Czas na twój ruch

Marcin Jakimowicz

Spotykałem ludzi, którymi babcie straszyły swoich wnuków i za których nikt nie dawał złamanego grosza. Dziś zawstydzają mnie swym świadectwem.

Czas na twój ruch

Wspominałem kiedyś, że mój znajomy bardzo się pogubił i poszedł „w długą”. Wyrok „w zawiasach”, życie w konkubinacie, ugrzęźnięcie w grzechu. Gdy chciał wrócić i wejść do kościoła, napotykał billboard „Konkubinat to grzech”. Jego pierwsza myśl? „Nie chcą mnie tu”.  Czy hasło reklamowe było prawdziwe? Tak. Czego brakowało? Snopu ewangelicznego światła. „Konkubinat to grzech: zapraszamy przyjdź do spowiedzi! Jezus czeka”. Sama moralność podana w suchej formie nie ma mocy przemiany serc.

Zawsze możesz wrócić. Przez dwadzieścia lat pracy dziennikarza spotykałem ludzi, którymi babcie straszyły swoich wnuków i za których nikt nie dawał złamanego grosza. Dziś zawstydzają mnie swym świadectwem wierności i miłości Boga.

„Nie masz takiego grzechu w sobie, żebyś mógł zniszczyć ufność Boga. On Ci zawsze będzie ufał, tak jak Ojciec czekający na syna marnotrawnego” – przypominał ks. Krzysztof Grzywocz.

„Bóg ukazuje się i wyznaje swoją miłość. Odtrącony czeka przed drzwiami. Za całe dobro, które nam uczynił, prosi w zamian tylko o naszą miłość. Za to odpuszcza nam wszystkie długi” – pisał w XIV wieku święty prawosławia Mikołaj Kabasilas. „Miłosierdziem swoim ścigam grzeszników na wszystkich drogach ich – czytam w „Dzienniczku – i raduje się serce moje, gdy oni wracają do mnie. Zapominam o goryczach, którymi poili moje serce, a cieszę się z ich powrotu”. 

Zawsze możesz wrócić. A ponieważ życie z Bogiem przypomina często grę w szachy (raz jest twój ruch, raz Jego), może teraz czas na ciebie? Szachista nie może zrobić kolejnego ruchu, jeśli nie wykona go drugi gracz.