Hiszpania postkatolicka

María Encinas Guzmán, profesor uniwersytetu w Cáceres (tłum. Leszek Śliwa)

|

GN 07/2010

publikacja 21.02.2010 16:08

Czy katolicka Hiszpania może stać się bardziej laicka niż od dawna zeświecczona Francja? Jak to możliwe, że lewicowy radykał Zapatero utrzymuje się u władzy już szósty rok?

Hiszpania postkatolicka Pierwszy socjalistyczny premier Hiszpanii Felipe González składa w 1982 r. przysięgę przed krucyfiksem na wierność Konstytucji. Przysięgi wysłuchuje król Juan Carlos I CORBIS

Kilka lat temu środowiska katolickie w Polsce były zaskoczone, kiedy dowiadywały się o kolejnych refor-mach wprowadzanych z sukcesem przez premiera José Luisa Rodrígueza Zapatero. Hiszpania jawiła się bo-wiem do tej pory jako jedna z ostatnich ostoi katolicyzmu w Europie. Czy słusznie? Czy rzeczywiście charyzmatyczny premier w ciągu paru lat odmienił cały kraj? Zapomina się o kilkunastu latach rządów socjali-stów w latach 80. i 90. O korzeniach „zapateryzmu” pisze specjalnie dla „Gościa” María del Rosario A. Encinas Guzmán, profesor uniwersytetu w Cáceres.

Hiszpania przestała być katolicka – to straszne zdanie wypowiedział nie Zapatero, a Manuel Azaña – premier, a później prezydent Hiszpanii w latach 30. XX wieku. Nawet zresztą w roku 1931, kiedy te słowa padły, nie były niczym nowym. Przez cały wiek XIX istniały w Hiszpanii środowiska uważające, że trzeba zlikwidować katolickość kraju, by ochronić go przed domniemanym zacofaniem i upadkiem. Według Azañi i wszystkich lewicowych radykałów, laicyzm trzeba było Hiszpanii narzucić, żeby zredukować wszystko co religijne do sfery prywatnej, jak zostało to sformułowane w Konstytucji II Republiki, uchwalonej w 1931 r. Wolności słowa, przekonań, nauczania i wyznania zostały w niej podporządkowane ideałom marksizmu i masonerii. Część gazet zlikwidowano, szkoły prowadzone przez Kościół zamknięto. Zaczęły się podpalenia kościołów i klasztorów, likwidacja zakonów i rozgrabianie ich mienia. Następstwem tego wszystkiego była rzeka krwi. Wojna domowa w latach 1936–1939 kosztowała życie setki tysięcy Hiszpanów. Teraz duch słów Manuela Azañi ożył za sprawą José Luisa Rodrígueza Zapatero, socjalisty i masona. Ożył i zamierza unicestwić hiszpańską tożsamość. Bo, mimo wysiłków lewicy, w czasach Azañi Hiszpania nie przestała być katolicka.

Czas pojednania
Pragnienie pojednania między ludźmi o różnych poglądach i zaleczenie ran spowodowanych wojną domową stało się dominującym elementem życia politycznego w Hiszpanii po śmierci Francisco Franco w 1975 r. Reaktywowano partie polityczne, wprowadzono demokrację. Rozpoczynając swe panowanie, król Juan Carlos I w geście dobrej woli odrzucił, przysługujący wszystkim władcom Hiszpanii za sprawą papieskiego przywileju z XV w., tytuł monarchy katolickiego. Zrobił to, by stać się „królem wszystkich Hiszpanów”. Religia katolicka przestała być oficjalną religią państwa. Nawet w dorocznych orędziach królewskich na Boże Narodzenie nie pojawiały się odniesienia do narodzin Syna Bożego, co brzmiało dziwnie w kraju, w którym odsetek katolików osiągał wtedy 99 proc. Ale najważniejsze było pojednanie.
Hiszpanie nie chcieli też być „zacofani”, pragnęli być nowoczesnymi Europejczykami. Dlatego już rząd centroprawicowy w 1981 r. wprowadził w Hiszpanii rozwody.

Poprzednicy Zapatero
W 1982 r., a więc już ponad 20 lat przed „erą Zapatero” do władzy doszła socjalistyczna partia PSOE i sprawowała rządy nieprzerwanie do roku 1996. Jej działaczom od początku chodziło nie tylko o zmianę prawa. Chcieli również zmienić przekonania Hiszpanów. Głośne stały się słowa, które w roku 1990 wypowiedział wicepremier Alfonso Guerra, prezentując tzw. Program 2000: „Hiszpanii nie pozna nawet rodzona matka”. Temu celowi służyły konsekwentne zmiany ustaw i wynikających z nich przepisów. Uchwalenie nowego Prawa o edukacji sprawiło, że w szkołach publicznych zaczęto uczyć historii Hiszpanii według interpretacji partii rządzącej. Prawo o reformie uniwersytetów spowodowało odesłanie na wcześniejszą emeryturę wielu profesorów. Pierwsze kroki liberalizacji w sprawach bioetycznych postawiono też już wtedy, w latach 80. Dopuszczono aborcję w szczególnych przypadkach (podobnych jak w Polsce – przyp. red.), zezwolono na in vitro, co spowodowało zamrożenie wielu dzieci w fazie embrionalnej, otwarto furtkę do prac naukowych nad hybrydami ludzko-zwierzęcymi. Kodeks karny zmieniono tak, że zezwolono 13-latkom na utrzymywanie stosunków seksualnych bez wiedzy rodziców.

Błąd zaniechania
W 1996 r. socjaliści przegrali wybory i do władzy doszła centroprawicowa Partido Popular. Premierem został José María Aznar. W ciągu 8 lat rządów centroprawica nie zajmowała się jednak w ogóle większością zagadnień, które były tak ważne dla socjalistów. Nie doprowadziła do anulowania żadnej z ustaw, uchwalonych podczas rządów premiera Felipe Gonzáleza. Co więcej, podczas swej drugiej kadencji, mając większość absolutną w parlamencie, zaakceptowała reformę Prawa o reprodukcji wspomaganej, zezwalającą na eksperymenty medyczne na zamrożonych ludzkich zarodkach. Niespodziewane zwycięstwo wyborcze socjalistów w 2004 roku nie oznaczało więc w Hiszpanii czegoś zupełnie nowego, a tylko powrót lewicowej ofensywy po kilkuletniej przerwie. Ofensywa ta jest jednak teraz znacznie bardziej intensywna. Może tak być, bo grunt pod nią przygotowały już rządy PSOE w latach 1981–1996. Premier Zapatero otwarcie deklaruje, że cel jego rządów jest ideologiczny. Określa się wszak jako radykalny feminista i sympatyk ideologii gender.

Społeczne przyzwolenie
Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że większość społeczeństwa hiszpańskiego przyjmuje reformy Zapatero z zupełnym spokojem, traktując je nawet jako czynniki postępu i modernizacji Hiszpanii. W życie dorosłe weszło wszak już pokolenie indoktrynowane przez socjalistów w szkołach i mediach w latach 80. i pierwszej połowie lat 90. Krok po kroku, za pośrednictwem telewizji i przychylnej części prasy, rząd promował i promuje nowe modele rodziny, nową wizję osoby ludzkiej, nowe ideały i wzory do naśladowania. Ważna jest też wychowawcza rola prawa. To, co legalne, staje się w oczach wielu ludzi również zgodne z moralnością. Przebudowa prawa pociąga więc za sobą zmianę kultury i obyczajów. Wielu Hiszpanów straciło już swą kulturową pamięć i tożsamość. Tylko jeśli Bóg zechce, przyjdzie jeszcze opamiętanie i będziemy w stanie pokazać, tak jak wiele razy w historii, że Hiszpania nie przestała być katolicka.

Dr María del Rosario Amelia Encinas Guzmán jest profesorem antropologii na Uniwersytecie Ekstremadury w Cáceres. Specjalizuje się w zagadnieniach bioetycznych. Ponadto w diecezjalnym duszpasterstwie rodzin w diecezji Coria-Cáceres koordynuje prace Diecezjalnej Szkoły Rodziny i Życia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.