Proszę wstać, sąd klika

Jarosław Dudała

|

GN 02/2010

publikacja 17.01.2010 17:46

Mamy w Polsce Pierwszy sąd elektroniczny. To cudo ma jednak wady.

Proszę wstać, sąd klika stockxpert.com

Mamy do czynienia z takim modelem sądu, w którym obywatel w prostych sprawach, ale także dla niego bardzo ważnych życiowo, może uzyskać orzeczenie, nie wychodząc z domu, korzystając z internetu – powiedział wiceminister sprawiedliwości Jacek Czaja. Formalnie e-sąd jest XVI Wydziałem Cywilnym Sądu Rejonowego w Lublinie, ale mogą do niego trafiać sprawy z całego kraju. Jakie sprawy? Najmniej skomplikowane sprawy o zapłatę należności pieniężnej. Kto może złożyć pozew do e-sądu? Każdy, zarówno osoba prywatna, jak i instytucja. Czy są jakieś kwotowe ograniczenia wysokości roszczenia? Nie.

Nic na papierze
Jak to się wszystko odbywa? E-sąd korzysta z elektronicznej wersji znanego już wcześniej trybu upominawczego. Jest on maksymalnie uproszczony – nie przewiduje postępowania dowodowego.
W wersji elektronicznej wygląda to tak: powód (czyli strona, która pozywa) zakłada konto na internetowej stronie e-sądu (e-sad.gov.pl). – W pierwszym tygodniu funkcjonowania e-sądu przyjęto około 500 wniosków o założenie konta. Obecnie są one weryfikowane – mówi rzecznik lubelskiego sądu Artur Ozimek.Kiedy już powód ma konto na stronie e-sądu, może za jej pośrednictwem złożyć elektroniczny pozew. Jest to internetowy formularz. By go wypełnić i podpisać, nie jest konieczne posiadanie elektronicznego podpisu. – Z podpisu elektronicznego korzystać będą powodowie masowi (firmy składające wiele pozwów) – precyzuje sędzia Ozimek. Jeśli osoba wypełniająca elektroniczny pozew pominie jakąś rubrykę, system nie pozwoli na przejście do następnego kroku, co ogranicza możliwość popełnienia w elektronicznym pozwie błędu formalnego. Do pozwu nie dołącza się załączników, a przede wszystkim nie dołącza się dowodów w sprawie, bo – jak już podkreśliliśmy – w trybie upominawczym postępowania dowodowego nie ma. Wystarczy, jeśli w pozwie znajdzie się opis dowodów, potwierdzających, że zobowiązanie istnieje. Najczęściej takimi dowodami są faktury czy rachunki. Potem trzeba uiścić opłatę wpisową. Oczywiście, w sposób elektroniczny, za pomocą karty płatniczej. – Wpis obliczany jest jako 1,25 proc. wartości roszczenia – mówi szef e-sądu sędzia Jacek Widło. Czy e-sąd wydaje wyroki? Niezupełnie. Wydaje on nakazy zapłaty, które mają moc równą mocy wyroków. Praktycznie wygląda to tak, że sąd (także zwykły) w postępowaniu upominawczym przyjmuje najczęściej, że roszczenie jest zasadne. I wydaje nakaz zapłaty. Dopiero potem wysyła pozwanemu dłużnikowi nakaz zapłaty wraz ze skierowanym przeciw niemu pozwem.

Miliony oszczędności
Tu pojawia się problem: czy to uczciwe, żeby tak wydawać sądowy nakaz zapłaty bez wysłuchania drugiej strony? Tak, bo dłużnik, po otrzymaniu nakazu, może w ciągu dwóch tygodni zgłosić swój sprzeciw wobec niego. Nie musi tego nawet uzasadniać. W efekcie nakaz przestaje działać, a sprawa kierowana jest do zwykłego sądu, czyli do sądu w miejscu zamieszkania (czy siedziby) dłużnika. Jeśli nakaz nie jest oprotestowany, a dłużnik nie zapłaci w ciągu dwóch tygodni, to nakaz – oczywiście w sposób elektroniczny – trafia do komornika. Skoro tak łatwo obalić nakaz zapłaty, to czy w ogóle warto go stosować? Warto, bo tryb ten stosowany jest w sprawach tak oczywistych, że w praktyce mało który dłużnik chce się sprzeciwiać nakazowi zapłaty. Chodzi o takie sprawy, jak zaległości w opłatach za prąd czy telefon. Tych spraw jest w polskich sądach około miliona rocznie. Załóżmy – jak zrobiło to Ministerstwo Sprawiedliwości – że do e-sądu trafi 400 tys. takich spraw rocznie.

Ich obsługa przez zwykłe sądy kosztowałaby 21,4 mln zł. Ich obsługa przez e-sąd kosztować ma państwo 6,4 mln zł. Oszczędność wyniesie 15 mln zł. – Oznacza to, że całkowite nakłady na e-sąd powinny się zwrócić już w pierwszych miesiącach jego funkcjonowania, a dalsze lata przyniosą już istotne oszczędności – informuje Ministerstwo Sprawiedliwości. O jakich nakładach mowa? O siedzibie, jej wyposażeniu oraz o wynagrodzeniu tej garstki elektronicznych wojowników, którzy zmierzą się z armią pozwów, szacowaną na setki tysięcy rocznie. E-sąd składa się z 1 sędziego, 11 referendarzy, 20 pracowników pomocniczych i 3 informatyków. Główny ciężar tego starcia wezmą na siebie referendarze. Kim są? Nie są sędziami, a urzędnikami sądowymi. Mają jednak uprawnienia do podejmowania niektórych decyzji sądowych. Na przykład, do wydawania nakazów zapłaty. I to właśnie będzie głównym zadaniem referendarzy z e-sądu.

Wady
Komentatorzy zwracają już uwagę na wady e-sądu. Niektórzy kręcą nosem z powodu braku telefonicznej infolinii. Nie ma jej i raczej nie będzie. – Sądy są od rozstrzygania spraw, a nie od udzielania porad prawnych – ucina rzecznik lubelskiego sądu. Inni zwracają uwagę, że skierowanie sprawy do e-sądu może się okazać droższe od zwrócenia się z pozwem do sądu zwykłego. Rzecz w tym, że za wniesienie w e-sądzie opłaty wpisowej pobierana jest opłata manipulacyjna. Pobiera ją nie sąd, ale operator płatności (eCard). Prowizja ta wynosi od 1,8 do 2,6 proc. przelewanej kwoty. Tymczasem w zwykłym postępowaniu upominawczym pozew można wysłać pocztą, a opłatę wpisową wysłać na konto sądu zwykłym przelewem bankowym. Można to zrobić za darmo i bez wychodzenia z domu czy biura, korzystając z niektórych banków internetowych. Sędzia Widło przyznaje, że prowizja operatora płatności jest znacząca. Dodaje jednak, że może ona być uważana za koszt postępowania. Oznacza to, że prowizja może być decyzją sądu zwrócona powodowi przez pozwanego, wraz z należnością główną. – Prowizja ta nie będzie stanowiła głównej bariery w dostępie do e-sądu – uważa radca prawny dr Radosław Pacud. Jego zdaniem, dużo większa będzie bariera technologiczna i mentalna u osób starszych.

Najprawdopodobniej e-sąd służyć będzie głównie firmom, które masowo zawierają umowy i mają masowe problemy z otrzymaniem zapłaty. Mogą to być np. operatorzy telefoniczni, dostawcy prądu i gazu czy firmy zajmujące się oczyszczaniem miasta. – Dla nich to będzie dobry sąd – przewiduje mecenas Pacud. Zainteresowane e-sądem mogą być także firmy windykacyjne i banki. One prawdopodobnie chętnie zapłacą internetowe prowizje, byleby skrócić czas wyegzekwowania należności. A to właśnie (przynajmniej w założeniach) zapewnić ma e-sąd. Podobne elektroniczne sądy mają już Niemcy, Czesi i Brytyjczycy. W Polsce mówi się jeszcze o planach wprowadzenia możliwości internetowego uzyskiwania wypisów z ksiąg wieczystych. Nawet jeśli nie będzie tak, jak chciałby wiceminister Jacek Czaja, że oto e-sąd stanie się świetnym rozwiązaniem dla szarego obywatela, to jednak jego powołanie wydaje się dobrym krokiem ku usprawnieniu polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.