Generał prosi o wsparcie

Andrzej Grajewski

|

GN 51/2009

publikacja 22.12.2009 09:51

Zapiski gen. Anoszkina potwierdzają, że gen. Jaruzelski prosił Rosjan o wojskową interwencję w Polsce, jeśli własnymi siłami nie zdoła zdławić solidarnościowego buntu.

Generał prosi o wsparcie Gen. Jaruzelski w objęciach marszałka Kulikowa fot. EAST NEWS/WOJTEK ŁASKI

Pozyskany przy okazji kręcenia filmu „Gry wojenne” przez reżysera Dariusza Jabłońskiego „Zeszyt roboczy” („Raboczyj tietradź”) gen. Wiktora Anoszkina jest ważnym źródłem dla najnowszej historii Polski. Autor był adiutantem marszałka Wiktora Kulikowa, naczelnego dowódcy wojsk Układu Warszawskiego. Rozmowa miała miejsce w Warszawie w nocy z 8 na 9 grudnia 1981 r. Najważniejsze kwestie zanotowane przez Anoszkina zostały opisane przed rokiem przez prof. Antoniego Dudka na łamach tygodnika „Wprost”. Wówczas nie wywołały większego rezonansu, podobnie jak informacje o istnieniu takiego dziennika, ujawnione po raz pierwszy na konferencji w Jachrance w 1997 r. Wówczas marszałek Kulikow pokazał „Zeszyt” publicznie, a amerykański historyk Mark Kramer zdołał zrobić odbitki z kilku stron. Jednak dopiero teraz w biuletynie IPN prof. Dudek publikuje pełny zapis tej rozmowy.

Sami nie damy rady
Generał Jaruzelski w ciągu półtoragodzinnej rozmowy z Kulikowem omawia przygotowania do wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. Chce mieć pewność, że w wypadku trudności otrzyma militarne wsparcie ze strony wojsk sowieckich. Mówi wyraźnie, przewidując rozwój wypadków: „Strajki są dla nas najlepszym wariantem. Robotnicy pozostaną na miejscu. Będzie gorzej, jeśli wyjdą z zakładów pracy i zaczną dewastować komitety partyjne, organizować demonstracje uliczne itd. Gdyby to miało ogarnąć cały kraj, to wy (ZSRR) będziecie nam musieli pomóc. Sami nie damy sobie rady z wielomilionowym tłumem”. W odpowiedzi słyszy następujące słowa: „Jeżeli nie starczy waszych sił, to pewnie trzeba będzie wykorzystać »Tarczę 81«” (to prawdopodobny kryptonim planu operacji wojskowej Układu Warszawskiego w Polsce). Jednocześnie jednak Kulikow wyraża przekonanie: „Zapewne Wojsko Polskie samo poradzi sobie z tą garstką rewolucjonistów”. Dalej Jaruzelski opisuje kłopoty wynikające z braku dostatecznych sił, gdyby opór przeciwko stanowi wojennemu był większy. Mówi o sytuacji na Górnym Śląsku, gdzie żyje ok. 4 mln mieszkańców, a wojsko dysponuje tylko jedną dywizją obrony przeciwlotniczej. Ma to być dodatkowy argument za sowiecką interwencją, a cały wywód kończy słowami: „Dlatego bez pomocy nie damy rady”. Kulikow do interwencji się nie pali. Zna dyrektywy sowieckiego kierownictwa, iż polski kryzys ma zostać rozwiązany siłami polskich komunistów, dlatego mówi Jaruzelskiemu, że „najpierw należy wykorzystać własne możliwości”.

Profesor Dudek nie ma żadnych wątpliwości, że zapis w dzienniku Anoszkina wiernie odtwarza przebieg tamtej nocnej rozmowy. – „Nie byłoby możliwe sporządzenie takiej notatki, jak ta opublikowana, z zasłyszanej później relacji marszałka Kulikowa, podkreśla. Mogła ją zrobić tylko osoba, która tam siedziała i przysłuchiwała się rozmowie, prowadzonej przecież bez tłumaczy w języku rosyjskim. To nie jest stenogram, ale wierny zapis przebiegu tamtej rozmowy. Uważam, że jest to źródło wiarygodne. Nie dziwię się jednak, że gen. Jaruzelski je podważa, gdyż stawia go ono w bardzo złym świetle. Jaruzelski nie wzywa Rosjan na pomoc, ale ich wejście traktuje jako jedną z możliwości, kiedy sam nie będzie mógł sobie poradzić ze stłumieniem buntu. On prosi o pomoc, ponieważ broni istniejącego systemu, broni monopolistycznych rządów PZPR, a nie występuje w interesie narodu polskiego.

Dyskusja w Moskwie
Dopiero w świetle tego dokumentu zrozumiały jest przebieg dyskusji, która odbyła się 10 grudnia 1981 r. w Moskwie, kiedy zebrało się Biuro Polityczne, a więc organ kierowniczy sowieckiej partii komunistycznej, aby podjąć decyzję w sprawie polskiego kryzysu. Protokół z tego posiedzenia przywiózł do Warszawy wraz z innymi dokumentami Borys Jelcyn w 1993 r. W trakcie dyskusji głos zabrał szef KGB Jurij Andropow i powiedział znamienne słowa: „Jeśli chodzi o przeprowadzenie operacji X (chodziło o wprowadzenie w Polsce stanu wojennego), to powinna być to tylko i wyłącznie decyzja towarzyszy polskich, jak oni zdecydują, tak będzie. (…) Nie zamierzamy wprowadzać wojska do Polski. To jest słuszne stanowisko i musimy przestrzegać go do końca”. Dalej wypowiada się Andrej Gromyko, szef sowieckiej dyplomacji: „Nie może być żadnego wprowadzenia wojsk do Polski. Sądzę, że możemy polecić naszemu ambasadorowi, aby odwiedził Jaruzelskiego i poinformował go o tym”. Dyskusję podsumował Michaił Susłow, główny ideolog partii: „Myślę więc, że wszyscy tutaj jesteśmy zgodni, iż w żadnym wypadku nie może być mowy o wprowadzaniu wojsk”. Rzecz jasna nie zmienia to faktu, że wcześniej Związek Sowiecki wielokrotnie naciskał na gen. Jaruzelskiego, aby zniszczył „Solidarność”, a szef sowieckich komunistów Leonid Breżniew zapewniał, że „bratniej Polski w potrzebie nie opuścimy”.

Rozmowa ludzi sowieckich
Przesłanie tego dokumentu jest jasne. Gen Jaruzelski, planując samodzielnie przeprowadzenie operacji wprowadzenia stanu wojennego, pragnął mieć pewność, że w przypadku niepowodzeń otrzyma wsparcie sowieckiego sojusznika. Co oznaczałoby to w praktyce? Sowieckie czołgi na ulicach polskich miast, polski opór, ostre represje i zapewne także większe ofiary. Takie są wymierne konsekwencje zdania: „sami nie damy rady”. Prowokuje to do kolejnego pytania, czy generał zachował się jak zdrajca, paktujący z wrogiem przeciwko własnemu narodowi? Myślę, że to nie jest właściwa kategoria. Nie tylko wówczas gen. Jaruzelski nie reprezentował polskiej racji stanu. Jeśli obedrzeć jego karierę z mitów, przekłamań oraz ciągle tworzonej legendy, staje przed nami janczar, sprawny, być może nawet wybitny dowódca, kierujący się własnymi zasadami i kodeksem, ale który z pełną świadomością oraz przekonaniem służy obcym interesom.

Rozmowa Kulikowa z Jaruzelskim nie jest rozmową Rosjanina z Polakiem. Rozmawiają dwaj ludzie sowieccy, których celem nadrzędnym jest ochronić strategiczne interesy komunistycznego imperium. W tej rozmowie Polski po prostu nie ma. Jest problem techniczny, jak skutecznie wprowadzić stan wojenny. Obaj są zgodni co do tego, że opór „Solidarności” należy złamać za wszelką cenę. Obaj wolą zrobić to polskimi rękami, gdyż wówczas międzynarodowe koszty operacji będą mniejsze. Jaruzelski chce mieć gwarancje pomocy, których Kulikow nie chce mu udzielić, wierząc, że poradzi sobie sam. Ten cel realizuje, i dlatego w 1984 r. zostaje na Kremlu odznaczony najwyższym sowieckim Orderem Lenina. W świetle tego dokumentu główna linia obrony gen. Jaruzelskiego, jakoby wybrał mniejsze zło – tym większym miało być wkroczenie wojsk sowieckich – jest propagandowym mitem, mającym rozgrzeszyć twórców stanu wojennego.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.