Zapomniany podróżnik

Jarosław Dudała

|

GN 47/2009

publikacja 23.11.2009 17:46

Przejadą na dwóch kółkach przez całą Afrykę tam i z powrotem. Chcą powtórzyć wyczyn zapomnianego polskiego podróżnika Kazimierza Nowaka.

Zapomniany podróżnik Liderzy wyprawy. Od prawej: Piotr Sudoł, Zbigniew Sas i Dominik Szmajda fot. H. Przondziono

Wyprawa, która ruszyła 4 listopada, potrwa 2 lata. To będzie sztafeta. Zespoły, liczące zwykle po 4 kolarzy, zmieniać się będą co miesiąc. Trasa wyprawy będzie się niemal pokrywać z tą, którą ponad 70 lat temu pokonał Kazimierz Nowak. Jednak to nie długość dystansu będzie największą trudnością. Kazimierz Nowak, który odbył niemal identyczną podróż w latach 1931–1936, kilka razy otarł się o śmierć. Natrafił na lokalne wojny, tonął w rzece, przeżył ataki dzikich zwierząt, a gdy rozpadł mu się rower, podróżował konno, pieszo i czółnem. Przeżył, ale wycieńczony i osłabiony afrykańskimi chorobami zmarł niespełna rok po powrocie do Polski.

Pokora i lęk
– Najbardziej boję się pierwszego, libijskiego odcinka, którego będę liderem i nawigatorem – mówi główny organizator wyprawy Piotr Sudoł. – Mamy dwa GPS-y, ale każdy nawigator wie, że takie urządzenia są zawodne. Zawsze nawiguje się według rzeźby terenu. Ale jak można to robić na pustyni? Tam trudno odnieść się do punktów stałych. Dlatego podchodzę do tego z pokorą, bo wiem, że będzie trudno – mówi Piotr Sudoł. A wojny? Na przykład w Sudanie jest bardzo niebezpiecznie. – Jeżeli będzie to konieczne, będziemy omijać te rejony. Mamy gotowe różne warianty trasy – mówi Piotr Sudoł. Dodaje, że liderem etapu prowadzącego przez niebezpieczną Demokratyczną Republikę Konga jest Janusz Adamski – himalaista, zdobywca korony ziemi (wszystkich ośmiotysięczników), który pół roku temu był w Kongu i zostawił tam przezornie samochód z napędem na 4 koła. – To jest najlepsza rekomendacja, że da sobie radę – mówi organizator wyprawy.

Żwawe Dziadki
Wśród kilkudziesięciu uczestników afrykańskiego rajdu są dziennikarze i nauczyciele, właściciele restauracji i firm handlowych, studenci, naukowcy i zawodowi podróżnicy. Łączy ich zamiłowanie do przygód i sportów ekstremalnych. Niektórzy z nich byli już w na rowerach w Afryce. Dominik Szmajda całkiem niedawno podróżował tam samotnie na dwóch kółkach przez 4 miesiące. – Najmłodszy z nas ma chyba 25 lat. Najstarszymi będą pewnie członkowie klubu „Żwawe Dziadki” ze Śremu. Nie wypada pytać o wiek, ale niektórzy mogą mieć około siedemdziesiątki – mówi Piotr Sudoł. Wśród podróżników jest też kilka kobiet, jedną z nich jest Izabela Konczita-Gmitrowicz (pół-Kubanka). – Ona jest instruktorką chyba wszystkich rodzajów fitness – mówi z uznaniem lider wyprawy, a Iza najwyraźniej cieszy się na samą myśl o podróży: – Pojadę przez ładne tereny, przez Zimbabwe. Będzie ciekawie… ale bez prysznica – dopowiadam zaczepnie. – Nie szkodzi, damy radę! – śmieje się Iza, która nie tylko sama uprawia sport, ale też wykłada anatomię i fizjologię wysiłku.

Zamawiam rower. Do Afryki
Kazimierz Nowak jechał przez Afrykę na rowerze niemieckiej firmy Brennabor. Ta marka istnieje do dziś. Jej właściciel jest sponsorem polskiej wyprawy. Podarował podróżnikom rowery w takiej konfiguracji sprzętowej, jakiej sobie zażyczyli. – W sklepie taki rower musiałby kosztować 4–5 tys. zł – mówi Piotr Sudoł i dodaje, że identyczne pojazdy będą prawdopodobnie dostępne w ofercie Brennabor pod nazwą Casimirobike. – Firma nie tylko przygotowała dla nas rowery, ale zagwarantowała też, że dostarczy nam do każdego miejsca w Afryce części zamienne albo nawet cały rower. To poważne zobowiązanie, bo jedziemy do miejsc, w których nie ma poczty i gdzie nie docierają firmy kurierskie. Ale tak buduje się legendę marki – mówi lider wyprawy. Rowery są trwałe, ale dość ciężkie – 15 kg. A to nie wszystko. Zapas wody dla jednej osoby – 25 litrów. Do tego żywność liofilizowana, specjalne napoje, części zamienne, sprzęt kempingowy – w sumie około 40 kg bagażu na osobę. To wszystko wiezione będzie po części na rowerze, a po części w ciągniętej za nim przyczepce.

A jeśli coś pójdzie nie tak?
– Nie będziemy ryzykować zdrowia i życia. Mamy adrenalinę w ampułkach, antybiotyki. Mamy telefony satelitarne, możemy korzystać z internetu na każdej wydmie na Saharze – mówi organizator rajdu.
Co podróżnicy zostawiają w Polsce? Przede wszystkim rodziny, bliskich. – Są przerażeni, nawet jeśli tłumaczę im, że nic złego się nie stanie – przyznaje Piotr Sudoł. Teresa Szmajda nie jest zachwycona, że jej syn jedzie na tak ryzykowną wyprawę. – Ale co mogę zrobić? – pyta retorycznie. Nasuwa się też pytanie: ile to wszystko kosztuje? – Na sprzęt nie wydaliśmy ani grosza. Dostaliśmy go od sponsorów, topowych firm. Na inne wydatki potrzebujemy około 10 tys. zł na jeden etap – mówi Piotr Sudoł.

Dlaczego jadą?
– Jadę popularyzować postać Kazimierza Nowaka. To był ktoś wyjątkowy. Dziś nie ma już nikogo, kto tak potrafiłby rozbudzić wyobraźnię. Ale jadę też dla samego siebie. Czy to lubię? Tak, bardzo – mówi Piotr Sudoł.

„Gość Niedzielny” jest patronem medialnym wyprawy. Dlatego też na stronie internetowej www.goscniedzielny.pl można śledzić losy podróżników, czytając relacje i przeglądając zdjęcia z kolejnych dni podróży.

Zapomniany podróżnik
Kazimierz Nowak był pierwszym człowiekiem w historii, który pieszo, rowerem, czółnem i konno pokonał trasę od północnych krańców Afryki do południowych i z powrotem. Urodził się w 1897 roku w Stryju na Podolu. Po I wojnie światowej przeprowadził się do Poznania, a następnie do Boruszyna. Pracował w towarzystwie ubezpieczeniowym. Od 1925 roku podróżował. W 1928 roku dotarł do Afryki Północnej. Jego wielka afrykańska wyprawa trwała od 1931 do 1936 roku. W tym czasie Nowak zarabiał jako korespondent prasy polskiej i zagranicznej. Wykonał też 10 tys. zdjęć. Schorowany, między innymi z powodu nabytej w Afryce malarii, zmarł w 1937 roku.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.