W podzielonym Berlinie

GN 45/2009

publikacja 09.11.2009 09:41

W niedzielę 13 sierpnia 1961 r. mieszkańców Berlina Wschodniego zbudziły nocą hałasy. Do dzielnic sąsiadujących z Berlinem Zachodnim wjechały setki ciężarówek z ciężkim sprzętem budowlanym. Rozpoczęło się otaczanie Berlina Zachodniego zasiekami i murem.

W podzielonym Berlinie Wzmacnianie muru 26 maja 1962 r. Konstrukcja była później także modernizowana oraz dodatkowo uzbrojona fot. PAP/DPA

Zajmowały pozycję wzdłuż linii dzielącej Berlin Wschodni od kontrolowanego przez zachodnich aliantów Berlina Zachodniego. Wprawdzie od wielu tygodni miasto trzęsło się od plotek na temat planów zablokowania przejść granicznych, ale wszyscy pamiętali wypowiedź szefa enerdowskich komunistów Waltera Ulbrichta, który zapewniał, że nikt nie zamierza w Berlinie budować muru. Rzeczywistość była jednak odmienna.

W ciągu kilku godzin cały Berlin Zachodni został otoczony zasiekami z drutu kolczastego oraz ceglanymi i betonowymi ścianami, wysokości kilku metrów. Przegroda dzieliła gęstą zabudowę miejską, ale została wzniesiona także na terenach podmiejskich, wśród pól i lasów otaczających miasto. Mur wynosił 155 km i stanowiły go ceglane, a później betonowe ściany, okopy, zapory oraz pas minowy. Był stale modernizowany i wzmacniany. Zaopatrzony w elektroniczne czujniki, wieże obserwacyjne oraz uzbrojony w samo-strzelające automaty i pola minowe tworzył prawdziwe pole śmierci w sercu Europy.

Propaganda enerdowska powtarzała, że mur miał chronić miłujące pokój pierwsze niemieckie państwo robotników i chłopów przed agresją zachodnich imperialistów. Prawda była jednak banalna. Mur miał chronić NRD przed stałym wyludnianiem i zakończyć niechlubny dla komunistów plebiscyt, w którym zwykli obywatele nogami głosowali, w jakim ustroju pragną żyć. Od czasu podziału Niemiec, co ostatecznie nastąpiło w 1949 r., granica niemiecko-niemiecka była najbardziej strzeżoną granicą w Europie. Tamtędy uciec się nie dało. Jedynym słabym punktem systemu był Berlin Zachodni.

Stolica Niemiec została podzielona przez zdobywców podobnie jak cały kraj. Berlin Wschodni stał się stolicą NRD, a Zachodni pozostawał pod kontrolą zachodnich aliantów. Miasto, choć formalnie podzielone, nie było zamknięte. Blisko 80 przejść umożliwiało w miarę swobodne poruszanie się w obie strony mieszkańcom miasta. Wspólna była także sieć transportu miejskiego, przede wszystkim metro i szybka kolej, tzw. S-Bahn. To zachęcało niezadowolonych z reżimu enerdowskiego do ucieczki. Od 1951 do 1961 przez Berlin Zachodni uciekło z NRD ponad 2 mln ludzi, z których blisko połowa nie skończyła 25 lat. Aby zatrzymać ucieczki, zbudowano mur.

Cena wolności
Od pierwszych dni powstania ludzie próbowali mur sforsować. Początkowo nie było to trudne, gdyż system nie był szczelny, później wiązało się to z wielkim ryzykiem. Jak policzono, miało miejsce ponad 5 tys. udanych prób sforsowania muru. W muzeum przy przejściu granicznym „Checkpoint Charlie” widziałem ekspozycję, pokazującą, w jaki sposób ludzie uciekali do Berlina Zachodniego. Była to niewiarygodna kolekcja wytworów ludzkiej pomysłowości i przykładów determinacji. Uciekano balonami oraz przepływano kajakami bądź łodziami w rejonie jezior okalających miasto.

Zbudowano ponad 40 tuneli pod murem, najczęściej podkopując się od zachodniej części miasta. Ludzie decydowali się na przejazd poskładani w specjalnych torbach bądź w bagażnikach samochodów. Wielu jednak ucieczkę do wolności przypłaciło śmiercią. 21 sierpnia 1961 r. przy próbie przejścia ze swej posesji do obiektów po drugiej stronie granicy spadła z 3 piętra na bruk gospodyni domowa Ida Siekmann (l. 58). Została pochowana już po wolnej stronie, a jej pogrzeb był pierwszą manifestacją protestu przeciwko murowi. Rok później przy próbie ucieczki został postrzelony Peter Fechter.

Przez wiele godzin leżał w strefie niczyjej, aż wykrwawił się na śmierć na oczach tłumu bezradnych ludzi oraz mediów. Według najnowszych badań, w czasie prób ucieczki przez mur zginęło 251 osób, z czego 136 zostało zastrzelonych przez enerdowskich strażników, którzy bez wahania strzelali do swych rodaków. Ostatnim zastrzelonym był Chris Gueffroy, który zginął 5 lutego 1989 r. Chłopak chciał uciec przed poborem do Armii Ludowej NRD. Na dzień ucieczki wybrał wizytę delegacji rządowej RFN. Sądził, że wówczas nie będą strzelać. Mylił się. Gdy około północy wraz z przyjacielem próbował przeskoczyć mur, strażnicy go dostrzegli i zabili strzałem w serce.

Strzelec, jak zwykle w takich sytuacjach, za celne trafienie otrzymał medal, niewielką nagrodę pieniężną i okolicznościowy urlop. Kilka dni później rozkaz o strzelaniu do uciekinierów został wycofany. Ostatnią ofiarą muru był Winifried Freudenberg. Przez kilka lat wraz z żoną planował ucieczkę balonem, który sam skonstruował i napełnił gazem ziemnym. 7 marca 1989 r. udało mu się wystartować, ale niesprzyjające warunki atmosferyczne oraz wadliwy sprzęt doprowadziły do tragedii. Freudenberg spadł po zachodniej stronie, ponosząc śmierć na miejscu

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.