Kopiuj, wklej, zalicz

Szymon Babuchowski

|

GN 43/2009

publikacja 28.10.2009 01:17

Uczniowie i studenci na potęgę kopiują prace z internetu.

Kopiuj, wklej, zalicz Kopiowanie prac to zwykłe przestępstwo fot. stockxpertcom/stockXchng/omar/franc/montaż studio gn

Napisanie pracy naukowej czy wypracowania z języka polskiego to dziś żaden problem. Wystarczy wejść do sieci, znaleźć odpowiedni artykuł, skopiować i podpisać własnym nazwiskiem. A że to nieuczciwe? Proszę nie żartować! Jeśli jest praca, w dodatku na temat i oddana w terminie, to czego tu się czepiać?

Student płaci i wymaga
Takie podejście do sprawy mogłoby wydawać się absurdalne, gdyby nie fakt, że staje się coraz bardziej powszechną praktyką. Doświadczył tego ks. dr Arkadiusz Wuwer, wykładając etykę biznesu na jednej z prywatnych śląskich uczelni: – Podczas poprawiania studenckich prac zauważyłem podejrzanie wysoki poziom wielu z nich. Obudziło to moją czujność, więc zacząłem wstukiwać co ciekawsze zbitki słów do wyszukiwarki. Okazało się, że ponad 80 procent prac zostało skopiowanych z internetu! Często były to całe artykuły autorytetów w danej dziedzinie, w których zastąpiono jedynie nazwisko autora – opowiada ksiądz Wuwer.

Studenci jednak nie tylko nie poczuwali się do winy, ale wręcz oburzyli się, że nie zaliczono im pracy. – Kiedy na następnych zajęciach próbowałem uświadomić im nieetyczność kopiowania, spotkałem się z kompletnym niezrozumieniem. Tylko jedna osoba przyszła do mnie po zajęciach z przeprosinami i prośbą o możliwość ponownego napisania pracy. Pozostali poinformowali o sprawie panią rektor, która wezwała mnie do siebie. Powiedziała, że skoro studenci płacą za studia, to powinienem umożliwić im jak najszybsze ich ukończenie. Tak skończyła się nasza współpraca – dodaje ks. doktor.

Dyplom jest celem
Ten przypadek nie jest odosobniony. Skserowane referaty, na których korektorem poprawiono jedynie nazwisko autora, albo oddawane zamiast prac wydruki całych stron internetowych, łącznie z adresem u dołu, są na porządku dziennym, także na wyższych uczelniach. – Studenci często nawet nie zadają sobie trudu, by zatrzeć ślady swojego fałszerstwa. Nie widzą żadnego problemu w kopiowaniu prac, a nawet dziwią się, gdy ktoś zwróci im na to uwagę – mówi dr Halina Dudała, historyk. – Myślę, że tym problemem trzeba się zająć już na wcześniejszym, szkolnym etapie. A i tu jest dramatycznie. Pokazuje to jedno z badań wykonanych w ramach programu Centrum Edukacji Obywatelskiej „Młodzi przeciw korupcji”.

W ankiecie przeprowadzonej w pięciu szkołach podstawowych gminy Oborniki Śląskie do ściągania przyznało się wszystkich 465 badanych uczniów! Jednocześnie z ankiet można było wywnioskować, że uczniowie zdają sobie sprawę z nieuczciwości tego procederu. Dlaczego więc to robią? – W Polsce istnieje powszechne przyzwolenie społeczne na ściąganie, zarówno w szkołach, jak i na uniwersytetach – twierdzi prof. Mirosław Handke, były minister edukacji. – Na Zachodzie jest zupełnie inaczej. Tam studentów piszących kolokwium nawet nie trzeba pilnować. Oni inwestują w siebie, więc sami chcą siebie sprawdzić. U nas socjalizm jest bardzo głęboko zakorzeniony. Studiuje się po to, żeby dostać podpis czy dyplom. Papierek liczy się bardziej od wiedzy. A internet, zwłaszcza w naukach humanistycznych czy społecznych, stwarza ogromną pokusę zaliczenia kolejnego etapu bez jakiejkolwiek pracy.

Studia zbyt otwarte
Jak zatem przeciwdziałać podobnym praktykom? Jak wychowywać młodych ludzi do uczciwości, skoro w sieci istnieją nawet specjalne serwisy z gotowcami? – Sporo zależy od nauczyciela – podkreśla Agnieszka Paruzel, polonistka z 15-letnim stażem. – Jeśli nie będziemy zadawać uczniom szablonowych tematów, takich jak „Konflikt tragiczny w »Antygonie«” albo „Charakterystyka Jagny”, ryzyko plagiatu znacznie się zmniejszy. Dla mnie o wiele większym problemem jest istnienie na rynku ogromnej ilości opracowań, które sprawiają, że uczniowie przestają czytać lektury. O ile jednak jeszcze w szkole średniej nieuczciwość łatwa jest do wychwycenia, o tyle na studiach staje się to coraz trudniejsze. – Jeśli na seminariach teksty rodziłyby się podczas dyskusji, nie byłoby problemu – twierdzi prof. Handke. – Tymczasem na kierunkach humanistycznych i w naukach społecznych obserwujemy nieprawdopodobny wzrost liczby studentów. Przy dwóch, trzech doktorantach, kilku magistrantach, promotor mógłby opanować sytuację. Ale nie w sytuacji, gdy ma ich kilkudziesięciu! – To efekt uboczny rozszerzenia dostępu do wyższych uczelni – ubolewa ks. Wuwer. – Wraz z tym procesem nastąpiło obniżenie jakości studiów. Pokazują to niemal wszystkie raporty komisji akredytacyjnych. Zresztą czy może być inaczej, jeśli profesorowie bywają zatrudnieni jednocześnie na kilkunastu uczelniach?

To jest grzech
Zdaniem prof. Michała Seweryńskiego, byłego ministra edukacji oraz nauki i szkolnictwa wyższego, problem plagiatu dotyczy przede wszystkim tych kierunków, na których studenci nie opierają prac na własnych badaniach. – Zamiast pisania prac magisterskich powinno się tam organizować egzamin ustny z przedmiotu wybranego na seminarium magisterskie oraz z kilku przedmiotów towarzyszących. Taki sprawdzian wiedzy byłby bardziej rzetelną podstawą wydawania dyplomów. Na studiach licencjackich pisanie prac dyplomowych jest w ogóle zbędne, powinien być tylko egzamin – twierdzi prof. Seweryński. Obaj dawni ministrowie zgodnie mówią, że trzeba uświadamiać ludziom naganność plagiatu. – Duża w tym rola mediów – dodaje prof. Mirosław Handke. – Niestety, one też często życzliwie odnoszą się do ściągania. Widać to np. w czasie matur, kiedy chwali się uczniów za pomysłowość w tej kwestii. Trzeba mówić inaczej: że to zwykła kradzież, grzech. – Mówię swoim studentom, że korzystanie z internetu jest dozwolone, a nawet wskazane. Ale muszą pojawić się odnośniki do źródła, z którego się skorzystało – podkreśla ks. Arkadiusz Wuwer. – Proszę ich też o stworzenie własnego kodeksu etyki studenta. Mogą się potem sami przed sobą rozliczać z jego realizacji. W encyklice „Caritas in veritate” papież Benedykt XVI mówi wyraźnie, że nie może funkcjonować na dłuższą metę społeczeństwo, w którym etyka jest oddzielona od codziennego życia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.