Mówimy Libia, myślimy Kaddafi

Stanisław Guliński, arabista, znawca problemów Bliskiego Wschodu

|

GN 38/2009

publikacja 21.09.2009 15:24

Muammar Kaddafi rządzi Libią od 40 lat. Większość obywateli tego młodego społeczeństwa nie zna innych rządów.

Mówimy Libia, myślimy Kaddafi Manifestacja poparcia dla Muammara Kaddafiego w Trypolisie fot. PAP/EPA/SABRI EL MHEDWI

Wedle legendy, w połowie IV w. przed Chrystusem, Grecy i Rzymianie postanowili podzielić tereny Libii między sobą. W tym celu z Kartaginy (obecna Tunezja) na zachodzie ruszyła para rzymskich biegaczy. Z Cyreny na wschodzie obecnej Libii ruszyli naprzeciw nim Grecy. W miejscu spotkania sztafet miano wytyczyć granicę. Biegacze spotkali się w miejscu, gdzie obecnie znajduje się libijski port naftowy Ras Lanuf. Grecy oskarżyli swoich rzymskich konkurentów (braci Fileni) o oszustwo. Rzymianom dano do wyboru: ustąpić Grekom lub zostać pogrzebanymi żywcem. Honorowi Rzymianie wybrali męczeńską śmierć.

„Król królów” z namiotu
Mit o braciach Fileni skwapliwie podchwycił Mussolini, dla którego w okresie międzywojennym włoska kolonia w Libii była pożywką dla rojeń o odbudowie Imperium Rzymskiego. Dlatego w Ras Lanuf włoscy żołnierze wznieśli łuk triumfalny. Zaklęci w brązie bracia patrzyli odtąd z tego symbolicznego środka kolonii w kierunku jej dwóch podstawowych części składowych: Trypolitanii na zachodzie i Cyrenajki na wschodzie. To, co dla Włochów było symbolem ekspansji i „zbierania” Imperium, czymś zupełnie innym było dla młodego rewolucjonisty, który urodził się jako koczownik w namiocie na nieodległej od Ras Lanuf pustyni. Muammar Kaddafi przyszedł na świat w 1942 r., kiedy alianci usuwali stąd resztki stawiających jeszcze opór jednostek włoskich i niemieckich (Afrika Korps gen. Rommla).

Mówimy Libia – myślimy Kaddafi, mówimy Kaddafi – myślimy Libia. A właściwie Wielka Arabska Libijska Dżamahirija Ludowo-Socjalistyczna. Terminu dżamahirija w większości języków świata nie próbuje się nawet tłumaczyć. Trudno to zrobić i w języku polskim. Dżumhur po arabsku oznacza „tłum” lub „zgromadzenie”. Dżamahir to liczba mnoga, dżamahirija to nazwa systemu rzekomej demokracji bezpośredniej, której teorię wieszczy Zielona Książeczka pułkownika Muammara Kaddafiego, a praktyka jest podobno wdrażana w życie bez przerwy od 40 już lat.

Podobnie myśli wielu spośród 6 milionów obywateli Libii, którzy – a to młode społeczeństwo – nawet nie znają innych rządów. Obchody libijskiego 1 września najbardziej spektakularny przebieg miały w stolicy i innych wielkich miastach na wąskim pasku gęściej zaludnionego wybrzeża. Wiele zachodnich mediów relacjonowało je szerzej niż nasze uroczystości na Westerplatte (Libia zajmuje 11. miejsce na liście krajów z największymi rezerwami ropy naftowej). Od kilku tygodni trwają kroczące obchody 40. rocznicy w pustynnym wnętrzu kraju. Pułkownik odwiedza kolejne prowincje (a właściwie sza’bije – od sz’ab „lud”, bo w Dżamahirii wszystko musi nazywać się po swojemu), a obywatele składają mu wiernopoddańcze hołdy. Przy okazji odbywają się przecięcia wstęg i uroczyste przekazania do użytku osiedli, szkół czy dróg.

Przedstawiciel młodzieży w miasteczku Zuwaila, w sza’bii Murzuq przemawiał jakoś tak trochę znajomo: „Wyzwolicielu świata spod jarzma niewolnictwa! Twórco słońca wolności! Królu królów i zjednoczycielu Afryki (pułkownik przyjął tytuł króla królów, odkąd Libia rozpoczęła przewodnictwo w Unii Afrykańskiej). Filozofie, który swą myślą prowadzisz wszystkich wyzwolicieli świata! Zwycięski przywódco Wielkiej Rewolucji, pod której zielonym sztandarem urodziliśmy się! Z krynicy Twojej myśli piliśmy, który uzbroiłeś nas bronią swej wiedzy i mądrości! My, młodzież Podstawowego Zgromadzenia Ludowego w Zuwaila, które uczciłeś swą wizytą, przysięgamy Bogu Najwyższemu, iż jesteśmy Twymi dziećmi. Z Twoją myślą sięgniemy gwiazd i dobędziemy perły z głębin mórz. Bracie Przywódco! Młodzi regionu Zuwaila są gotowi przyłączyć się do aparatu sił bezpieczeństwa, by stworzyć tarczę, która obroni rewolucję w każdym miejscu”.

Rządy straszno-śmieszne
Te słowa brzmią znajomo, choć nie do końca, bo w libijskiej rewolucji zawsze był Bóg. Jednym z pierwszych posunięć pułkownika po przejęciu władzy w 1969 roku było wszak przekształcenie zbudowanej przez Włochów w centrum Trypolisu katedry w meczet. Inny symboliczny gest wykonał Brat Przywódca w Ras Lanuf. Posąg braci Fileni, obok przypominania kolonialnej przeszłości, podkreślał bowiem podział Libii na wyraźnie odrębne regiony Trypolitanii i Cyrenajki. A to było coś, co urodzony niemal dokładnie w centrum kraju Kaddafi chciał zwalczać. W 1973 r. łuk został więc zniszczony, a posągi złożone w odległym o 200 km zakurzonym miasteczku Madinat Sultan. Ras Lanuf swoim położeniem jakoś musiało jeszcze długo frapować pułkownika, skoro przejściowo w 1993 r. planował przenieść tu (ku przerażeniu zagranicznych dyplomatów) stolicę Libii. Na szczęście (jak w przypadku kilku innych podobnych projektów) skończyło się na planach.

I tak rządy Muammara Kaddafiego, jakkolwiek niemal nieodmiennie są nam relacjonowane w konwencji straszno-śmiesznej (proces bułgarskich pielęgniarek i zamach na samolot nad Lockerby, a z drugiej strony podróże pułkownika z namiotem po światowych stolicach i ekscentryczne stroje), to trzeba przyznać, iż to dopiero on uczynił z Libii jedną, polityczną i społeczną całość. Libia aż do naszych czasów była rodzajem cywilizacyjnej „dziury” między tętniącymi od starożytności osiadłym życiem Maghrebem (Maroko, Algieria i Tunezja) a Egiptem.

Mimo iż na wybrzeżu można i dziś zwiedzić wspaniałe ruiny antycznych miast, takich jak Cyrena (stąd pochodził Szymon – pomocnik Jezusa niosącego na Golgotę krzyż) czy Leptis Magna (rodzinne miasto jednego z najwybitniejszych cesarzy rzymskich Septymiusza Sewera), jednak pas osadnictwa był tu ledwie wąską wstążeczką wzdłuż wybrzeża i nie był w stanie stworzyć podstawy dla samodzielnej państwowości. Co prawda w XVIII w. turecka dynastia Karamanli, korzystając z osłabienia władzy centralnej w Imperium Osmańskim, zdołała usamodzielnić się w Trypolisie, ale w następnym wieku Stambuł przywrócił te tereny swej bezpośredniej władzy.

Libijska kolonizacja (od 1911 r.) była tu wyjątkowo brutalna i choć zjednoczyła teren obecnej Libii administracyjnie, przyniosła dziesiątki tysięcy zabitych Arabów i Berberów, obozy koncentracyjne i siłową kolonizację – zwłaszcza w Cyrenajce. Nie przypadkiem pragnący dobrych kontaktów z krajem zaopatrującym Włochy w ropę naftową i gaz premier Silvio Berlusconi, zapłacił niedawno Libii 5 mld dolarów odszkodowań. Krótkotrwała monarchia po II wojnie światowej, oparta na strukturach muzułmańskiego bractwa religijnego sanusija wyraźnie nie radziła sobie z zarządzaniem niepodległym od 1951 r. państwem.

Spokojna wyspa w arabskim świecie
Libia Kaddafiego, choć momentami karykaturalna, jest więc po raz pierwszy w tym miejscu świata stabilnym państwem, nie targanym typowymi dla regionu napięciami. Mimo iż z naszej perspektywy wiele libijskich instytucji i język tamtejszej propagandy wydaje się nie do przyjęcia, w mniejszym lub większym stopniu jest to zjawisko typowe dla całego, autorytarnego świata arabskiego. I dobrze przypomnieć, skąd kto startował. Okoliczne, nie mniej silną ręką rządzone państwa arabskie, cieszą się wielusetletnią (a nawet dawniejszą) tradycją państwową, a niektóre były ośrodkami tzw. odrodzenia arabskiego (nahda) jeszcze w XIX w. Libia powstała niemal z niczego, a do jej „sklejania” przyczynił się człowiek urodzony w namiocie. A do niedawna z pustyni libijskiej patrzono z zazdrością na zewnątrz: na osiadłych i cywilizowanych arabskich sąsiadów, no i ku drugiej stronie Morza Śródziemnego.

„Wszystko pochodzi z północy, nawet deszcze. Tylko to, co jest zbyteczne dla północy, dostaje się pustyni usychającej z pragnienia od tysięcy lat… tylko parę kropel… (...) Czy to jest sprawiedliwość?” – pisze w opowiadaniu „Burza” Ibrahim al-Koni, który na przełomie lat 70. i 80. ub. wieku przebywał w PRL-u jako stały przedstawiciel Towarzystwa Przyjaźni Libijsko-Polskiej.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.