Natychmiast zakazać

Bogumił Łoziński

|

GN 34/2009

publikacja 22.08.2009 12:11

Trudno sobie wyobrazić mocniejsze argumenty przeciwko in vitro niż te, których dostarcza historia zastępczej matki Beaty Grzybowskiej.

Natychmiast zakazać Wynajmowanie zastępczych matek powinno być zakazane. Zakazana także powinna być działalność agencji pośredniczących w tym procederze. Fot. stockxchng, cg textures/fotomontaż: studio gn

Dzięki sztucznemu zapłodnieniu urodziła ona dziecko obcemu małżeństwu, a teraz walczy przed sądem o jego odzyskanie. Gdyby in vitro było zakazane, do tego dramatu by nie doszło.. U podstaw metody in vitro leży złamanie prawa natury. W tej historii złamano nie tylko prawo natury, ale także prawa dziecka i elementarne normy moralne.

Poza prawem
W opisanym szczegółowo przez „Dziennik” przypadku konsekwencje zastępczego rodzicielstwa doprowadziły do sytuacji, wobec której nie tylko prawo, ale i etyka są bezradne, nie znajdując dobrego rozwiązania. U podstaw dramatu leżą możliwości, jakie daje metoda in vitro: zapładnianie zastępczych matek, które wynajmują swoją macicę, aby w niej rozwinęło się dziecko obcych ludzi, a potem rodzą je i oddają im. Możliwość taką wykorzystuje Elżbieta Szymańska, która założyła w Piasecznie koło Warszawy pierwszą w Polsce firmę pośredniczącą w wynajmowaniu zastępczych matek. To właśnie z jej pośrednictwa skorzystała Beata Grzybowska. Za swoją „usługę” otrzymała 30 tys. złotych.

Obecnie nie ma żadnego prawa regulującego tego typu działalność. Ta historia nie pozostawia wątpliwości, że wynajmowanie zastępczych matek powinno być zakazane. Zakazana także powinna być działalność agencji pośredniczących w tym procederze. Sędziowie rozpatrujący sprawę dziecka urodzonego przez panią Grzybowską powinni nie tylko zająć się ustaleniem, kto jest jego rodzicem i kto ma je wychowywać. Powinni też zastanowić się, czy firma pani Szymańskiej i jej klienci nie łamią paragrafu 253. kodeksu karnego, który zakazuje handlu ludźmi, nawet za ich zgodą, i przewiduje za to od 3 lat więzienia. Takie spojrzenie na sprawę Beaty Grzybowskiej zasugerował minister sprawiedliwości Andrzej Czuma. Obecnie trwa dyskusja o prawnych regulacjach in vitro. Gdyby w Polsce obowiązywała ustawa przygotowana przez posła Bolesława Piechę z PiS albo Jarosława Gowina z PO, do takiej sytuacji by nie doszło, bo oba projekty zakazują macierzyństwa zastępczego. Warto mieć tego świadomość, gdyż debata na temat tych rozwiązań ma się odbyć w Sejmie już we wrześniu.

Poza moralnością
Nie sposób nie oceniać tej historii w wymiarze moralnym, bowiem zasady etyczne są w niej łamane wyjątkowo często. Najpierw kobieta z biedy, aby poprawić sytuację materialną rodziny, decyduje się na wynajęcie swojego brzucha. Traktuje swoje ciało jak przedmiot do zarabiania pieniędzy, sama odbierając sobie godność. Para wynajmująca jej macicę potraktowała ją i dziecko jak towar, za który się płaci i czeka na odbiór. Być może u podstaw ich decyzji było naturalne pragnienie potomstwa, ale sposób jego realizacji jest niedopuszczalny. A być może realizowali kuriozalne hasło lansowane przez lewicę o „prawie do dziecka”. Nie ma prawa do dziecka, ponieważ wówczas traktowalibyśmy je jak przedmiot, bez szacunku dla jego autonomii i godności. Właśnie tak, jak zostało potraktowane w tej historii.

Gdy pani Grzybowska podpisywała umowę, otrzymała od właścicielki agencji pośredniczącej – pani Szymańskiej zdumiewające wskazówki: nie głaszcz brzucha, nie rozmawiaj z dzieckiem, myśl o nim źle, nie możesz się do niego przyzwyczaić. Co więcej, zastępcza matka starała się do nich zastosować. I choć człowiek może podejmować działania zaprzeczające jego człowieczeństwu, w ostatecznym rachunku natura okazuje się silniejsza. Więź psychiczna i fizyczna, jaka powstaje między dzieckiem a matką noszącą niemowlę w swoim łonie, jest niezwykle silna. To właśnie ta więź sprawiła, że w ostatnich miesiącach ciąży kobieta zaczęła myśleć o niemowlaku jak o swoim dziecku, którego nie powinna oddawać. Jednak w dniu wyjścia ze szpitala po porodzie rodzice, którzy zlecili zastępcze macierzyństwo, chłopca odebrali.

Kto jest rodzicem dziecka
Na pytanie, kto jest rodzicem dziecka, nie ma dobrej odpowiedzi i sąd stoi tu przed poważnym dylematem. W rzeczywistości bowiem chłopczyk ma aż czworo rodziców: jednego ojca – dawcę plemnika, u którego dziecko obecnie przebywa, oraz trzy matki: Beatę Grzybowską, która go urodziła; inną kobietę, która dała komórkę jajową, czyli matkę biologiczną, i kobietę, która go obecnie wychowuje, czyli żonę ojca. Z punktu widzenia obowiązującego prawa, najwięcej szans ma pani Grzybowska, ponieważ polskie prawo stanowi, że matką jest osoba, która urodziła dziecko. Zapewne na tym przepisie opiera ona swoje nadzieje na odzyskanie dziecka. Ale sąd może też rozpatrzyć warunki, w jakich chłopiec się wychowuje, i uznać, że najlepiej będzie mu u jego obecnych rodziców, mimo że czynniki materialne nie mogą być przesłanką przy ustalaniu rodzicielstwa.

Dobro dziecka
W tej historii stało się już tyle zła, że najrozsądniejszym kierunkiem byłoby spojrzenie na problem z perspektywy dobra dziecka i oddanie go tam, gdzie będzie miało najlepsze warunki do normalnego rozwoju. Tyle że obie strony: obecni rodzice i zastępcza matka wykazali taką nieodpowiedzialność, że nie wiadomo, gdzie dziecko ma większe szanse na normalny rozwój. Niedawno media opisywały przypadek rodziców, którym sąd rodzinny odebrał czwarte dziecko, zaraz po jego urodzeniu, z powodu bałaganu w domu. Osoby walczące o dziecko urodzone przez zastępczą matkę wykazali się takim nieuporządkowaniem moralnym, że kto wie, czy najlepszym wyjściem nie byłoby umieszczenie dziecka w zupełnie innej rodzinie. Może to pozwoli uchronić je przed dalszymi cierpieniami, komplikacjami rozwojowymi i egzystencjalnymi.

Etycy, poproszeni o ocenę, jakie rozwiązanie byłoby najlepsze, mówią, że są sytuacje, w których nie ma dobrego rozwiązania, i to jest właśnie jedna z nich, bo każde wyjście będzie źródłem kolejnych ran. To wynik wcześniejszych działań: ten dramat narodził się z odrzucenia norm etycznych i teraz jesteśmy świadkami jego konsekwencji. I jeśli nawet etyczni liberałowie nie widzą niczego niemoralnego w zastępczym macierzyństwie, może historia pani Grzybowskiej zmusi ich do refleksji nad problemem i przyznania, że jest to niegodziwy sposób powoływania na świat dzieci, rodzący problemy etyczne trudne do rozwiązania. I dlatego powinien być zakazany.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.