Limit na becikowe

Joanna Jureczko-Wilk

|

GN 32/2009

publikacja 11.08.2009 08:11

Szukając oszczędności w kryzysie, rząd skreśla wydatki dla rodzin. Zamroził świadczenia rodzinne, obcina becikowe, zapowiada likwidację ulgi podatkowej na dzieci dla bogatych.

Limit na becikowe Od nowego roku becikowe otrzymają tylko uboższe rodziny – zapowiada rząd. I już przygotowuje projekt zmian w prawie fot. Henryk Przondziono

Becikowe już nie dla wszystkich noworodków. Od listopada tysiąc złotych z okazji narodzin dziecka dostaną tylko te kobiety, które od początku ciąży były pod opieką lekarza. Od nowego roku z kolejki po becikowe prawdopodobnie wypadną najbogatsi. Być może nie będą też mieli ulgi podatkowej na dzieci. Czy rząd szuka oszczędności kosztem rodzin? Czy politycy PO drobnymi kroczkami wycofują się z pomysłu becikowego, który dwa lata temu poparli wraz z Ligą Polskich Rodzin? Czy ograniczenie becikowego oznacza zmianę polityki prorodzinnej?

Noworodki i polityka
Pomysł wypłacania jednorazowego zasiłku po urodzeniu dziecka powstał w Lidze Polskich Rodzin, która przed wyborami 2005 r. włączyła go do swojego programu. Powstały po wyborach rząd Kazimierza Marcinkiewicza, w zamian za poparcie LPR w głosowaniu nad wotum zaufania, poparł projekt becikowego, chociaż nie bez zastrzeżeń. Prawo i Sprawiedliwość myślało raczej o becikowym dla najuboższych, Liga forsowała pomysł „każdemu po równo”. Trzy czwarte posłów PO głosowało wówczas za becikowym w wersji maksi.

I tak w lutym 2006 r. weszła w życie ustawa, która wprowadzała dwa rodzaje becikowego: pierwsze tysiąc złotych dostają rodzice, których dochód nie przekracza 504 zł na osobę w rodzinie (583 zł – w rodzinie z dzieckiem niepełnosprawnym); drugi tysiąc dostają wszyscy rodzice, niezależnie od sytuacji finansowej. Za dzieci urodzone w 2006 r. i w ostatnich dwóch miesiącach 2005 r. budżet państwa zapłacił ponad 387 mln zł becikowego. W 2007 r. wydano 380 mln zł, a w kolejnym roku już ponad 412 mln zł. „Becikowe się sprawdziło. Urodziło się więcej dzieci. Stosunek urodzin do zgonów nie jest już ujemny” – podsumowywał po roku wypłat becikowego wicepremier Roman Giertych. Liga Polskich Rodzin była tak zachwycona efektami ustawy, że proponowała, by od 2008 r. becikowe wzrosło do 3 tys. zł. Politycy innych partii pomysłu nie podchwycili, bo nie wiadomo było, skąd wziąć dodatkowe 700–800 mln zł.

Coś wygrać
Rząd Donalda Tuska na powszechne becikowe nie patrzył już tak przychylnym okiem jak kilka lat temu, będąc w opozycji. Najpierw więc postanowił coś na nim wygrać. Od listopada tego roku oba becikowe będą wypłacane jedynie kobietom, które najpóźniej od 10. tygodnia ciąży były pod opieką lekarza. Zdaniem ministerstwa pracy i polityki społecznej, takie rozwiązanie zmusi kobiety do dbania o siebie w ciąży (teraz regularne badania i opiekę lekarską ma tylko co dwunasta ciężarna), zmniejszy odsetek wcześniaków i zgonów noworodków. Ale to jeszcze nie koniec zmian.

Po co ulgi bogatym?
Premier Donald Tusk, mówiąc o przyszłorocznych podatkach, zapowiedział likwidację becikowego i ulgi podatkowej na dzieci w bogatych rodzinach. „Nie może być tak, że im zamożniejsza rodzina, tym ma więcej pieniędzy od państwa na utrzymanie dzieci. W najbliższych miesiącach przerwiemy ten zły stan rzeczy” – zapewnił premier. – Jeżeli pomoc kierowana jestdo wszystkich rodzin, każda dostaje niewiele. Powinniśmy skoncentrować ją na 20 proc. najbardziej potrzebujących. Dla bogatych rodziców tysiąc złotych becikowego jest bez znaczenia, a składają się na niego wszyscy podatnicy. To nieuczciwe – podkreśla Jeremi Mordasiewicz z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan”.

PO już przygotowuje zmiany w przepisach o becikowym. Od nowego roku nie będzie wypłacane powszechnie. Podobnie jak w przypadku pierwszego dodatku, drugi również będzie uzależniony od sytuacji finansowej rodziny. Dostaną go rodzice, których dochody na członka rodziny nie przekraczają 1 tys. złotych. Osoby ubogie mogą więc liczyć na dwa becikowe po tysiąc złotych, a średniozamożni na 1 tys. zł. Rodziny bogatsze na urodzone dziecko nie dostaną żadnych pieniędzy. Szanse na likwidację becikowego dla bogatych są duże, bo popierają je pracodawcy, związkowcy i opozycja. Gdyby udało się uchwalić zmiany w prawie, w budżecie państwa zostałoby około 100 mln zł.

100 mln na rodzinę
Eksperci obawiają się, że rząd, który w czasach kryzysu gorączkowo liczy każdą złotówkę, szybko „zago-spodaruje” oszczędności. I raczej nie pójdą one na pomoc rodzinie. – Politycy dokonują wyboru, komu pomagać. Patrząc na publiczne wydatki, priorytetem naszego państwa są emeryci i renciści. Do samych górniczych emerytur dopłacamy rocznie 4,5 mld zł – mówi Jeremi Mordasiewicz. Rodziny nie zjadą do stolicy i nie zablokują ulic, nie będą rzucały kamieniami w kancelarię premiera, nie zastrajkują – więc tracą, szczególnie w kryzysie. Rząd zamroził na 3 lata progi dochodowe, uprawniające do pomocy społecznej oraz do świadczeń rodzinnych, chociaż już teraz są one niższe o 200 zł od minimum socjalnego. Raczej przesądzony jest już los 1,14 mld zł z utworzonego w tym roku Funduszu Rezerwy Solidarności Społecznej, który rząd teraz rozwiązał (z funduszu miały być pokrywane „ważne wydatki społeczne wynikające ze światowego kryzysu”). W znowelizowanym budżecie posłowie zmniejszyli tegoroczne wydatki na pomoc społeczną i świadczenia rodzinne aż o 2,3 mld zł. Czy w tej sytuacji można jeszcze mówić o polityce prorodzinnej?

Joanna Krupska ze Związku Dużych Rodzin Trzy Plus przypomina, że w 2003 r., kiedy wchodziła w życie ustawa o świadczeniach rodzinnych, zamieszczono w niej wyraźne zobowiązanie, że próg dochodowy uprawniający do świadczeń będzie weryfikowany co 3 lata. Jednak ani w 2006 r., ani obecnie nie podniesiono tego progu. – Jeszcze w listopadzie ubiegłego roku Komisja Wspólna Rządu RP i KEP podpisały deklarację, w której znalazły się zapisy o podwyższeniu progu dochodowego, dodatków na dzieci w rodzinach wielodzietnych i zasiłków rodzinnych. W imieniu rządu pod deklaracją podpisał się wicepremier Schetyna – mówi Krupska. – Te obietnice również nie zostały spełnione. Opozycja i związkowcy chcą, żeby pieniądze zaoszczędzone na becikowym trafiły do rodzin. Tych ubogich. Na przykład przez podniesienie zasiłków rodzinnych, które w Polsce są nawet 15-krotnie niższe niż w innych krajach europejskich. – Polska bieda ma oblicze dziecka – mówi Bartosz Marczuk, ekspert polityki społecznej, który w 2007 r. współtworzył rządowy program polityki rodzinnej. – 750 tys. dzieci w Polsce żyje poniżej minimum socjalnego. Na 415 tys. dzieci, które urodziły się w ubiegłym roku, ponad 213 tys. otrzymało dodatek do zasiłku rodzinnego, czyli becikowe socjalne. To znaczy, że co drugie dziecko rodzi się w ubogiej rodzinie. I to do nich powinna trafić dodatkowa pomoc. Pomysłów na nią jest wiele.

Zamiast becikowego…
– Rodzinom warto pomóc, ale jednorazowy zastrzyk gotówki noworodkowi nic nie da. Potrzebna jest pomoc rozsądna i długofalowa – zastrzega Mordasiewicz. – We wrześniu ubiegłego roku urodziło mi się dziecko i nie poszedłem odebrać becikowego, bo uważam je za absurdalne i skrajnie nieefektywne narzędzie polityki prorodzinnej – oburza się Marczuk. – Rodzice nie decydują się na urodzenie dziecka po to, żeby dostać tysiąc złotych becikowego. A jeśli tak się dzieje, to są to rodziny patologiczne i z punktu widzenia chociażby państwa – takich rodzin nie należy zachęcać do rodzenia dzieci. Zdaniem ekspertów, skuteczniejszą pomocą byłoby ufundowanie stypendiów dla uczniów z ubogich rodzin, wsparcie systemu żłobków i przedszkoli, co pozwoliłoby matkom łączyć macierzyństwo z karierą zawodową, a także dokonanie zmian w podatkach (zamiast wspólnego opodatkowania małżonków, wspólne opodatkowanie rodziców z dziećmi).

– Polityka rodzinna nie jest polityką socjalną, choć pomoc ubogim rodzinom jest absolutnie konieczna – zaznacza Joanna Krupska. – Idea polityki rodzinnej – jako wyrównania niesprawiedliwości pomiędzy tymi obywatelami, którzy mają dzieci i tymi, którzy ich nie mają – rozwijana jest w Europie od blisko 100 lat. U nas wciąż jest niezrozumiana. Rodzina, inwestując w dzieci – w sensie ekonomicznym, wykonuje pracę dla dobra wspólnego, ale przez to staje się uboższa. W Polsce o wiele uboższa. Mamy największy odsetek rodzin wielodzietnych i dzieci żyjących w nędzy. Polityka rodzinna powinna niwelować strach młodych ludzi przed tym, że nie zdołają utrzymać liczniejszej rodziny i wykształcić dzieci. Polityka rodzinna, opierająca się na zasiłkach dla najuboższych, nie zachęci rodzin do posiadania dzieci i nie poprawi statystyki urodzeń.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.