Mauro też człowiek

Jacek Dziedzina

|

GN 26/2009

publikacja 30.06.2009 15:51

Czy Polak może popierać kandydaturę Włocha na szefa Parlamentu Europejskiego?

Mario Mauro Mario Mauro
fot. WWW.CEPES.ES

Jeśli po wyborze nowego przewodniczącego nad budynkiem PE w Strasburgu nie pojawi się biały dym, to chyba tylko z szacunku dla pierwszeństwa watykańskiej tradycji. Zainteresowanie, jakie towarzyszy rywalizacji o kierowanie PE, przypomina czasami temperaturę oczekiwania na formułę „Habemus papam”. Nawet przekupki na targu z przejęciem mówią o „tym Buzku, co ma Unią rządzić”. To naturalne, że jako Polacy kibicujemy Jerzemu Buzkowi. W polskich mediach jednak zabrakło trochę życzliwej prezentacji kontrkandydata Buzka. Włoch Mario Mauro tylko dlatego przegrywa w naszych oczach, że... nie jest Polakiem. Tymczasem wszystkie inne cechy powodują, że jest równie dobrym kandydatem na to stanowisko. A ponieważ szefowanie PE to nie sprawa powodzenia jednego kraju, tylko całej Unii, trzeba umieć postawić także pytanie: czy czasem nie lepszym?

Dewot w polityce
Włoski polityk urodził się w 1961 roku w San Giovanni Rotondo, siedem lat przed śmiercią ojca Pio. Studia z filozofii i literaturoznawstwa ukończył na Katolickim Uniwersytecie Najświętszego Serca w Mediolanie. Od 10 lat bez przerwy zasiada w ławach PE. Jest członkiem centroprawicowej partii Lud Wolności, która w PE wchodzi w skład – podobnie jak PO i PSL – Europejskiej Partii Ludowej. Jak mawiają nawet niechętni Włochom, Mauro jest najbardziej pracowitym włoskim europosłem. Od lat związany z katolickim ruchem Komunia i Wyzwolenie, zyskał też zaufanie włoskiego episkopatu dzięki swoim staraniom o równouprawnienie szkół katolickich i możliwości otrzymywania przez nie dotacji z budżetu państwa. To właśnie nieukrywany związek z Kościołem stał się dla lewicowych europosłów powodem do krytyki jego kandydatury (choć pełnił już funkcję jednego z 14 wiceprzewodniczących). „Jest zbyt pobożny”, padały argumenty. „To człowiek Watykanu”, dodawali inni. Oliwy do ognia dolał Mauro stwierdzeniem, że dwanaście gwiazd na fladze Unii Europejskiej symbolizuje Matkę Bożą. Kiedy w 2006 roku Parlament Europejski przegłosował rezolucję o homofobii, nie krył wstydu, że ta instytucja naraża na szwank swoje dobre imię. Rezolucję nazwał wtedy „hymnem pochwalnym na rzecz niszczenia wartości”. Nieraz dawał sygnały, że jest wyjątkowo wrażliwy na punkcie kulturowej tożsamości Europy. „Europa musi bronić swojej chrześcijańskiej tożsamości i korzeni, inaczej przestanie być Europą”, mówił. I dodawał, że grozi nam „totalitarna laicka dyktatura”.

Co grozi Europie?
W 2006 roku Mario Mauro ostro skrytykował europosłów za ich postawę wobec chrześcijaństwa. Oskarżył ich o mylenie religii z fundamentalizmem. „Przez ponad 10 ostatnich lat Parlament Europejski, przy ponad 30 okazjach, oskarżył Kościół katolicki i Kościół prawosławny o pogwałcenie praw człowieka, ale ani razu nie wystosował podobnych oskarżeń pod adresem takich państw jak Kuba czy Chiny”, mówił w jednym z wywiadów. Twierdził, że ataki, z jakimi spotyka się Kościół, są zagrożeniem dla Unii Europejskiej. „Niektóre kraje próbują budować społeczeństwo bez Boga. Ci, którzy sprzeciwiają się udziałowi Kościołów w europejskim życiu publicznym, mogą stać się źródłem destrukcji projektu zjednoczonej Europy”, prorokował Mauro. Mauro był także jednym z autorów rezolucji Parlamentu Europejskiego potępiającej prześladowanie chrześcijan, głównie w Afryce i Azji. „Dziękuję wam za głosowanie za rezolucją”, powiedział potem europosłom. „Dzisiaj Parlament Europejski dał ważny sygnał o politycznej i kulturowej wymowie, odcinający go od świeckiego fundamentalizmu, o który Europa jest coraz częściej oskarżana”. Natomiast w styczniu tego roku, w wywiadzie dla „L’Osservatore Romano”, oświadczył, że za swoją misję uważa zapobieganie dyskryminacji chrześcijan. Trudno się dziwić, że socjaliści nie potrafią sobie wyobrazić włoskiego polityka na stanowisku szefa Parlamentu Europejskiego, który dla nich jest nierzadko instrumentem walki o Europę wolną od „religijnych zabobonów”. Także w samej Europejskiej Partii Ludowej, rodzimej frakcji centroprawicowej, nie każdemu odpowiada radykalizm jego poglądów. Choć wszyscy przyznają, że jest w tych poglądach uczciwy, a do tego ma opinię wielkiego euroentuzjasty i sumiennego europosła (sprawdziliśmy – 87-procentowa obecność w minionej kadencji).

To nie fanatyk
Bogusław Sonik z PO zasiada razem z Mario Mauro w ławach Europejskiej Partii Ludowej. Sonik nie ukrywa, że przyjaźni się z włoskim politykiem, głównie dzięki związkom Mauro z ruchem Komunia i Wyzwolenie, z którym polski europoseł sympatyzuje od lat. – Mauro jest bardzo rzetelnym i głębokim katolikiem, ale nie jest traktowany jak fanatyk – mówi „Gościowi”. Nieraz podejmowali wspólne inicjatywy na forum PE. – Współpracowaliśmy m.in. w sprawie prześladowania chrześcijan na Bliskim Wschodzie – dodaje Sonik. Jego zdaniem, Mauro jest jednym z dowodów na to, że obraz Parlamentu Europejskiego jako niechętnego czy wrogiego chrześcijaństwu nie jest całą prawdą o tej instytucji. – Nie jesteśmy na jakimś marginesie, posłowie włoscy, ale też z Europy Środkowo-Wschodniej akcentują swoje przywiązanie do chrześcijańskiej Europy i głośno o tym mówią – przekonuje. Sonik nie do końca zgadza się też z opinią, że to katolickie poglądy Mauro pomniejszają jego szanse na objęcie fotela przewodniczącego PE. – Jeśli coś mu przeszkadza, to poparcie, jakiego udzielił mu Silvio Berlusconi – twierdzi Sonik. – Włoski premier jest właściwie kulą u nogi Mario Mauro, bo nie lubią go niektórzy przywódcy. Wypowiadając się za kandydaturą Buzka, część państw tak naprawdę wypowiada się przeciwko Berlusconiemu – dodaje polski europoseł. Prawdą jednak jest i to, że Mauro, choć stanowi przeciwieństwo ekscentrycznego patrona, sam dawał wielokrotnie wyraz swojemu uwielbieniu dla premiera, narażając się nawet na oskarżenia o kult jednostki.

By żyrafa była żyrafą...
Przy okazji spekulacji nad kandydaturą Jerzego Buzka pojawiał się nieraz argument, że jest łatwiejszy do zaakceptowania przez większość państw ze względu na swoją... elastyczność i sprawne dopasowanie do bezpiecznego języka politycznej poprawności. Sami mieliśmy okazję doświadczyć tego, gdy przeprowadzaliśmy ankietę przed eurowyborami. Wiele osób było szczerze zdumionych, widząc jedną z odpowiedzi, jakiej udzielił prof. Buzek: wyraził gotowość poparcia dla zrównania w prawach związków homoseksualnych z małżeństwami. Nie wiadomo, czy było to odzwierciedlenie rzeczywistych poglądów profesora, czy odpowiedź podyktowana staraniami o jak najszersze poparcie w walce o fotel szefa PE. Czy tylko to różni Buzka od Mauro? – Na pewno Mauro bardziej interesuje cywilizacyjny wymiar i charakter Europy. Buzek natomiast kładzie większy nacisk na to, żeby Europa była silna i konkurencyjna dla reszty świata pod względem nauki, techniki i przemysłu – tłumaczy Sonik.

Europa stoi dzisiaj przed problemem konkurencyjności i skuteczności na zewnątrz. Zatem determinacja, jaką na tym polu wykazuje Jerzy Buzek, jak najbardziej kwalifikuje go do objęcia stanowiska szefa PE. Tyle że oprócz wyzwań gospodarczych i politycznych równie ważne jest, jaką cywilizację i kulturę w ogóle chce reprezentować Europa. Spór, a nieraz walka światopoglądowa nie jest tylko pobocznym wątkiem na marginesie integracji. Odważne nazywanie żyrafy żyrafą, małżeństwa małżeństwem, a związku dwóch gejów związkiem dwóch gejów okazuje się dzisiaj równie potrzebne, jak starania o wzrost PKB i utrzymanie poziomu inflacji. Dlatego też nie jest obojętne, czy twarz Europy, jaką jest przewodniczący Parlamentu Europejskiego, będzie mieć wystarczająco dużo determinacji i osobistego przekonania, by w kwestiach zasadniczych reprezentować zdrowy rozsądek i na przykład podręczniki biologii. Jerzy Buzek na fotelu szefa europarlamentu to dla nas powód do radości. Pamiętajmy jednak, że to nie jest stanowisko do załatwiania jakichś narodowych interesów. Z tego powodu, pomijając słuszne narodowe emocje i dumę oraz niewątpliwe zasługi byłego premiera dla Polski na forum europejskim, nie trzeba bać się pytania, czy Europa nie potrzebuje dzisiaj jednak bardziej kogoś takiego jak Mario Mauro .

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.