Gdy dziecko ginie z domu

Agata Puścikowska

|

GN 25/2009

publikacja 21.06.2009 18:05

Statystycznie co dwa dni ginie w Polsce dziecko. I choć na rodzicielską pociechę większość pociech się odnajduje, nie ryzykujmy! Jak uchronić dziecko przed zaginięciem?

Gdy dziecko ginie z domu W ubiegłym roku zaginęło 140 dzieci poniżej 7. roku życia fot. STOCKXPERT/JURIACH

To nie jest artykuł straszak. To nie jest artykuł oskarżenie pod adresem mniej frasobliwych rodziców. To próba przedstawienia poważnego problemu i ostrzeżenia: uważajmy na dzieci! W Polsce ginie rocznie ok. 4–4,5 tys. dzieci, a liczba ta powoli, ale systematycznie wzrasta. 95 proc. dzieci w ciągu pierwszych 7 dni z powrotem trafia do domów. Większość ginie przed i podczas wakacji.

Małe dzieci – wielka troska
Spokojny plac zabaw w niewielkim mieście. 5-letni Szymek bawi się grzecznie w piaskownicy. Czujna mama co chwilę wygląda z kuchennego okna. W pewnym momencie dzwoni telefon, kipi makaron, młodsze dziecko budzi się z wrzaskiem. Opanowanie domowego galimatiasu zajęło mamie 10 minut. Przez tych dziesięć minut Szymek mógł pójść do parku nad staw, do kolegi przez ruchliwe skrzyżowanie, mógł go też zaczepić „wujek” z wyrokiem za pedofilię na koncie... – Pod żadnym pozorem nie wolno zostawiać kilkuletnich dzieci samych, bez opieki – mówi Aleksandra Kiełczewska z Fundacji ITAKA, która zajmuje się osobami zaginionymi oraz ich rodzinami. – Nie wolno jedynie „zerkać” na dziecko bawiące się przed domem, bo to przecież w żaden sposób go nie chroni. Przy kilkulatku trzeba być. Podobnego zdania jest Grażyna Puchalska z Komendy Głównej Policji. – W ciągu ubiegłego roku zgłoszono zaginięcie ok. 140 dzieci najmłodszych – do siedmiu lat. Giną, bo są po prostu niewystarczająco pilnowane – uważa Puchalska. – Zdarzają się też wypadki losowe, najrzadziej dochodzi do porwań. Dlatego ważne jest, żeby rodzice mieli wyobraźnię i przewidywali nieprzewidywalne. A jakie są najczęstsze „nieprzewidywalne” zachowania rodziców?

Opisywane już zostawianie kilkulatka „na chwilkę” przed domem, wysyłanie dziecka do sklepu („sklep jest na parterze, a nasza Krysia taka rezolutna”), zostawianie śpiącego niemowlaka w wózku przed urzędem, apteką itp... – Czy mama, która zostawia dziecko przed sklepem „na chwilę” w wózku, zostawiłaby w ten sposób własną torebkę? – pyta retorycznie Puchalska. – Dziwi daleko idąca niefrasobliwość niektórych mam... Szczególnie gdy co jakiś czas media podają dramatyczne wiadomości, na przykład o porwaniach dzieci przez osobę niepoczytalną. Niedopuszczalne jest też zostawianie malucha pod opieką „dojrzałej” siedmio- czy ośmioletniej siostry. – Takie dziecko nie jest w stanie zapewnić opieki nawet sobie, nie mówiąc o młodszym rodzeństwie – mówi Kiełczewska z ITAKI. – Nie potrafi właściwie ocenić sytuacji, nie przewidzi skutków niebezpiecznych zachowań.

Nastoletni gigant
Według statystyk policyjnych, w ubiegłym roku zaginęło 304 chłopców w wieku od 7 do 14 lat i 224 dziewczynki w tym samym przedziale wiekowym. Proporcje zmieniają się w kolejnym przedziale, między 14. a 17. rokiem życia: w 2008 r. zaginęło 1361 chłopców i aż 2126 dziewcząt! – Tak naprawdę ucieka więcej młodzieży niż odzwierciedlają to statystyki policyjne – mówi psycholog z ITAKI Aleksandra Andruszczak. – Rodzice zniechęceni niepowodzeniami wychowawczymi nie zgłaszają kolejnego zaginięcia. Podobnie ośrodek opiekuńczy – często czeka z decyzją o podjęciu działań, bo ma nadzieję, że wychowanek sam wróci. – Ponad 99 proc. zaginionych odnajduje się samych lub my ich odnajdujemy – mówi Puchalska. – Dlatego zaginięcia notorycznie uciekającego nastolatka nie traktujemy tak samo jak zaginięcia kilkulatka. Według Andruszczak, nie wolno bagatelizować żadnej ucieczki. Nawet jeśli jest to dziesiąty gigant. – W każdym przypadku używamy słowa „zaginięcie”, a nie ucieczka. Bo chociaż większość zaginięć kończy się po upływie kilku dni, znamy przypadki, które wyglądały na „niewinne” ucieczki, a trwają do dziś... – mówi. Andruszczak zwraca też uwagę, że nawet kilkudniowe zaginięcie nastolatka może mieć fatalne skutki. – Poza domem młody człowiek popada często w konflikt z prawem (kradzieże, rozboje). Grozi mu prostytucja. Jest też narażony na przygodne kontakty seksualne lub gwałt, a co za tym idzie na choroby weneryczne i AIDS. Dziewczęta – na niechcianą ciążę. Nastolatek pozbawiony opieki, wyobcowany i przestraszony, może sięgnąć po narkotyki, alkohol.

Dlaczego uciekają?
– Jest taka zasada: „patrz na dziecko z miłością, to nie ucieknie” – mówi Puchalska z KGP. – Dzieci uciekają z domów, w których czegoś brakuje. Może to być brak spokoju, bo rodzice piją, brak poczucia bezpieczeństwa albo brak miłości, której nie zastąpią pieniądze... – Wbrew powszechnie panującej opinii, dzieci uciekają nie tylko z tzw. patologicznych domów, gdzie doznają przemocy fizycznej, psychicznej lub są wykorzystywane seksualnie – mówi Andruszczak. – Coraz więcej dzieci ucieka z domów, w których czują się niepotrzebne, pominięte. To domy, w których rodzice nie mają czasu na rozmowę, bo albo są fizycznie ciągle nieobecni, albo zbyt zmęczeni, żeby rozmawiać... W prawie wszystkich przypadkach ucieczka jest wyrazem buntu przeciwko trudnej sytuacji, niezaspokojonym potrzebom. Czasem jest to pokłosie zawiedzionej miłości, czasem poczucia braku akceptacji ze strony rodziców. Aleksandra Kiełczewska: – Większość dzieci ucieka przed wakacjami i w czasie ich trwania. Być może boją się reakcji rodziców na gorsze świadectwo? Być może nie umieją sobie poradzić ze stawianymi im wymaganiami...

Co robić, żeby nastolatki nie uciekały? – Rozmawiać! – mówi Andruszczak. – Szczerze, życzliwie, na tematy, które są dla dziecka ważne. To najlepsze antidotum na myśli o ucieczce. A jeszcze ważniejsze jest uważne słuchanie, podejmowanie dyskusji, a nie jej ucinanie, gdy nie zgadzamy się ze stanowiskiem dziecka. Bardzo ważna jest atmosfera panująca w domu: szacunku, zainteresowania i poczucia silnych więzi. Ważne jest też mądre dawanie dziecku przestrzeni na prywatny czas, własne sprawy. – Nawet jeśli ucieczka jest jednorazowym wybrykiem, a wynikła z chęci przeżycia wakacyjnej przygody, nie lekceważmy jej – ostrzega Puchalska. – Nigdy nie wiadomo, jakie będą jej późniejsze skutki, czy się nie powtórzy. Według psychologów, jeśli już dziecko ucieknie z domu i wróci, rodzic powinien zwalczyć swoje poczucie żalu i gniewu tak, aby w spokojnej atmosferze zacząć rozmowę o tym, co się wydarzyło.


Żeby dziecko nie zginęło:
* Nawet małe dziecko powinno wiedzieć, jak się nazywa i gdzie mieszka i znać dane rodziców. Starsze dzieci powinny znać numer telefonu opiekunów.
* Jeśli dziecko posiada komórkę – zapiszmy w nim telefon alarmowy 112, a także telefon ITAKI: 016000, pod którym przyjmowane są informacje o zaginięciach.
* Dzieci nie powinny nosić koszulek czy plecaków z własnym imieniem. Ułatwia to przestępcy kontakt z dzieckiem: zawołane po imieniu staje się ufniejsze.
* Dziecko powinno wiedzieć, że nie wolno rozmawiać z nieznajomymi, podawać danych osobowych, przyjmować słodyczy itp. Zaczepione przez osobę nieznajomą ma głośno powiedzieć: „nie znam tego pana/pani”.
* W miejscach zatłoczonych: na plaży, pielgrzymce festynie, dzieci powinny nosić na ręce opaskę z telefonem rodzica.

Kiedy dziecko zginie:
* Każde zniknięcie młodszego dziecka należy natychmiast zgłaszać najbliższej jednostce policji. Nie wolno czekać, bo liczy się każda godzina.
* Zgłaszając zaginięcie, pamiętajmy o zabraniu aktualnego zdjęcia dziecka.
* Powiadommy o zaginięciu rodzinę i znajomych. Być może dziecko przebywa u najbliższych.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.