Trudna przyjaźń

Barbara Gruszka-Zych

|

GN 25/2009

publikacja 21.06.2009 18:00

Około 235 tys. Polaków żyje na liczącej 3,3 mln mieszkańców Litwie. Głównie na Wileńszczyźnie i w samym Wilnie. Nie jest im łatwo.

Trudna przyjaźń W Wilnie mieszka 104 tys. Polaków fot. BARBARA GRUSZKA-ZYCH

Na ulicach Wilna spotyka się przede wszystkim turystów z Polski. Ale nie ma tam dwujęzycznych tablic z nazwami ulic czy obiektów (wyjątek stanowią świątynie), jak na przykład na Zaolziu czy Opolszczyźnie. Zdezorientowani zwiedzający na gwałt szukają więc polskich przewodników. Oficjalnie używanie jedynie litewskich nazw zostało usankcjonowane w styczniu br. decyzją Naczelnego Sądu Administracyjnego Litwy. W uzasadnieniu powołano się na ustawę o języku państwowym, nie uwzględniając zapisów ustawy o mniejszościach jeszcze z czasów Litewskiej Republiki Socjalistycznej. Postanowienia dotyczyły Wileńszczyzny, bo w Wilnie nigdy takich tablic nie było. Brak polskich nazw ulic to tylko czubek góry lodowej. Problemów mniejszości polskiej na Litwie jest więcej. Od lat nikt ich nie rozwiązuje.

Polacy nie Polonia
Polacy to najliczniejsza mniejszość na Litwie. – To ludność autochtoniczna, mieszkająca na własnej ziemi, nigdzie stąd nie wyjeżdżali i dlatego denerwują się, kiedy nazywają ich Polonią – podkreśla Stanisław Kargul, kierownik Wydziału Konsularnego Ambasady RP w Wilnie. Według spisu ludności z 2001, w rejonie solecznickim mieszka ich 31 tys. (80 proc. ogółu ludności), w trockim – 12 tys. (33 proc.), a w Wilnie – 104 tys. (19 proc.). Zdecydowana większość posługuje się na co dzień językiem polskim. Ostatnio z mediów docierały sygnały o braku porozumienia w ich kwestii na szczeblu państwowym. 9 maja w Wilnie obradowała XIX sesja Polsko-Litewskiego Zgromadzenia Parlamentarnego.

Parlamentarzyści po raz pierwszy od lat nie podpisali dokumentu końcowego. Wcześniej duży szum zrobił się wokół dwóch polskich parlamentarzystów w Wilnie, którym zarzucono posiadanie „Karty Polaka”. Argumentowano, że pozostając „lojalnymi wobec obcego kraju”, mogą szkodzić Litwie, której są obywatelami. 28 maja swoje niepokoje w kwestii mniejszości polskiej ostro wyartykułowało Stowarzyszenie Wspólnota Polska, publikując raport o prawach mniejszości polskiej na Litwie. „Odnosimy wrażenie, że polityka władz litewskich faktycznie zmierza do depolonizacji Wileńszczyzny” – piszą jego autorzy.

Salon w Fabianiszkach
Zwykle, omawiając problemy Polaków na Litwie, na pierwszym miejscu wymienia się kłopoty związane z pisownią polskich nazwisk czy ulic. – Ale to sprawa specjalnie nagłaśniana, żeby odciągnąć uwagę od zwrotu ziemi i sytuacji oświaty – mówi Władysław J., lekarz z Wilna. – Co mi da nazwisko, nawet szlacheckie, jeśli na Litwie będę dziadem, a na mojej ziemi będą mieszkali przybysze? – stawia racjonalne pytanie. Bo nierozwiązanym przez lata problemem jest zwrot ziemi Polakom. – To bolesna sprawa, dotyka tego, co zostało po przodkach, ale ma też wymiar materialny – mówi konsul Stanisław Kargul.

Przed wojną w Wilnie tylko 1 proc. ludności stanowili Litwini. Z tego wynika, że większość terenów, na których zbudowano nowe domy czy centra handlowe, należy do Polaków. Jak dotąd, według nieoficjalnych szacunków, zwrócono pieniądze tylko 15 proc. ubiegających się o swój stan posiadania. – Żeby poświadczyć swoje prawa własności ziemi, zabranej pod hipermarket, musiałam przynieść dokumenty, ale też przyprowadzić świadków, którzy zaświadczyli, że tu w Fabianiszkach stał nasz dom z ogrodem – opowiada Henryka M., pokazując salon samochodowy, na którego miejscu była jej ojcowizna.

Mafia i „wsiedlanie”
– Gdybym wiedział, dawno dałbym łapówkę prawnikowi – dodaje jej brat Edward M., nauczyciel. Okazuje się, że dzięki tej sytuacji duże pole do popisu mają organizacje paramafijne, pośredniczące w zwrocie ziemi. Często prawowici właściciele są w podeszłym wieku, nie znają litewskiego, dlatego łatwo ich oszukać. To oni układają się z pośrednikami, którzy za swoje „starania” potrafią policzyć sobie 50 proc. uzyskanej od państwa kwoty. Coraz powszechniejsze staje się „wsiedlanie” osób narodowości litewskiej na tereny Wileńszczyzny, która dotąd była zwarcie zamieszkana przez mniejszość polską.

Taki proceder stał się możliwy dzięki temu, że na Litwie, w ramach ustawy o prawie obywateli do zachowania nieruchomości, każdy obywatel Litwy posiadający kiedyś ziemię, może ją odzyskać, niekoniecznie tam, gdzie miał ją przed wojną. Zapis ten pozwala na to, żeby prawo do ziemi posiadanej kiedyś na prowincji, realizować w rejonie Wilna, gdzie grunty przed wojną należały głównie do Polaków. – W rejonach podwileńskich mieszka dwie trzecie Polaków, w związku z tym można uważać, że takie działania mają na celu zmianę składu narodowościowego w regionie, zasymilowanie Polaków, a przez to osłabienie ich siły – uważa konsul Kargul.

Plater czy Platerytes
Wydaje się, że sprawa nazwisk obywateli Litwy narodowości polskiej zapisywanych po litewsku zostanie rozstrzygnięta na rzecz Polaków w ramach regulacji unijnych. Już w 2008 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu przyjął skargę samorządu Rejonu Wileńskiego przeciwko Litwie. Dotyczyła ona nadania szkole z polskim językiem wykładowym imienia Emilii Plater. Litewskie sądy orzekły, że powinna się nazywać: Emilijos Platerytes. – W traktacie polsko-litewskim o przyjaźni i dobrosąsiedzkiej współpracy z 1994 r. pojawił się zapis, że strony zawrą oddzielne porozumienie odnośnie do zapisu nazwisk mniejszości litewskiej w Polsce i polskiej na Litwie – informuje konsul Kargul. – Przez kilka lat prowadzono w tej kwestii bezowocne rozmowy. Dużo większy problem stanowi oświata polska na Litwie, finansowana przez tamtejsze samorządy terytorialne i wspierana przez Senat RP.

Ostatnio w obwodach wileńskim i solecznickim, gdzie dominuje ludność polska, jako w jedynych rejonach na Litwie, obok szkół samorządowych tworzone są szkoły rządowe z litewskim językiem nauczania, finansowane z budżetu państwa. W rejonie wileńskim jest ich 17, a w solecznickim 5. Mają one większe budżety i są lepiej wyposażone, a więc naturalnie przyciągają uczniów, którzy wolą uczyć się w dobrych warunkach. Jak podano w „Raporcie”, w ostatnich latach zamknięto 6 polskich szkół w rejonie trockim oraz jedną z dwóch działających w rejonie szyrwińskim. Tłumaczono to niewystarczającą liczbą uczniów w klasach. W rejonie trockim w miejscowości Połuknie, gdzie dotąd w jednym budynku funkcjonowały dwie szkoły średnie – polska i litewska, w wyniku reorganizacji od września powstanie jedna szkoła do 10 klasy z dwoma językami, a w 11 i 12 klasach – tylko z litewskim. „Żądania społeczności polskiej na Litwie dotyczące ustalenia dla szkół polskich, jako szkół mniejszości narodowych, niższej liczby uczniów przy kompletowaniu klas nie zostały uwzględnione” – czytamy w „Raporcie”.

Siłaczki i obietnice
Trudno w praktyce realizować możliwość używania obok języka litewskiego polskiego w urzędach i instytucjach administracji publicznej. Powinno być to możliwe na terenach zwarcie zamieszkanych przed Polaków, czyli w rejonach wileńskim, solecznickim oraz częściowo trockim i święciańskim. Niekorzystne rozwiązania prawne w tym zakresie rozpoczęły się w 1995 r. wraz z wprowadzeniem ustawy o języku państwowym – litewskim, której założenia są sprzeczne z niektórymi zapisami ustawy o mniejszościach narodowych. – To doprowadzi do używania języka polskiego tylko w domu – komentuje Janina D., nauczycielka w Niemenczynie. Większość nauczycielek pracujących często poza godzinami w „polskich” rejonach nazywana jest „siłaczkami”, bo poświęcając własny czas, szerzą wśród młodzieży polską kulturę. Niestety, Polacy mieszkający na Litwie wciąż postawieni są w sytuacji walczących o przetrwanie. Można przypuszczać, że Litwini boją się uregulowania spraw mniejszości polskiej ze względu na roszczenia mniejszości rosyjskiej. A ich nacjonalizm wynika z przeszłości, kiedy sami byli asymilowani przez Polaków. – Jednak nie zaszkodziłoby im, gdyby nasi rodacy zachowali odrębność, wzbogacając wspólne państwo – mówi konsul Kargul. – Te sprawy wracają podczas spotkań dwustronnych. Ze strony litewskiej często padały nie do końca spełniane obietnice.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.