Nietoperze w indeksie

Barbara Gruszka-Zych

|

GN 19/2009

publikacja 13.05.2009 23:02

W biurze „Wiosny” pracuje dwanaście pięknych jak wiosna dziewcząt, jeden chłopak i jeden ksiądz. Wszystkich ich łączy chęć pomagania innym ludziom.

Nietoperze w indeksie Indeks „Wiosny” to dla uczniów wstęp do Akademii. Od lewej: Anna Żaczek, Rafał Myszka i Anna Stąpór fot. HENRYK PRZONDZIONO

Każdy uczeń podstawówki „studiujący” w Akademii Przyszłości dostaje indeks „Wiosny”. Nawet jeśli dotąd nie radził sobie w szkole, teraz zapisuje w nim każdy sukces. Jedni notują, że dowiedzieli się, dlaczego nietoperze śpią do góry nogami. Inni – że potrafią obliczyć czas spadania kropli deszczu. Najważniejsze, że uwierzyli w siebie. W Krakowie podopieczni akademii jak prawdziwi studenci odbierają indeks w Audytorium Maksimum. – Żeby nie czuli się gorsi, dlatego że korzystają z naszej pomocy – mówi Anna Żaczek, krajowa koordynatorka projektu, z wykształcenia polonistka. – W polskiej oświacie dziecko, które przeżywa niepowodzenia szkolne, zwykle jest pozostawione same sobie. My chcemy mu towarzyszyć i udowodnić, że też ma szansę na sukces – podkreśla Anna Żaczek. Dlatego w Dniu Dziecka razem ze swoimi uczniami odwiedzają prezesów zaprzyjaźnionych firm. Dzieci siadają w ich fotelach, wymieniają się wizytówkami. Żeby mogły poczuć, że do nich należy przyszłość, że kiedyś również mogą zająć to miejsce.

Z duszpasterstwa do Akademii
Anna Żaczek poznała ks. Jacka Stryczka, dzisiejszego prezesa „Wiosny”, w duszpasterstwie akademickim przy św. Annie. Miała 19 lat i studiowała na pierwszym roku polonistyki. A ten duszpasterz był niezwykły – wymagał, zachęcał do rozwoju innych, ale i siebie. Skupili się wokół niego kilkudziesięcioosobową grupą. – Potem, kiedy w 2001 trzon duszpasterstwa kończył studia, pomyśleliśmy, żeby przenieść te wartości, które nas połączyły – wspomina. – Razem z księdzem założyliśmy Stowarzyszenie „Wiosna”, którego misją jest propagowanie solidarności z potrzebującymi. W jego ramach organizują akcje o przyciągających i wiele mówiących nazwach: „Szlachetna paczka”, „Kampania na rzecz uśmiechu”, „Wiosna liderów”… W 2003 r. ruszyli z projektem Akademia Przyszłości, ukierunkowanym na pracę z dziećmi z podstawówek nieradzącymi sobie z nauką. Ks. Jacek ściągnął do pomocy Annę Żaczek, wtedy nauczycielkę z rocznym stażem. Wymyśliła formułę ich działania. Dziś koordynuje cały projekt, który od 2007 r. rozrósł się poza Kraków. 525 wolontariuszy pracuje z 477 dziećmi, także w Kielcach, Lublinie, Sosnowcu, Oświęcimiu, Wrocławiu, Warszawie, Poznaniu, Toruniu i Łodzi.

Przyjaźnie i zasady
Podstawą pracy jest zasada „jeden na jeden”. Jeden wolontariusz, zwany tutorem, zajmuje się jednym uczniem wskazanym przez odpowiedzialnego nauczyciela z tzw. szkoły partnerskiej, współpracującej z „Wiosną”. Spotyka się z nim raz w tygodniu na około półtorej godziny. – Przeprowadzamy rekrutację, bo trzeba sprawdzić, czy chętny chce na poważnie zaangażować się w sprawy małego człowieka, któremu pomaga – opowiada Anna Żaczek. Po roku tutor zostaje liderem, a potem może, tak jak Anna Stąpór w Krakowie, stać się koordynatorem regionalnym. W pracy tutorów obowiązuje sześć zasad. – Muszą zapewniać podopiecznym poczucie bezpieczeństwa, ustalić granice dobrej współpracy, pracować nad sposobem komunikowania się, zwracając uwagę, żeby na początku chwalić dziecko za każde osiągnięcie – wylicza Anna Żaczek. – Ważne, żeby dzięki pracy uczeń nabrał pewności siebie, nauczył się samodzielnego rozwiązywania zadań, nawet gdy nie będzie przy nim opiekuna. Ważne, żeby nie nudził się zajęciami, dlatego tutorzy stale je urozmaicają.

Deskorolki na matematyce
Lider Mikołaj Pawełczak chwali się, że dzięki wspólnej pracy jego podopieczny z V klasy dostał pierwszą piątkę z angielskiego. Tutor Rafał Myszka, student pierwszego roku inżynierii biomedycznej, od zeszłego roku zajmuje się 12-letnim Adasiem z jednej z krakowskich szkół. Nie bał się trudności, od kiedy usłyszał, jak liderka Magda Sikora opowiedziała o swojej pracy z bardzo „wycofanym” uczniem, który wstydził się z nią rozmawiać. Wpadła na pomysł, że kiedy chłopiec milczał, ona też milczała i malec musiał się przełamać. Rafał w pracy z Adasiem też szuka własnych rozwiązań. – Chłopca wychowują mama i babcia, bardzo ważne, że spotkał mężczyznę, który staje się dla niego wzorem – opowiada Anna Żaczek, znająca Adasia od III klasy.

– To wulkan energii i bardzo trudno mu się skupić – mówi Rafał. Dlatego na zajęciach uczy Adasia nie tylko matematyki, ale techniki przyswajania wiedzy, koncentracji na zadaniach, systematyczności. Ale przede wszystkim obaj się poznają. Ostatnio Adaś opowiadał swojemu tutorowi o zabawie w osiedlowym wesołym miasteczku. – Dzięki niemu dowiedziałem się, jak różnorodne mogą być wzory deskorolek, które dla objaśnienia rysował mi na tablicy – opowiada Rafał. – Pan Rafał pokazał mi, że nauka jest bardzo ciekawa, tylko musimy znaleźć coś, co nas naprawdę zainteresuje – przyznaje Adaś. – Dzięki tym zajęciom łatwiej przychodzi mi matematyka i w ogóle chętniej się uczę – dodaje. Już teraz myśli o studiach na ekonomii i turystyce, a może i założeniu małej knajpki.

Wiosna cały rok
Rafałowi podoba się, że tutorzy i liderzy to grupa niezwykle ciekawych osobowości. Ostatnio, przed świętami wielkanocnymi, kiedy przygotowywali świąteczne kartki, poznał Magdę Pasternak, którą uważają za talent plastyczny. Zawsze też może się spotkać z kolegami „po fachu” i znaleźć rozwiązanie swojego problemu. Anna Stąpór, koordynatorka liderów krakowskich, do „Wiosny” trafiła wiosną 2005 razem ze swoim chłopakiem. Troszczy się o to, żeby dzieci nie tylko pracowały pod okiem tutorów, ale też wspólnie wychodziły na zajęcia integracyjne po szkole – na basen, na kręgle, do Teatru „Groteska”, razem oglądały bajki. – Ważne, że nasi liderzy stale pracują nad sobą, rozwijają się, szukają nowych metod pracy – mówi. Jej opiekunką była kiedyś Anna Żaczek i teraz się cieszy, widząc jak awansowała w wolontariackiej hierarchii. – Moja wychowanka idzie do przodu – podkreśla. Każde spotkanie z podopiecznymi przynosi nowe doświadczenia. Kiedy liderka Magda Sikora pracowała z Mateuszem, stale sprawdzał granice jej nauczycielskiej wytrzymałości, strasząc ją na przykład, że zje gumkę. Dopiero kiedy powiedziała: „zjedz”, chłopak wycofał się ze swojego pomysłu. W biurze „Wiosny” przy ulicy Starowiślnej w Krakowie pracuje 12 pięknych jak wiosna dziewcząt, jeden chłopak i jeden ksiądz. Ale stale zagląda tu mnóstwo młodych, którzy chcą pomagać innym. Kiedy nie wiadomo, co zrobić z czasem, wystarczy tam wstąpić, żeby znaleźć nowy sposób na życie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.