Osłabić rodzinę

Przemysław Kucharczak

|

26.04.2009 17:38 GN 17/2009

publikacja 26.04.2009 17:38

Posłowie chcą też kar dla rodziców za "przemoc psychiczną" i "szantaż emocjonalny" wobec dzieci. Pod te sformułowania urzędnik ze złą wolą będzie mógł podciągnąć wszystko.

Osłabić rodzinę fot. STOCK.XCHNG/ROTORHEAD

Polska wybiera więc drogę takich państw jak Szwecja, gdzie normalna rodzina jest uważana za źródło patologii i twór z góry podejrzany. O tym, że polski rząd myśli podobnie, świadczą choćby wyniki telefonicznego sondażu, na który się powołuje. Wynika z niego, że przemoc jest rzekomo stosowana w 48 proc. polskich rodzin. Na to, że te badania są nierzetelne, wskazuje m.in. porównanie z innymi badaniami, które też otrzymali posłowie. Według nich, przemoc wobec dzieci zdarza się w 15 proc. rodzin... Mało kto w Sejmie zwraca uwagę na takie różnice.

Głupie pomysły
Zakaz kar cielesnych jest już zapisany w projekcie ustawy, który do Sejmu przysłał rząd. To znaczy, że każdy, nawet najlżejszy klaps, będzie złamaniem prawa. Niestety, w podkomisji sejmowej brakuje ludzi, którzy widzą absurd wprowadzania tak szczegółowego określania, co w rodzinie jest legalne, a co nie. Opozycja nie alarmuje mediów, bo wiceprzewodniczącą podkomisji przygotowującej ustawę z ramienia PiS jest Joanna Kluzik-Rostkowska. Można ją podejrzewać o wszystko, tylko nie o konserwatywne poglądy. Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak zaproponował nawet dopisanie do ustawy zakazu przemocy psychicznej wobec dzieci, czyli ubliżania, wyszydzania i „szantażu emocjonalnego”. Przewodnicząca podkomisji Magdalena Kochan z PO poparła jego pomysł. Głosy takie jak wybitnego prawnika Andrzeja Zolla, byłego rzecznika praw obywatelskich, rzadko przebijają się do mediów. Andrzej Zoll nazwał te pomysły wprost głupimi i ostrzegł, że będą psuły stosunki w rodzinie. W Sejmie zdroworozsądkowego punktu widzenia próbował do tej pory bronić tylko osamotniony poseł PiS Adam Śnieżek, z zawodu specjalista spraw socjalnych. Wybrał się na posiedzenie podkomisji, choć nie jest jej członkiem, i dzielił się swoimi wątpliwościami w sprawie ustawy. Co to za wątpliwości? – Między innymi takie, że zakaz stosowania kar cielesnych to regulacja, która idzie zbyt daleko – mówi „Gościowi” Adam Śnieżek. – Są sytuacje, w których danie klapsa jest uzasadnione. Na przykład jeśli dziecko uprze się w sklepie, żeby coś mu kupić, tupie, krzyczy i nie reaguje na tłumaczenie. A rodzic musi coś zrobić szybko, nie może przedłużać tej sytuacji – mówi Śnieżek.

Klaps dopuszczalny
Przewodnicząca podkomisji posłanka PO Magdalena Kochan widzi tę sprawę inaczej. Uważa, że klaps jest zawsze oznaką bezradności rodzica. – Niektórzy myślą, że dziecko jest obywatelem drugiej kategorii. Tymczasem mały człowiek ma swoją dumę i godność. Jego wychowanie nie może się opierać na strachu, tylko na rzetelnej rozmowie i rozumowym oddzielaniu dobra od zła – przekonuje w rozmowie z „Gościem”. Zapis o karach cielesnych został jednak ostro skrytykowany przez różne organizacje zrzeszające rodziców. Źle ocenia go psycholog Joanna Krupska, prezes Związku Dużych Rodzin Trzy Plus i matka siedmiorga dzieci. Co ciekawe, Krupska osobiście nie stosuje klapsów. – Jestem jednak zdecydowanie przeciwna stawianiu w jednym rzędzie znęcania się nad dzieckiem i klapsów. Jest szereg pozycji w literaturze psychologicznej, które traktują klaps jako dopuszczalną metodę wychowawczą. A o metodach wychowania dziecka powinni decydować rodzice, a nie państwo – mówi. Joanna Krupska obawia się, że rodzice nie będą teraz czuli się w pełni wolni w wychowaniu swojego dziecka. – Bojąc się, wielu rodziców zacznie w ogóle wycofywać się z wychowania dzieci. Poczują się wychowawczo bezradni. Tymczasem dla dobra dziecka trzeba mu stawiać wymagania. Można to robić za pomocą perswazji i dochodzenia do kompromisu z dzieckiem. Jeśli ktoś tego nie potrafi, to lepiej niech da klapsa, zamiast pozwolić dziecku rozlewać sok po całym mieszkaniu – mówi Krupska.

Urzędnik decyduje
Organizacje rodziców ostrzegają też, że zakaz klapsów może być niebezpieczny w połączeniu z drugim niepokojącym zapisem w rządowym projekcie. Chodzi o nowe prawo do odebrania dziecka rodzicom przez pracownika socjalnego. Pracownik mógłby to zrobić, jeśli stwierdzi, że zagrożone jest życie lub zdrowie dziecka. Zabierze dziecko w asyście policjanta lub lekarza, ale nie będzie musiał ich pytać o zdanie. – I to jest niebezpieczne, bo pracownicy socjalni nie zawsze są przygotowani do podejmowania aż tak ważkich decyzji. Jest wiele przykładów z Niemiec, kiedy urzędnicy z Jugendamtów nadużywali swoich uprawnień, zabierając dzieci. Później ich decyzje okazywały się bezpodstawne – mówi poseł Adam Śnieżek. – Przecież już dzisiaj policjanci mogą odbierać dzieci w drastycznych sytuacjach, kiedy oboje rodzice są pijani. Może trzeba ten system ulepszyć, ale nie w taki sposób, żeby decyzję podejmował jeden pracownik socjalny – uważa. Decyzję pracownika socjalnego musiałby później potwierdzić sąd rodzinny. Jednak pracownik będzie miał aż 48 godzin na zawiadomienie sądu. W projekcie nie zapisano też, ile czasu miałby sąd na wydanie swojego orzeczenia. Joanna Krupska widzi zagrożenie w tym, że nowe prawo będą wykorzystywali rodzice, którzy są ze sobą w konflikcie. Tak nagminnie dzieje się w Szwecji. – Dzieci są tam odbierane na podstawie zwykłych donosów, a później tułają się po rodzinach zastępczych. Nawet, jeśli wracają do domu, to pozostawia w nich ogromną traumę – mówi. – Nadużycia mogą się też zdarzać, jeśli rodzice będą w konflikcie z tym pracownikiem socjalnym, który sam podejmuje decyzję – ostrzega.

Podejrzana rodzina
W rządowym projekcie ustawy „o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie” obok zapisów, które podważają pozycję rodziny, są też propozycje wartościowe. Na przykład zapis, dzięki któremu sprawca domowej przemocy będzie natychmiast usuwany z mieszkania. – Dzisiaj jest tak, że ofiara przemocy ucieka z dziećmi z domu, a sprawca żyje sobie wygodnie we wspólnym mieszkaniu. Nieraz zdąży wszystko z tego mieszkania wyprzedać na alkohol – mówi posłanka PO Magdalena Kochan, przewodnicząca podkomisji. – Chcemy, żeby teraz to sprawca był usuwany z domu. Ma też dostać zakaz zbliżania się do rodziny na odpowiednią ilość metrów. Tę sprawę sąd rodzinny miałby rozpatrywać w trybie przyspieszonym, w ciągu 24 godzin – zapowiada. Te zapisy nie są kontrowersyjne i wszyscy je popierają. Problem leży gdzie indziej. Posłanka Kochan obiecuje, że podkomisja będzie jeszcze dyskutować o ostrym sprzeciwie organizacji rodziców. Ich głos zabrzmiał bardzo zdecydowanie podczas tzw. wysłuchania społecznego w Sejmie. Ze swojego zdania o zakazie klapsów i przemocy psychicznej przewodnicząca podkomisji jednak się nie wycofuje. – Chcemy budzić tym prawem świadomość społeczną – mówi.

Adam Śnieżek uważa jednak, że wpisanie tych sformułowań do ustawy to tylko pierwszy krok. To będzie podstawa do dalszych zapisów, które wprowadzą sankcje karne na przykład za klapsa. – Będzie to też zachęta do dzieci do składania skarg na rodziców. Dzieciom będą przypominać o tym ciągle kolorowe pisemka młodzieżowe – mówi Adam Śnieżek. – To jedna z ustaw, które działają w kierunku osłabienia rodziny – dodaje Joanna Krupska. – Polska jest na szarym końcu Europy pod względem wspierania rodzin, które wychowują nowe pokolenie i inwestują w nie. Przyjaźniejsze dla rodzin przepisy mają Czechy, Litwa, Węgry, a nawet Ukraina. Niechby państwo polskie zajęło się tymi sprawami, zamiast kontrolowaniem normalnych rodzin – mówi.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.