Miłosierdzie w rytmie tam-tamów

tekst i zdjęcia: Beata Zajączkowska, dziennikarka Radia Watykańskiego

|

GN 16/2009

publikacja 20.04.2009 17:44

Lotem błyskawicy rozchodzi się po buszu wieść o Bogu bogatym w miłosierdzie. Z wioski do wioski przekazuje ją dźwięk tam-tamów.

Miłosierdzie w rytmie tam-tamów Obraz Jezusa miłosiernego popłynie do kameruńskiej wioski pirogą fot. Beata Zajączkowska

Zwołuje pielgrzymów do Atoku. W tej ubogiej części Kamerunu znajduje się jedyne w kraju sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Wciąż żywa jest tu jeszcze pamięć o kani¬balach, którzy zamieszkiwali te tereny. Misjonarze, którzy przynieśli Ewangelię na obszar istniejącej od ponad pół wieku diecezji Doumé-Abong’Mbang, nie zawsze swym życiem dawali dobry przykład. Grzechy przeszłości i niełatwa teraźniejszość, bazująca na czarach, poligamii, zemście i głęboko zakorzenionym w sercu Kameruńczyków strachu, wołały o Boże miłosierdzie.

Tu rany się nie goją
Kościół w Atoku chylił się ku upadkowi. Teren misji powoli zarastał busz. W wielu wioskach ludzie nie widzieli księdza przez siedem lat. Taką sytuację zastali w 2002 r. misjonarze ze zgromadzenia księża marianów. Właśnie im miejscowy ordynariusz bp Jan Ozga powierzył parafię w Atoku, prosząc o utworzenie tam sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Obraz Jezusa Miłosiernego osobiście pobłogosławił Jan Paweł II. – Miłosierdzie to jest spojrzenie sercem na ludzką słabość. To jest kroczenie w kierunku przebaczenia – mówi bp Ozga, zauważając, że dziś Kamerun szczególnie potrzebuje miłosierdzia. – Urazy chowane są w sercu przez całe pokolenia. Fakt, że ktoś spalił mi pole kawy czy ukradł kozę wpływają na historię całych rodzin. Afrykańczyk zatraca powoli swą tradycyjną kulturę i wartości, a jednocześnie bombardowany jest przez wkraczające coraz bardziej w jego życie media i atakowany agresywnym przesłaniem sekt i islamu.

Wydrążoną w pniu drzewa pirogą płyniemy do Landy i Eboudenku. Wioski zatopione w tropikalnym buszu, na brzegu rzeki Nyong, należą do misji w Atoku. Wchodzimy do jednej z chat z obłożonych gliną patyków. Przed starszą kobietą kałuża krwi. Rozprawiła się z mężem za historię sprzed kilkudziesięciu lat. Maczetą pocięła mu ręce. Mężczyzna leży na bambusowym łóżku i krwawi. Oboje są katolikami. Jak bardzo kameruńska rodzina woła o Boże miłosierdzie, przekonuję się w kolejnej wiosce. Odpowiedzialny za tutejszą wspólnotę katechista tłumaczy misjonarzowi, że jego żona przeszła menopauzę, co w kameruńskiej tradycji oznacza, że nie może już mieć stosunków. Dlatego zgodziła się, by wziął sobie młodszą kobietę, a ona przeniesie się do kuchni. Mężczyzny nie przekonują wywody misjonarza o tym, że ślubował wierność w zdrowiu i chorobie, że jako katechista powinien dawać przykład… Kobieta w Kamerunie traktowana jest jak przedmiot. Młode dziewczyny oddawane są starszym od siebie mężczyznom za kilka butelek piwa. Przed ślubem mężczyzna musi zapłacić tak zwany „dot”. Małżeństwo jest interesem ubijanym przez rodziny.

Jezus silniejszy od czarownika
W sanktuarium w Atoku przechowywana jest złota księga, która zawiera nazwiska osób mających ślub tradycyjny czy żyjących w związkach poligamicznych. Pragną one zalegalizować swój związek w Kościele. W ich intencji modlą się także członkowie wspólnot Bożego Miłosierdzia, które powstały w całej diecezji. W niektórych katolickich wioskach na kilkadziesiąt rodzin ślub kościelny mają dwa, trzy małżeństwa. Cesar Emufudu i Cecile Inga żyli razem prawie 30 lat, zanim siedem lat temu zawarli sakrament małżeństwa. Wyjątkowe było już to, że był to związek monogamiczny. Cesar pochodzi z rodziny królewskiej, gdzie poligamia jest czymś naturalnym, wynikającym z tradycji. Wszyscy jego bracia mają po kilka żon. O ślub modlili się kilka lat. – Wierzę, że każda modlitwa płynąca z serca do Jezusa Miłosiernego zostaje wysłuchana – mówi Cesar i dodaje: miłosierny Bóg musi przemienić naszą mentalność. Cecile wspomina wydarzenie sprzed kilku miesięcy. W rodzinie męża zmarło nagle kilka osób.

Zawołano więc czarownika, by odkrył przyczynę tych zgonów. Chodził po domach, szukał amuletów i pytał, w jaki sposób chronią się przed duchami i urokami. – Stanął na progu mego domu i pyta, gdzie są przedmioty, które mnie chronią – opowiada Cecile. – Odpowiedziałam mu, że nasza rodzina zaufała Chrystusowi, że On jest silniejszy niż wszyscy czarownicy. Pokazałam wiszący w naszym domu obraz Jezusa Miłosiernego, ale nie chciał uwierzyć i długo szukał zaczarowanych przedmiotów. W czasie prowadzonej u początków sanktuarium ewangelizacji w wielu domach wieszano krzyże i obrazy Jezusa Miłosiernego, a ściągano amulety. Wszystkie wioski diecezji zostały zawierzone Bożemu Miłosierdziu. Dziś rekolekcje głoszone są w całym kraju.

Księga pełna cudów
– Tu nie ma cudów, tu nie ma objawień. Prowadzimy katechezę oraz formację i dlatego mamy tyle ludzi – mówi rektor sanktuarium ks. Franciszek Filipiec MIC. Marianie szczególnie duży nacisk kładą na wychowanie dzieci i młodzieży. – To oni będę za kilka lat tworzyć rodziny i oni mogą zmienić oblicze Kamerunu – mówi ks. Filipiec. Na jeden ze zlotów dzieci przyjeżdża ponad 350 maluchów. Zapełnia się też powoli księga, w której ks. Filipiec spisuje cuda. – Na moich oczach spełniają się obietnice Chrystusa Miłosiernego, który zapowiedział s. Faustynie, że ten, kto ufa Jego miłosierdziu, nie umrze bez pojednania – mówi misjonarz. Ale wylicza też inne cuda. Kobieta wyrzucona przez rodzinę z powodu niepłodności, modliła się w grupie Miłosierdzia i po 2 latach urodziła dziecko. Inna miała ciąże pozamaciczne. Rodzina uznała ją za czarownicę i odwróciła się od niej. Kobieta modli się i rodzi bliźniaki. Matka, która żywi całą rodzinę ze swego pola i oszczędza pieniądze na zapłacenie szkoły dla starszego syna, opowiada, że wichura zniszczyła sąsiednie pola, a jej plony pozostały nietknięte. Wierzy, że zawdzięcza to wytrwałej modlitwie na koronce. Katechista opowiada, że uczestniczył w wypadku samochodowym. Sześciu pasażerów zginęło na miejscu. On jeden ocalał.

Na Niedzielę Bożego Miłosierdzia do sanktuarium z czterech stron Kamerunu przybywają piesze pielgrzymki. Święto ogłasza, bijąc w bębenek, „wieszcz”. Następnie odzywają się tam-tamy, nawołując rytmicznie: „Chodźcie tu, Bóg jest miłosierny”. Ewangelia głoszona jest przez odgrywanie scen z życia. O braku miłosierdzia mówią na przykład uwięzienie bez sądu i braku dowodów, znęcanie się nad wdową po śmierci jej męża, sceny kradzieży czy wyzyskiwania rodziców przez dzieci, które nie pracują. Pozytywne sceny miłosierdzia w oczach młodzieży to między innymi przezwyciężenie strachu przed czarownikami i presją rodziny, zdobycie wykształcenia, ukończenie szkoły czy niesienie pomocy ludziom opuszczonym i chorym na AIDS.

Miłosierdzie w Atoku głoszone jest słowem, ale i przez konkretną pomoc materialną. Otrzymują ją chorzy i starzy. Opiekują się nimi członkowie grup Bożego Miłosierdzia, przynosząc jedzenie czy leki. Niepełnosprawni dostali wózki inwalidzkie, a niektórym umożliwiono zdobycie zawodu. Wiele dzieci dzięki pomocy dobrodziejów może skończyć szkołę. Marianie marzą, by w Atoku powstała przychodnia albo hospicjum Bożego Miłosierdzia.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.