Na Słowacji bez zmian

Andrzej Grajewski

|

16.04.2009 08:44 GN 15/2009

publikacja 16.04.2009 08:44

Prezydent Ivan Gaszparovicz po raz drugi wygrał wybory na Słowacji, pokonując kandydatkę opozycji Ivetę Radiczovą.

Na Słowacji bez zmian Iveta Radiczova dobrze sobie radziła w debatach telewizyjnych, ale wybory z Ivanem Gaszparoviczem przegrała wyraźnie fot. PAP/EPA/PETER HUDEC

W tej kampanii nie chodziło tylko o urząd prezydenta, który w systemie władzy u naszych południowych sąsiadów nie jest najważniejszy. Władza wykonawcza spoczywa bowiem w rękach premiera. Wybory prezydenckie stały się jednak okazją do dyskusji na temat stanu słowackiej demokracji, a przede wszystkim do rozgrywki między rządzącą od 2006 r. koalicją ludowych populistów i nacjonalistów premiera Roberta Fico a opozycją zjednoczoną wokół różnych odcieni słowackiej chadecji oraz partii mniejszości węgierskiej. Było to także starcie dwóch odmiennych osobowości, odwołujących się do innego systemu wartości. Zdecydowanie wygrał Gaszparovicz, który otrzymał ok. 56 proc. głosów, zwiększając w ten sposób przewagę z pierwszej tury wyborów.

Pojedynek profesorów
Gaszparovicz (l. 68) jest znanym prawnikiem. Do partii komunistycznej zapisał się w czasach reform Aleksandra Dubczeka, ale po jego upadku w ramach czystek został z niej usunięty. Do 1989 r. w politykę nie angażował się, pracował na uczelni. Później zrobił szybką karierę jako prokurator generalny Czechosłowacji oraz bliski współpracownik premiera Vladimira Mecziara. Był zwolennikiem suwerenności Słowacji, współtworzył jej konstytucję i przewodniczył pierwszemu słowackiemu parlamentowi. Osobowość nieco bezbarwna, mało samodzielna, bardzo długo pozostawał w cieniu Mecziara.

Nieoczekiwanie w 2002 r. swemu liderowi podstawił nogę, dokonując rozłamu w jego partii Ruch na Rzecz Demokratycznej Słowacji (HZDS). W efekcie, pomimo zwycięstwa w wyborach parlamentarnych, Mecziar nie został ponownie premierem. Ugrupowanie Gaszparovicza, choć zabrało Mecziarowi kilka procent głosów, do parlamentu się nie dostało. On sam wycofał się z polityki i wrócił na uczelnię. Wydawało się, że to koniec jego politycznej kariery. Wrócił nieoczekiwanie w 2004 r., w trakcie kolejnych wyborów prezydenckich. O włos w pierwszej turze pokonał kandydata rządzącego wówczas bloku premiera Mikulasza Dzurindy i w drugiej rundzie starł się z Mecziarem. Ponieważ przez wiele lat najważniejszym celem klasy politycznej na Słowacji było zablokowanie Mecziara, Gaszparovicz otrzymał szerokie poparcie i wyraźnie pokonał swego byłego patrona. Urząd prezydenta pełnił, dzieląc czas na zagraniczne wojaże oraz festyny, gdzie nie bez wdzięku i specyficznego poczucia humoru bratał się z ludem. Zasłynął jako kibic sportów motorowych. Do polityki wewnętrznej, zgodnie ze swymi kompetencjami, się nie mieszał, pracowicie budując wizerunek zatroskanego ojca ojczyzny.

Znacznie młodsza Radiczova (l. 53) jest także profesorem. Z wykształcenia socjolog, w 1989 r. podpisała petycję w obronie aresztowanych działaczy katolickich. Pracowała na różnych uczelniach Bratysławy. Na początku lat 90. wspierała siły polityczne, które były przeciwne podziałowi Czechosłowacji, co zresztą jej teraz wypominano. Była sprawnym ministrem pracy w rządzie Dzurindy, gdzie odważnie próbowała zmienić tradycyjną politykę socjalną państwa, polegającą głównie na rozdawaniu zasiłków. Bardzo aktywna, posiadająca świetny kontakt z młodzieżą i ludźmi wykształconymi, znacznie gorzej sobie radziła na prowincji. Tam także wyraźnie przegrała. Choć reprezentuje chadecję, nie otrzymała wsparcia ze strony Kościoła ani mniejszych ugrupowań prawicowych.

Ich kandydatem w pierwszej turze był działacz Kościoła podziemnego, a później polityk Frantiszek Mikloszko, który otrzymał nieco ponad 5 proc. głosów. Wydaje się jednak, że jego elektorat w drugiej turze zagłosował na Gaszparovicza, prezentującego umiarkowany konserwatyzm oraz pragmatyzm w sprawach ideowych, na przykład w kwestii aborcji. Radiczova, choć głosi, że jest przeciwnikiem aborcji, była zwolennikiem jej legalizacji. Dobrze sobie radziła w trakcie 10 telewizyjnych debat prezydenckich oraz znakomicie posługuje się mediami elektronicznymi, zwłaszcza Internetem, gdzie prowadzi własny blog. Opowiedziała się także za przestrzeganiem praw mniejszości i właśnie ta kwestia rozpaliła w ostatnich dniach największe emocje.

Węgierska karta
Mniejszość węgierska zamieszkuje głównie południowe regiony Słowacji. Stanowi kilka procent ludności kraju, ale na tych obszarach jest zdecydowaną większością. Od początku istnienia Słowacji niektóre ugrupowania, m.in. premiera Mecziara, ale przede wszystkim słowaccy nacjonaliści, straszą Słowaków węgierskim niebezpieczeństwem oraz wizją podziału kraju. Dodać trzeba, że wysuwany przez węgierskich polityków postulat autonomii kulturalnej bądź nawet politycznej skutecznie dolewał oliwy do ognia narodowościowych sporów. Radiczova od początku walczyła o głosy mniejszości narodowych, zarówno Węgrów, jak i Romów.

Jej plakaty na terenach zamieszkałych przez mniejszość miały nie tylko napisy słowackie, ale i węgierskie oraz romskie. To było pretekstem do ataku lidera nacjonalistów Jana Sloty, który przekonywał, że wybór Radiczovej zagrozi suwerenności Słowacji. Na trzy dni przed wyborami na południu Słowacji pojawiły się plakaty tylko w języku węgierskim, w których Radiczova miała rzekomo obiecywać Węgrom autonomię. Ona sama złożyła w tej sprawie doniesienie do prokuratury, wielokrotnie także oświadczała, że jest przeciwnikiem autonomii. Jednak z pewnością zamieszanie wokół tej sprawy pozostawiło u wielu Słowaków osad wątpliwości i obaw związanych z jej kandydaturą.

Radiczova wybory przegrała, ale zdobyła tak wielką popularność, że może na trwale pozostać jednym z liderów opozycji. Jednocześnie wybory pokazały, że Słowacy dobrze sobie radzą z demokratycznymi procedurami. Słowacja, po „aksamitnym rozwodzie” z Czechami w 1992 r. przez wielu skazywana była na rolę Kopciuszka Europy Środkowej. Tymczasem spokojnie rozwiązuje swoje problemy wewnętrzne, jest w NATO, Unii, ma euro i nieźle sobie radzi z kryzysem gospodarczym. Symbolem tych przemian, choć może niezasłużenie, jest Gaszparovicz, dlatego do 2014 r. będzie prezydentem Słowacji.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.