Miasto strachu

Edward Kabiesz

|

GN 12/2009

publikacja 22.03.2009 20:10

W północnym Meksyku, na granicy z USA, toczy się prawdziwa wojna państwa z narkotykowymi kartelami. Ostatnio walki przybrały na sile.

Miasto strachu Nasilenie przemocy zmusiło władze Meksyku do wprowadzenia środków nadzwyczajnych w północnych rejonach kraju fot. AGENCJA GAZETA/AP

Wydaje się, że to mało wiarygodny scenariusz z kiepskiego sensacyjnego filmu. Narkotykowy gang ogłasza, że jeżeli szef miejskiej policji nie ustąpi ze stanowiska, będzie co dwa dni zabijał przynajmniej jednego z jego podwładnych. Burmistrz zapewnia, że nie ugnie się przed szantażem. Dwa dni później giną policjant i strażnik więzienny, szef policji składa dymisję. To nie film. Wydarzenie miało miejsce w lutym br. w Ciudad Juarez, największym mieście na granicy między Meksykiem a USA. Dlaczego gang domagał się dymisji szefa policji? Bo zwolnił kilkuset policjantów podejrzanych o korupcję i wraz z burmistrzem zapowiedział bezwzględną walkę z handlarzami narkotyków. Ciudad Juarez to najważniejszy kanał przerzutu narkotyków i nielegalnych imigrantów do Stanów Zjednoczonych.

Wojna na ulicach
Tu toczy się prawdziwa wojna. W narkotykowych porachunkach giną członkowie gangów i przypadkowe ofiary. Tylko w dwóch pierwszych miesiącach bieżącego roku w mafijnych porachunkach zginęło 1200 osób. W samym stanie Chihuahua w północnym Meksyku zanotowano prawie 400 zabójstw. Wielu z nich dokonano z przerażającym okrucieństwem. W rejonach położonych wzdłuż granicy meksykańsko-amerykańskiej sytuacja stała się dramatyczna. Rząd w ramach operacji „Bezpieczny Meksyk” skierował tam potężne siły wojska i policji federalnej. Do Juarez przybyło prawie 7000 żołnierzy i policjantów, by zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom i rozprawić się z narkotykowymi gangami. Ich zadaniem jest wzmocnienie ochrony lotniska, patrolowanie ulic i obsadzenie punktów kontrolnych na rzece Rio Grande. Zaprotestowali obrońcy praw człowieka, zarzucając władzom, że użycie wojska to tworzenie państwa policyjnego w rejonie, gdzie zaufanie do sił porządkowych i tak jest niskie.

Hojni mafiosi
Ta fala przemocy nie jest czymś nadzwyczajnym w historii współczesnego Meksyku, ale jej natężenie, liczba ofiar i brutalność przekroczyła obecnie wszelkie granice. Głos w sprawie handlu narkotykami i ludźmi zabrali biskupi z prowincji Chihuahua. Wystosowali apel do członków narkotykowych gangów o nawrócenie. To kolejny apel meksykańskich biskupów, bo wzrost przemocy w Meksyku wzbudza niepokój Kościoła od lat. W ubiegłym roku, w czasie Wielkiego Postu, biskupi nazwali handel narkotykami „narzędziem kultury śmierci”. Porównali go z atakami na świętość ludzkiego życia i rodziny. Kościół próbuje przeciwdziałać przestępczości, mobilizując miejscową ludność do manifestowania solidarności i woli pokoju. Według meksykańskiego episkopatu, gangi stosują przewrotną politykę. Z jednej strony w walkach giną ludzie, a z drugiej gangsterzy inwestują w ubogie miejscowości, by zaskarbić sobie wdzięczność mieszkańców. – Są bardzo hojni. Pomagają nawet budować kościoły czy kaplice – powiedział bp Carlos Aguiar Retes, przewodniczący Konferencji Episkopatu Meksyku.

Korzenie patologii
Czy spektakularne działania władz, czyli wojsko, policja i wozy pancerne na ulicach, zlikwidują handel narkotykami i związaną z tym przestępczość? Nawet jeśli chwilowo osłabią narkotykowe kartele, nie zlikwidują jej przyczyn, które tkwią przecież głębiej. Już ponad 20 lat temu, kiedy nastąpił gwałtowny wzrost przestępczości, Kościół meksykański wzywał do walki z korzeniami tych patologii. W maju 1988 roku episkopat Meksyku w liście pasterskim poświęconym handlowi narkotykami wskazywał, że wzrost przestępczości uderza nie tylko w pojedynczych ludzi. Staje się na tyle poważny, iż hamuje postęp i rozwój dobrobytu zarówno rodziny, jak i całego społeczeństwa. Zdaniem biskupów, głównymi czynnikami sprzyjającymi patologii są nędza, głód, analfabetyzm, społeczna marginalizacja i bezrobocie, rozpad rodzin, korupcja i łamanie praw człowieka. A także nieokiełznana żądza władzy i posiadania dóbr materialnych oraz niewystarczające wsparcie dla mieszkańców wsi przenoszących się do wielkich miast. Zwracali też uwagę na nieefektywność programów społecznych, które nie trafiają do ludzi, szczególnie młodych. Obecnie, po latach, sytuacja nie tylko się nie poprawiła, ale uległa pogorszeniu.

Niebezpieczne taksówki
Eksplozja przestępczości dotyczy nie tylko krwawych porachunków między zorganizowanymi gangami narkotykowymi. Lawinowo rośnie też liczba innych przestępstw. Według oficjalnych danych organizacji Control Risk/HISCOX, Meksyk zajmuje czołową pozycję w świecie pod względem ryzyka porwania. Specjalizuje się w tym ponad 360 grup przestępczych, dziennie dochodzi do około 500 tzw. porwań ekspresowych, kiedy rodzina porwanego ma dosłownie kilka godzin na dostarczenie okupu porywaczom. Według danych meksykańskiego Instytutu ds. Badań nad Brakiem Bezpieczeństwa, w ubiegłym roku w samym mieście Meksyk aż 65 proc. przestępstw dokonano z użyciem broni. W roku 2008 w całym kraju, używając broni, skradziono 58 tys. samochodów. Spadają za to wskaźniki wykrywalności. Odsetek tzw. przestępstw bezkarnych wyniósł aż 98 proc.

Meksyk przyciąga coraz więcej turystów z Polski. Chociaż większość przestępstw popełnianych w Meksyku dotyczy przede wszystkim jego obywateli, ambasada RP w tym kraju ostrzega, że w ostatnim roku nastąpiło pogorszenie bezpieczeństwa także w rejonach, gdzie znajdują się ośrodki turystyczne. Dotyczy to głównie kradzieży, a także tzw. uprowadzeń błyskawicznych. Wsiadając na przykład do nieautoryzowanej taksówki, można niespodziewanie znaleźć się w rękach porywaczy. Meksykanie nie ufają policji. Charakterystyczne, że ambasady instruują turystów, by w przypadku, gdy staną się ofiarami przestępstwa, najpierw zgłaszali się do niej czy konsulatu, a nie na policję.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.