Śmierć przyszła błyskawicznie

Bogdan Gancarz

|

GN 06/2009

publikacja 09.02.2009 16:12

Generała Władysława Sikorskiego ani nie zastrzelono, ani nie uduszono, ani nie otruto. Obrażenia na jego ciele są typowe dla ofiar katastrof lotniczych – wynika z ustaleń ekspertów z Krakowa.

Śmierć przyszła błyskawicznie Trójwymiarowy obraz czaszki gen. Sikorskiego utworzony na podstawie zdjęć wykonanych tomografem prezentuje Andrzej Urbanik fot. FORUM/GRZEGORZ KOZAKIEWICZ

Badania w Instytucie Ekspertyz Sądowych były częścią śledztwa w sprawie śmierci generała, prowadzonego od września 2008 r. przez prokuratorów z katowickiego oddziału IPN.

To Sikorski!
Biegli potwierdzili tożsamość zwłok pochowanych w krypcie wawelskiej z gen. Sikorskim. – I cóż za tako nauka? – ironizował słowami Panny Młodej z „Wesela” jeden z dziennikarzy. – Przecież to wszyscy wiedzą! Badacze nie mogli jednak zadowolić się wiedzą potoczną, lecz musieli mieć dowody naukowe. Teraz są pewni, że w krypcie wawelskiej na pewno leży gen. Sikorski. – Badania porównawcze materiału genetycznego potwierdziły to w 99,92 proc. – stwierdził dr Tomasz Kupiec. Na ekranie w sali konferencyjnej widać fotografie kapci, szczotki do włosów i czapki generalskiej.

Co ma piernik do wiatraka? – Musieliśmy mieć jak najbogatszy materiał porównawczy. Pobraliśmy więc go nie tylko od Ewy Wojtasik, wnuczki siostry generała, ale badaliśmy także przedmioty, których niegdyś używał Władysław Sikorski z nadzieją, że znajdą się tam jakieś ślady. Musieliśmy to robić bardzo ostrożnie, żeby nie uszkodzić tych pamiątek narodowych. Na kapciach i szczotce nie znaleźliśmy odpowiednich śladów. Znalazły się na koszulce wydobytej z trumny (włosy). Porównaliśmy to z materiałem pobranym m.in. z tkanki kostnej znalezionej w trumnie – tłumaczył dr Kupiec.

Na pytania, na które nie mogli odpowiedzieć genetycy, próbowali odpowiedzieć antropolodzy sądowi. Na podstawie kośćca ustalono wiek, płeć i wygląd badanej osoby. – Szkielet pochodzi od mężczyzny w wieku 52–62 lata, należącego antropologicznie do często spotykanego na terenie Polski typu subnordyckiego, mierzącego ok. 171 cm wzrostu i ważącego ponad 66 kg – stwierdził lakonicznie dr Andrzej Czubak. I pokazał rysunek twarzy, która przypomina wizerunek Naczelnego Wodza, znany z licznych fotografii. Rekonstrukcji wyglądu twarzy dokonano na podstawie komputerowych zdjęć tomograficznych.

Miał połamane kości
Radiolodzy z Zakładu Diagnostyki Obrazowej Szpitala Uniwersyteckiego dokonali dokładnych badań, mimo że... nie widzieli szczątków na oczy. Zarówno szczątki, jak i tomograf komputerowy okryto szczelnie czarnymi workami foliowymi. Chodziło o to, żeby drobnoustroje ze szczątków nie zetknęły się z aparaturą, która służy do badania pacjentów. Tomograf prześwietlał folię bez problemu. Co sekundę wykonywano zdjęcie, idąc milimetr po milimetrze wzdłuż worka kryjącego szczątki. Wykonano 2 tys. fotografii. Pozwoliło to na utworzenie trójwymiarowych obrazów czaszki i innych części szczątków kostnych.

Na obrazach widać dokładnie uszkodzenia kości. Złamane: żebra, łokieć, obojczyk, kość udowa, pięta, uszkodzona czaszka z lewej strony. Nad lewym oczodołem wbita drewniana drzazga. – Zgon Władysława Sikorskiego nastąpił w wyniku urazów wielonarządowych o dużej energii. Można przyjąć, że nastąpiło to na skutek katastrofy lotniczej – stwierdził dr Tomasz Konopka z Zakładu Medycyny Sądowej Collegium Medicum UJ. Śmierć przyszła szybko, prawdopodobnie w ciągu kilku minut. Niewykluczone, że nastąpiło także podtopienie. Na ciele nie stwierdzono śladów kul, duszenia i trucizn. Badania dendrologiczne wykazały, że drzazga nad oczodołem generała pochodzi z drzewa daglezji, używanego niegdyś m.in. do wyposażania statków i samolotów.

Gdzie jest liberator?
Nie wiadomo jednak, czy drewno pochodziło z feralnego samolotu typu liberator. – Poszukujemy dokumentacji tego samolotu, który był jednym z kilku egzemplarzy wykonanych w wersji do przewożenia VIP-ów. Szukamy także szczątków samolotu. Ponoć w pobliżu lotniska w Gibraltarze znajduje się kopiec, w którym znajdują się wraki samolotów, które niegdyś się tu rozbiły. Sprawdzimy to – powiedział prokurator Piotr Nalepa z katowickiego IPN. Śledztwo trwa nadal. – Zbadamy, czy do katastrofy doszło wskutek samoistnego, wadliwego działania urządzeń, czy też miał miejsce jakiś sabotaż, jak twierdzą niektórzy historycy i osoby zajmujące się badaniem katastrofy gibraltarskiej – powiedziała prokurator Ewa Koj. Polscy parlamentarzyści zaapelowali do swych brytyjskich kolegów o odtajnienie nieznanych dotąd dokumentów wywiadu brytyjskiego, mogących naświetlić okoliczności katastrofy w Gibraltarze.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.