Walka o dusze

Olga Doleśniak-Harczuk, korespondentka „Gościa” z Niemiec

|

GN 01/2009

publikacja 05.01.2009 14:22

Coraz więcej Niemców nie należy do żadnego Kościoła. Czy przyczyną jest naturalne zeświecczenie typowe dla bogatych społeczeństw? Nie tylko. Od lat trwa tam zorganizowana akcja antyreligijna, dotowana ze środków publicznych.

Walka o dusze Bluźnierczy musical „In Nomine Patris” wystawiono w Monachium, w stolicy katolickiej Bawarii fot. MARINA C. BUNK/MUSICALFOTOJOURNALISMUS.DE

Przeprowadzane od 1950 roku badania nad religijnością społeczeństwa niemieckiego pokazują, że liczba osób deklarujących przynależność do Kościoła katolickiego lub ewangelickiego skurczyła się w tym czasie o ponad 60 proc. Aż 32,5 proc. Niemców deklaruje dziś „bezwyznaniowość”. A według prognoz, do 2025 roku większość Niemców będzie żyła poza jakimkolwiek Kościołem. Powolne obumieranie wiary w Europie nie jest spektakularne. Może dlatego mechanizmy tego zjawiska są czasem trudne do dostrzeżenia. Ostentacyjnie demonstrowana wrogość wobec Benedykta XVI, obrażanie symboli religijnych i propagowanie stylu życia godzącego w fundamenty wiary mieści się w usankcjonowanych prawnie ramach „wolności słowa”. Ośmielone bezkarnością stowarzyszenia skupiające ateistów już jakiś czas temu porzuciły ostrożne badanie granic dopuszczalności. Finansowane przez państwo, hołubione przez lokalną administrację mogą systematycznie zawłaszczać kolejne szczeble życia społecznego. Niemieccy ateiści zaczęli od samego początku, czyli od dzieci.

Wychowanie bez Boga
Najprężniej działa Humanistyczny Związek Niemiec (HVD), będący nieformalną filią założonej w 1952 roku w Amsterdamie Międzynarodowej Unii Humanistyczno-Etycznej. Organizacja jawnie deklaruje niechęć do religii i zamiar zbudowania nowego modelu społeczeństwa, opartego na mglistych „wartościach humanizmu”. Co roku HVD otrzymuje dofinansowanie w wysokości ok. 600 tys. euro ze środków publicznych. Najaktywniejsze oddziały organizacji działają w landach wschodnich (wskaźnik ateizmu przekracza tam 70 proc.). W 2005 roku wyrokiem poczdamskiego sądu HVD uzyskał prawo do wprowadzenia w brandenburskich szkołach proponowanego przez siebie w miejsce katechezy przedmiotu „nauka humanistyczna”. W Berlinie „nauka humanistyczna” została bardzo dobrze przyjęta, w roku szkolnym 2008/2009 prawie 47 tys. uczniów wybrało ją zamiast zwyczajowej katechezy czy lekcji etyki.
HVD dysponuje własnymi placówkami wychowawczymi: przedszkolami i klubami dla młodzieży szkolnej.

W Berlinie związek prowadzi aż 24 przedszkola. Nie poprzestaje jednak na tym, co już osiągnął. Stara się stworzyć placówki także w landach uważanych za najbardziej religijne. Kiedy 4 lata temu norymberski oddział HVD złożył miastu Furth propozycję otwarcia całodziennej placówki szkolno-wychowawczej pod egidą organizacji, miasto odmówiło. Po 4 latach prawnych przepychanek, we wrześniu tego roku HVD jednak otworzyło tam placówkę. Sfinansowanie projektu pochłonęło 5 mln euro ze środków publicznych.
Ekspansja HVD na terenach uznawanych za ostoję chrześcijaństwa stała się faktem. W katolickiej Norymberdze „humaniści” mają już pod swą opieką 4 przedszkola. Ostatnie oddano do ich dyspozycji 15 grudnia 2008 roku.

Thomas poucza papieża
Dziennikarz katolickiego dziennika „Die Tagespost” Philip Pickert już trzy lata temu poruszył kwestię zależności między władzami HVD a politykami niemieckich partii postkomunistycznych i lewicowych (PDS i SPD). Zauważył on, że wszystkie większe uroczystości organizowane przez HVD odbywają się w udostępnianych przez lewicowe władze Berlina reprezentacyjnych budynkach, takich jak na przykład czerwony ratusz czy Friedrichstadtpalast. Zbieżność nie jest zapewne przypadkowa, poprzednie wcielenie HVD, czyli Związek Wolnomyślicieli z początku XX wieku, opierał się na komunizujących działaczach ruchu robotniczego i członkach SPD.

Na stronie internetowej HVD dużo uwagi poświęca się prawom człowieka, do których członkowie zaliczają również prawo do śmierci na życzenie. Liczne sympozja i akcje uświadamiające o „prawie do godnej śmierci” są obok propagowania aborcji centralnym punktem programu „humanistów”. W mającym udawać satyrę „liście małego Thomasa do papieża”, opublikowanym na stronie związku, nie brakuje odniesień do „prawa do wyboru”. „Mały Thomas” pisze: „Prawo do życia jest ważne – zawsze o tym mówisz, że matki nie powinny np. usuwać swoich dzieci. Nie byłoby dobrze gdyby moja matka tak zrobiła (...), ale moja mama mówi, że są też ludzie, którzy nie chcą mieć dzieci i gdyby moja mama miała mnie takiego niechcianego to też nie byłoby dobre”. Dalej list przebiega w podobnym infantylnym tonie stylizowanym na monolog małego chłopca. „Thomas” wielokrotnie poucza papieża i pretensjonalnie nakłania do bliższego zapoznania się z prawami człowieka.

Musical humanistyczny
16 października 2008 roku na deskach Teatru Niemieckiego w Monachium odbył się premierowy pokaz musicalu „In Nomine Patris”. Przedstawienie było gorąco wspierane przez tzw. humanistyczny serwis prasowy, mający duże „zasługi” na polu znieważania chrześcijan. Musical to synteza wszelkich możliwych uprzedzeń wobec katolicyzmu. Reżyser Bernd Stromberg zadbał o kontrowersyjny wydźwięk swego dzieła, czyniąc jego głównym bohaterem papieża – ojca zakonnicy. Musicalowy papież, zwany „Anastasiusem Christusem”, paktuje z szatanem, dopuszcza się manipulacji materiałem genetycznym samego Jezusa i – nie zapuszczając się w szczegóły – ma zadatki na maskotkę wszystkich wojujących ateistów.

Musical spotkał się z chłodnymi recenzjami w prasie niemieckiej, Kościół powstrzymał się od komentarzy. Zostało poczucie niesmaku i przykra świadomość, że stolica bawarskiego wolnego miasta i siedziba diecezji kierowanej niegdyś przez Benedykta XVI współfinansowała projekt Stromberga z kieszeni katolickiego podatnika. W takich chwilach jak bumerang powraca sprawa zdjętej z afisza w 2006 roku inscenizacji opery Mozarta „Indomeno”, której zarzucano godzenie w uczucia religijne muzułmanów. Gwoli przypomnienia – w końcowej scenie pojawiły się odrąbane głowy Neptuna, Mahometa, Buddy i Chrystusa. To właśnie głowa proroka islamu była powodem zaprzestania wystawiania opery. O Chrystusa upomniał się wtedy tylko jeden z członków CDU. Jego głos został jednak zamilczany przez media.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.