Jak król ratował poczęte dzieci

Sylwia Salahi Jafari, instruktorka naturalnych metod planowania rodziny

|

GN 50/2008

publikacja 15.12.2008 15:30

Życie nienarodzonych dzieci było dla niego ważniejsze od królewskiej korony. Król Belgii Albert Karol Baudouin powiedział „nie” aborcji.

Jak król ratował poczęte dzieci Król Baudouin i królowa Fabiola w Opgrimbie w 1990 r fot. EAST NEWS/AFP PHOTO

Rok 1990. W Belgii od około 20 lat toczy się dyskusja wokół zalegalizowania przerywania ciąży. W końcu obie izby parlamentu przyjmują ustawę, uznaną za jedną z najbardziej liberalnych na świecie. Jeszcze tylko podpis monarchy i będzie można zabijać nienarodzone dzieci. Ale zasiadający na tronie od 1951 r. Albert Karol Baudouin odmawia podpisania prawa pozwalającego zabijać poczęte życie i zrzeka się korony. Ten gest odbił się echem nie tylko w Belgii, ale także na arenie międzynarodowej. Dziś można o tym przeczytać w encyklopediach i podręcznikach do historii.

Nie przyłożę ręki do zbrodni
Baudouin był praktykującym katolikiem. Marzył nawet o wstąpieniu do klasztoru, jednak sytuacja polityczna nie pozwoliła na to. Musiał przejąć obowiązki królewskie po ojcu i jako zaledwie 20-latek wstąpić na tron. Przez cały okres swojego panowania prowadził politykę jednoczenia Flamandów i Walonów – dwóch zwaśnionych narodów zamieszkujących Belgię. Bardzo wcześnie stracił matkę, a podczas II wojny światowej jego ojciec najprawdopodobniej wszedł w układy z faszystami. Fatalnie odbiło się to na reputacji rodziny królewskiej i prawie doprowadziło do zniesienia monarchii w Belgii. Albert Karol ożenił się z Hiszpanką hrabiowskiego pochodzenia. Wkrótce okazało się, że królewska para nie może mieć dzieci.

Choć królowa Fabiola pięciokrotnie spodziewała się potomstwa, wszystkie zmarły przed urodzeniem. Królewska para bardziej więc niż wielu innych potrafiła docenić wartość życia ludzkiego, szczególnie tego dopiero poczętego. W liście do premiera król Baudouin tak tłumaczył motywy swojej decyzji: „Projekt owej ustawy budzi we mnie poważne wątpliwości natury etycznej. Obawiam się bowiem, aby nie został odebrany przez dużą część społeczeństwa jako przyzwolenie na dokonywanie aborcji w czasie pierwszych dwunastu tygodni od chwili poczęcia.

Mam również poważne obawy co do postanowienia, na mocy którego przerywanie ciąży będzie dozwolone po upływie dwunastu tygodni, jeśli dziecko dotknięte jest szczególnie ciężkim schorzeniem uznanym za nieuleczalne w chwili jego rozpoznania. Czy zastanowiono się, jak taka wiadomość zostanie odebrana przez osoby upośledzone i ich rodziny? Innymi słowy, boję się, by ów projekt nie doprowadził do znacznego spadku szacunku dla życia najsłabszych. Myślę, że rozumie Pan powody, dla których nie chcę przyłożyć ręki do takiej ustawy”.

Korona za życie
Badouin zdawał sobie sprawę z zamieszania politycznego, jakie wprowadziła jego decyzja. Ustawa była przygotowana i wymagała tylko zatwierdzenia przez króla. Jak obejść ten problem – zastanawiali się państwowi urzędnicy. Premier zaproponował powołanie się na 82. artykuł konstytucji, mówiący o niemożności sprawowania władzy królewskiej. Zwołano obie izby parlamentu i ministrowie przejęli kompetencje króla. Król stracił władzę, ale nie zdradził swego sumienia. A ministrowie podpisali ustawę aborcyjną. Czy król mógł postąpić inaczej? Przecież jego gest i tak nie powstrzymał wprowadzenia ustawy. Aborcja została zalegalizowana, choć bez jego udziału. Król zachował się w sposób godny ucznia Chrystusa. Nie zrobił nic poza dokładnym wypełnieniem piątego przykazania Dekalogu – opowiedział się za życiem. Dał świadectwo wiary. Jego gest nie odbił się negatywnie na jego opinii. Wręcz przeciwnie, król i królowa nadal byli najbardziej lubianymi członkami królewskiej rodziny. Gest króla na zawsze pozostał jego wizytówką.

Polityk też ma sumienie
Problem trudności wyboru zwłaszcza w życiu publicznym dostrzega Urząd Nauczycielski Kościoła. Kongregacja Nauki Wiary wydała w 2002 r. „Notę doktrynalną o niektórych aspektach działalności i postępowania katolików w życiu politycznym”. Czytamy tam między innymi: „Wolność polityczna nie jest i nie może być oparta na relatywistycznej tezie, że wszystkie wizje dobra człowieka są równie prawdziwe i mają taką samą wartość, ale winna opierać się na fakcie, że wszelka działalność polityczna zmierza zawsze do bardzo konkretnej realizacji prawdziwego dobra człowieka i dobra społecznego w ściśle określonym kontekście historycznym, geograficznym, ekonomicznym, technicznym i kulturowym” (p. 2).

Belgijski król postępował według tych zasad długo przed powstaniem tego dokumentu. Wierność Kościołowi i jego nauce nie jest dla katolika czymś wyjątkowym. Skoro należę do wspólnoty uczniów Chrystusa, to akceptuję także Jego nauczanie, bez wyjątków czy zastrzeżeń. Współcześnie jednak często dochodzi do wypaczenia podstawowych prawd wiary lub stosowania się tylko do tych, które są wygodne. Zdarza się, że zachowanie chrześcijańskie budzi ogólne zdziwienie nawet wśród katolików. Król Baudouin zmarł nagle latem 1993 roku, pozostając do końca wiernym własnemu sumieniu. Wdowa, królowa Fabiola, świętowała niedawno 80. urodziny. Nadal jest aktywna w życiu publicznym, prowadzi mnóstwo charytatywnych projektów i cieszy się sympatią poddanych.

Tekst królewskiego listu za: Michel Schooyans, „Aborcja a polityka”, Lublin 1991.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.