Skok na klienta

Jacek Dziedzina

|

GN 50/2008

publikacja 15.12.2008 15:04

Banki stosują niedozwolone klauzule w umowach kredytowych. Wyniki kontroli Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta są jednoznaczne: banki dokonują prawdziwego skoku na kasę klientów.

Skok na klienta Rysunek: Iwo Sajdak

To, że bank nie jest instytucją dobroczynną, tylko dochodową, wiedzą nawet dzieci. I, jak każda firma, ma prawo realizować kolejne plany, umacniające jego pozycję na rynku. Nie znaczy to jednak, że wszystkie chwyty w tym biznesie są dozwolone. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta (UOKiK) przeprowadził kontrolę w 19 bankach. Przebadano ponad 300 wzorców umów, jakie są stosowane przy udzielaniu kredytów hipotecznych. W każdym skontrolowanym banku stwierdzono przynajmniej kilka nadużyć. Klienci, podpisując umowy kredytowe na zakup mieszkania lub domu, często są nieświadomi pułapek lub nieuczciwości, jakie stosuje wobec nich wybrany bank. Przedstawiamy tylko kilka wybranych spośród kilkudziesięciu wykrytych.

Ile zapłacę?
Nie wiadomo. Całkowity koszt kredytu jest tajemnicą z powodu podawania przez niektóre banki kwot minimalnych opłat i prowizji (np. zapis „od 100 zł”). Kwota maksymalna nie jest określona, co daje bankowi wolną rękę w „precyzowaniu” kwot rzeczywistych. UOKiK nie miał wątpliwości z uznaniem tego za klauzulę niedozwoloną. Co można zrobić? Klient może domagać się (na własną rękę) naliczenia podanej kwoty minimalnej, ponieważ wszelkie zapisy niejednoznaczne interpretuje się na korzyść konsumenta.

Otwierać! Tu bank!
Wiele banków zapewnia sobie w umowach kredytowych możliwość przeprowadzenia inspekcji nieruchomości, która jest zabezpieczeniem kredytu. Może też zażądać od klienta dostarczenia co jakiś czas wyceny nieruchomości. Oczywiście i jedno, i drugie odbywa się na koszt klienta. UOKiK wykazał, że banki nie wskazały żadnych przekonujących powodów takich zapisów w umowach. Nie sprecyzowały również, jak często takie inspekcje lub wyceny miałyby się odbywać.

Panu już dziękujemy
W jednym ze wzorców umowy był zapis pozwalający bankowi na nagłe wypowiedzenie umowy, bez określenia czasu, w jakim miałoby to nastąpić. Bank odwoływał się do regulaminu, który jednak zgodnie z treścią umowy nie stanowił jej integralnej części. Klient nie miał możliwości potwierdzenia otrzymania regulaminu i zapoznania się z nim. Dlatego UOKiK uznał to za nadużycie.

Kara za niespłacone żelazko...
Niespodzianka może nas spotkać, jeśli spłacamy regularnie kredyt mieszkaniowy, ale mamy zaległości w spłacie innych kredytów, np. na telewizor czy żelazko. Niektóre banki, udzielając kredytu hipotecznego, zastrzegają sobie możliwość nagłego obniżenia kwoty kredytu lub wypowiedzenia umowy, jeśli z innymi kredytodawcami mamy na pieńku. UOKiK uznał, że jest to nieuprawnione stwierdzenie o stracie zdolności kredytowej klienta.

...i wymagana zgoda na czajnik
Nadużyciem jest także żądanie od klienta, żeby prosił o zgodę na zaciągniecie kolejnych kredytów w innych bankach. Bank przyznający kredyt hipoteczny żąda czasem w umowie uzgadniania także wszelkich ewentualnych poręczeń, jakich klient chciałby udzielić innym osobom. Bank musi wydać pisemną zgodę, nawet na tak małe kredyty jak przy zakupie czajnika, odkurzacza czy telewizora. To też zostało zakwestionowane w wyniku kontroli.

Klient w garści
Jednym z najbardziej rażących nadużyć jest uzależnianie przyznania kredytu hipotecznego od otwarcia rachunku oszczędnościowego w banku przyznającym kredyt. Nawet jeśli klient nie ma żadnego interesu w otwarciu takiego konta (np. jest droższy niż w innym banku), wiele banków stosuje tę nieuczciwą praktykę. W ten sposób wiążą klienta ze sobą podwójnie. Tymczasem nic nie stoi na przeszkodzie, żeby klient nie otwierał nowego rachunku, a comiesięczne spłaty raty kredytu przesyłał na specjalny techniczny rachunek, przeznaczony tylko do obsługi kredytu. To nadużycie jest wpisane na listę klauzul niedozwolonych.

Jak się bronić?
Klient zawsze jest słabszą stroną umowy. Zależy mu na uzyskaniu kredytu i jest gotów podpisać wszystko, byle tylko sfinalizować zakup mieszkania. Nie znaczy to jednak, że jest zupełnie bezbronny. Może po prostu poszukać innego banku, jeśli ma wątpliwości co do zapisu umowy. Ponieważ jednak wszystkie banki stosowały jakieś nadużycia, pozostaje mu negocjowanie z bankiem treści umowy, ze wskazaniem na nadużycia i powołanie się na UOKiK. – Przed podpisaniem umowy warto też wybrać się z jej kopią do miejskiego lub powiatowego rzecznika konsumenta (ich lista znajduje się na stronie UOKiK – J.Dz.) – mówi „Gościowi” Maciej Chmielowski z biura prasowego UOKiK. – Pozostaje jeszcze droga dochodzenia sądowego – dodaje Chmielowski. A co, jeśli umowa już została podpisana? Raport UOKiK zawiera taką informację: „Jeśli umowa już zawarta zawiera niedozwolone postanowienia wpisane do rejestru, to – zgodnie z definicją określoną w kodeksie cywilnym – takie klauzule nie wiążą konsumenta z mocy prawa. Jeżeli przedsiębiorca nie przychyli się do tego stanowiska, należy zwrócić się do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumenta (SOKiK) o uznanie danego postanowienia za niewiążące”. To jednak może trwać, a w tym czasie bank znajdzie sposób na pozbycie się niepokornego klienta. Ale próbować trzeba. Bank to nie święta krowa.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.