Telewizor, ale bez pudła

Agata Puścikowska

|

GN 46/2008

publikacja 17.11.2008 11:00

Czy warto dołączyć do „klubu siedzącego kartofla”? A może lepiej wyrzucić telewizor przez okno? Opowiada ks. dr Krzysztof Łuszczek

Telewizor, ale bez pudła Nie wolno izolować dzieci od mediów, uważa ks. Krzysztof Łuszczek fot. Archiwum GN

Agata Puścikowska: Zjawisko nietelewizyjnych to taki specyficzny smaczek wśród części polskiej inteligencji?
Ks. Krzysztof Łuszczek: – Nie. Zjawisko świadomego nieoglądania telewizji zauważono i opisano w Niemczech w latach 90. Okazało się, że trudnych było pierwszych kilka tygodni. Potem domownicy przyzwyczajali się do braku szklanego ekranu. I z powodzeniem bez telewizji żyją po kilkanaście lat.

To „moda”, rodzaj snobizmu, czy może coś więcej?
– Raczej nie jest to jakiś odgórny ruch. O ile wiem, nie ma ani jednego beztelewizyjnego stowarzyszenia. Większość nietelewizyjnych rodzin nawet się nie zna, nie utrzymuje kontaktów. Wspólnym mianownikiem tych rodzin jest przykładanie większej wagi do budowania relacji interpersonalnych, świadomość, że wychowanie dzieci to coś więcej niż zaspokajanie ich podstawowych potrzeb. W znanych mi nietelewizyjnych rodzinach telewizor, jako przedmiot, istnieje. Ale telewizja znajduje się na obrzeżach rodzinnego życia. Namacalnym tego znakiem jest miejsce telewizora w domu: jest schowany, a nie eksponowany na honorowym miejscu, w największym pokoju. Włącza się go bardzo rzadko. To dobre rozwiązanie: rodzic jest „władcą” pilota.

Czyli nie jest Ksiądz entuzjastą życia bez telewizji...
– Nie jestem za tym, żeby masowo wyrzucać telewizory z balkonów. Dzieci poszukują doświadczeń medialnych, i to jest prawidłowe, zrozumiałe. Godziły się na taką sytuację, gdy rodzice rozmawiali z nimi o swojej decyzji. I z pewnością zyskiwały, gdy dzięki brakowi telewizji miały więcej czasu na ciekawe spędzanie czasu z dorosłymi i rówieśnikami. Ale czy beztelewizyjne dzieci będą potem umiały korzystać w odpowiedni sposób z mediów? Istnieje ryzyko, że będzie to trudniejsze. Ale badań na ten temat nie ma.

Gdy jednak rodzice postanawiają: „wyrzucamy telewizor”, o czym powinni pamiętać?
– Z pewnością nie wolno izolować dzieci od świata mediów. Być może łatwiej jest zabrać z domu telewizor, niż podjąć współpracę z dzieckiem nad ustaleniem właściwych relacji względem telewizji, Internetu czy telefonu komórkowego. Dziecko musi się nauczyć, że nieustający telewizyjny karnawał nie odzwierciedla rzeczywistości. Dzieci do prawidłowego rozwoju potrzebują dobrego wychowania i socjalizacji. Dzieje się to najpierw w środowisku rodziny, potem grupy rówieśniczej, itp. W XXI w. również przez media. I dlatego kultura medialna, najpierw rodziców, jest tak potrzebna. Jeśli rodzice korzystają z mediów w sposób przemyślany i krytyczny, dzieci raczej nie przejmą złych wzorców.

Jak to osiągnąć?
– Mówmy o tym, co wspólnie oglądamy. Analizujmy, dyskutujmy, oceniajmy i... wybierajmy programy dla nas odpowiednie. Nie zostawiajmy dziecka sam na sam z mediami.

Nieoglądanie to jednak margines zachowań społecznych. Niechlubnym standardem jest zasada „telewizor – kolejny domownik”...
– Nieoglądanie jest mniej niebezpieczne od oglądania non stop. Mówi się: „media uczą”. Tak naprawdę najczęściej podają setki informacji, tworzą szum informacyjny. Informacje to nie wiedza! Więcej wie człowiek, który czyta, niż ten, który ogląda. Nie znaczy to, że telewizja nie może wnieść w życie człowieka nic wartościowego. Pozwala np. na współuczestniczenie w wielu wydarzeniach. Tak było, kiedy towarzyszyliśmy umieraniu Jana Pawła II. Ale w wielu późniejszych komentarzach twierdzono, że media w tym czasie były jakby inne…

Mam wrażenie, że nieoglądanie jest jakąś formą... walki z komercją, hollywoodzkim plastikiem, wszechobecną agresją i... głupotą. Może być to również forma ucieczki.
– Odwrócenie się do telewizji plecami nie spowoduje, że telewizja się zmieni. Przed mediami nie uciekniemy. Można wyeliminować telewizję, ale to nie znaczy, że ochronimy dzieci przed wpływami brutalnego świata. Zetkną się z nim i dobrze by było, żeby same wiedziały, co jest dobre, a co złe. Można wyrzucić telewizor. Ale co z innymi mediami, które również mogą być niebezpieczne? W niedalekiej przyszłości telefon komórkowy będzie najważniejszym medium, gdyż integruje wszystkie inne media. A przecież rodzic nie jest w stanie skontrolować wszystkich esemesów dziecka. Nie mówiąc o Internecie. Dlatego ważniejsze jest uczenie prawidłowego korzystania niż eliminacja. Dodatkowa trudność polega na tym, że nadawcy telewizyjni jako grupę docelową wybierają coraz młodsze dzieci. W USA powstała Baby First TV – telewizja kilkumiesięcznych dzieci....

Czas na telewizyjną terapię?
– Na Zachodzie organizowane są zbiorowe tygodnie bez telewizji. Uczy się dzieci alternatywnych form spędzania wolnego czasu. W USA jest to konieczne, bo słynne „kluby siedzącego kartofla” mają coraz więcej członków. To ludzie, którzy spędzają przed telewizorem nawet 18 godzin dziennie.

A w Polsce?
– Wyniki badań telemetrycznych są nieubłagane: przeciętnie oglądamy telewizję 4,5 godz. dziennie, a w weekendy 6 do 8 godz. To o wiele za dużo.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.