Lewica chce demoralizować dzieci

Tomasz Gołąb

|

GN 46/2008

publikacja 16.11.2008 16:10

Sejmowy Klub Lewicy chce, by od 1 września przyszłego roku dzieci w Polsce uczyły się w szkole m.in. o tym, jak zapobiegać ciąży. A rodzice nie będą mieli nic do powiedzenia.

Lewica chce demoralizować dzieci fot. PAP/CAF-Przemek Wierzchowski fot. PAP/CAF-Przemek Wierzchowski

Nakaz wprowadzenia do programów nauczania obowiązkowego przedmiotu wiedza o życiu seksualnym człowieka znalazł się w projekcie przepisów „o zmianie ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży”. Co zawiera?

Diabeł tkwi w szczegółach
Oprócz pomysłu o roztoczeniu „opieki prenatalnej nad płodem” oraz opieki medycznej nad kobietą w ciąży w projekcie lewicy są zapisy o „zapewnieniu obywatelom swobodnego dostępu do metod i środków służących świadomej prokreacji” (czytaj: antykoncepcji), refundowaniu środków postkoitalnych, czyli uniemożliwiających zagnieżdżenie się w macicy zarodka, tworzeniu sieci placówek świadczących poradnictwo i usługi z zakresu planowania rodziny (co najmniej jedna w powiecie), swobodnym dostępie do badań prenatalnych oraz o obowiązku zapewnienia matkom, które się uczą, warunków do skończenia szkoły. Specjalnym przepisem lewica chce od pierwszej klasy podstawówki wprowadzić obowiązkowy przedmiot, obejmujący „informacje na temat praw i zdrowia reprodukcyjnego, ochrony przed przemocą seksualną, a także metod i środków zapobiegania ciąży, sposobów zabezpieczenia się przed chorobami przenoszonymi drogą płciową, w tym HIV/AIDS, oraz kształtujący wolne od przemocy, partnerskie relacje między kobietami i mężczyznami, a także odpowiedzialne macierzyństwo i ojcostwo”. Dlaczego lewica proponuje wprowadzenie do szkół nowego przedmiotu? Bo nieobowiązkowe dziś wychowanie do życia w rodzinie nie spełnia oczekiwań lewicowych polityków.

Poroniony pomysł
Dziś przedmiotu przygotowanie do życia w rodzinie uczy w Polsce ponad 30 tys. nauczycieli. Blisko połowa ma ukończone specjalistyczne kursy w tym zakresie, ponad jedna trzecia – studia podyplomowe. Przedmiot nie jest obowiązkowy. I taki, według nowej podstawy programowej, która czeka na podpis minister edukacji, pozostanie. W ubiegłym roku zrezygnowało z posyłania na te zajęcia swoich pociech 15 proc. rodziców w szkołach podstawowych, ok. 8 proc. w gimnazjach i ponad 30 proc. w szkołach średnich. Według obecnie obowiązującego programu, lekcje wychowania do życia w rodzinie są realizowane podczas 14 godzin w roku na każdym etapie nauczania. Tak pozostanie, ale wychowanie do życia w rodzinie będzie odrębnym przedmiotem. W gimnazjum dzieci poznają etapy rozwoju człowieka od fazy prenatalnej, dowiedzą się, dlaczego życie ma fundamentalną wartość, będą rozmawiać o autorytetach, uczuciach, różnicy między miłością młodzieńczą a dojrzałą, o zachowaniach asertywnych, tożsamości płciowej i kryteriach dojrzałości biologicznej i społecznej. Nauczyciele będą mówić m.in. o trudnościach i zagrożeniach okresu dojrzewania, ryzyku związanym z wczesną inicjacją i przedmiotowym traktowaniem człowieka w dziedzinie seksualnej. Gimnazjaliści dowiedzą się, dlaczego płodność jest wspólną sprawą mężczyzn i kobiet i jaką wartość ma seksualność człowieka. W szkołach średnich uczyć się będą rozwiązywania problemów związanych z dorastaniem, rozumienia sensu życia i świadomego kreowania własnej osobowości. Zarówno gimnazjaliści, jak i licealiści będą też poznawać metody rozpoznawania płodności oraz metody antykoncepcji. Będzie to jednak jeden z wielu elementów przedmiotu wychowanie do życia w rodzinie.

Młodość w pigułce
Wprawdzie projekt lewicy zastrzega, że proponowane lekcje edukacji seksualnej także będą prowadzone przez fachowców i dostosowane do wieku uczniów, ale wielu rodziców uważa, iż wkraczając mocno w intymną sferę życia człowieka i mówiąc głównie o technicznych sprawach seksualności, zajęcia mogą być demoralizujące. By nie powiedzieć, że będą seksualnie molestować psychikę niedojrzałych dzieci, rozbudzając wyobraźnię i potrzeby, które rodzą się u każdego ucznia indywidualnie i niekoniecznie w tym samym czasie. Bo gdy gimnazjaliście seksualni edukatorzy pokażą, w jaki sposób zakładać prezerwatywę, komunikat, jaki otrzyma 13–14-latek, będzie oczywisty. Zresztą autorzy lewicowego projektu nawet nie starają się tego ukryć. „Sama wiedza jednak, bez możliwości jej stosowania, także nie wystarczy” – czytamy w uzasadnieniu ustawy.

Problem w tym, że według poseł Izabeli Jarugi-Nowackiej, zamiast nowoczesnej wiedzy niezbędnej do podjęcia odpowiedzialnego i bezpiecznego zachowania seksualnego (czytaj: jak brać pigułki, żeby nie „wpaść”) oraz zapobieżenia ewentualnym zagrożeniom, a nawet tragediom życiowym (czytaj: ciąży) – młodzieży szkolnej przekazuje się ideologię. Jednym tchem projekt wymienia prawa, które należą się wszystkim, także dzieciom, które chcą rozpocząć współżycie, a nie stać ich na środki hormonalne blokujące owulację, czy uniemożliwiające zagnieżdżenie się zarodka i powodujące jego usunięcie z macicy. „Polska młodzież, która, czy tego chcemy, czy nie, coraz wcześniej podejmuje decyzję o inicjacji seksualnej, musi znać skutki swoich decyzji, musi umieć podejmować je odpowiedzialnie i mieć możliwość zapobiegania tym niechcianym skutkom. Dlatego tak ważna jest realna dostępność nowoczesnej antykoncepcji” – twierdzą autorzy projektu.

Autorzy powołują się przy tym na statystykę ciąż u dzieci z ostatnich lat. Mówiąc o 19 tys. takich przypadków wśród osób poniżej 19. roku życia, przemilczają jednak fakt, że ciąże u osób niepełnoletnich to zaledwie jedna ósma tej liczby. Na przykład w roku szkolnym 2005/2006 doliczono się w całej Polsce jednej ciąży u dwunastolatki, sześciu u 13-latek, 24 u 14-latek, 146 u osób 15-letnich, 741 u 16-letnich i 1570 u 17-letnich. W sumie – 2488 na ponad 3,7 mln uczniów w klasach od piątej wzwyż. – W mojej szkole w ostatnich latach nie było ani jednego przypadku ciąży u niepełnoletniej uczennicy – mówi Jerzy Kunicki, dyrektor XXVIII LO im. Jana Kochanowskiego. Liceum, które prowadzi, znajduje się w centrum Warszawy i należy do największych w Polsce.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.