Kupy nikt nie ruszy

Leszek Śliwa

|

GN 45/2008

publikacja 11.11.2008 11:09

Grzegorz Lato został nowym prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej. Komentatorzy są zgodni: z na-dzieją na uzdrowienie polskiego futbolu możemy się pożegnać.

Kupy nikt nie ruszy Nowy prezes PZPN Grzegorz Lato (z lewej) i ustępujący - Michał Listkiewicz - są w bardzo dobrych humorach: wszystko zostaje w rodzinie fot. PAP/Leszek Szymański

Piłkarscy działacze zwarli szeregi, jakby chcieli zawołać: „Kupą, mości panowie. Kupy nikt nie ruszy”. Wybrali na prezesa PZPN człowieka uważanego za związkowy „beton”, po którym nikt nie spodziewa się wprowadzenia rewolucyjnych zmian. Nowy prezes zapowiedział, że będzie pracował nad „poprawą wizerunku PZPN”.

Sami swoi
W wyborach, które odbyły się 30 października, startowały cztery osoby. Dwaj dotychczasowi działacze zarządu związku: Grzegorz Lato i Zdzisław Kręcina kojarzyli się obserwatorom z zachowawczymi tendencjami ludzi niechętnych oczyszczaniu polskiej piłki z nieprawidłowości. Dwaj pozostali kandydaci: Zbigniew Boniek i Tomasz Jagodziński utożsamiani byli z nadzieją na zmiany. Zdecydowane zwycięstwo odnieśli dwaj pierwsi. Lato dostał 57 głosów i zapewnił sobie zwycięstwo już w pierwszej turze. Kręcina, któremu kilka dni przed wyborami prokuratura postawiła zarzut niegospodarności, był drugi, z 36 głosami. Na Bońka głosowało zaledwie 19 działaczy, a pozbawiony szans na zwycięstwo Jagodziński sam się wycofał przed głosowaniem. Na wybory przyjechał jako gość Hryhorij Surkis, prezes Piłkarskiej Federacji Ukrainy. Zachęcał do głosowania na Bońka, argumentując, że cieszy się on poparciem zarówno europejskich władz piłkarskich, jak i polskiego rządu i może zreformować polską piłkę. Jego apele nie znalazły jednak poparcia większości głosujących.

Bolek ze Stali
Grzegorz Lato był jednym z najwybitniejszych zawodników w historii polskiej piłki nożnej. Dwukrotnie zdobywał trzecie miejsce w mistrzostwach świata (1974 i 1982). Był królem strzelców pierwszej z tych imprez. W reprezentacji Polski strzelił 45 bramek. Nazywany przez kolegów Bolkiem, napastnik imponował wspaniałą szybkością. Przez większą część kariery piłkarskiej związany był ze Stalą Mielec. Potem występował także w belgijskim Lokeren, a pod koniec kariery grał w Meksyku i Kanadzie. Znacznie gorzej wiodło się Lacie jako trenerowi. W latach 90. prowadził kilka klubów (Stal Mielec, Amica Wronki, Olimpia Poznań i Widzew Łódź), nie odnosząc sukcesów. Trenował Amikę Wronki akurat w tych czasach, gdy działaczem tego klubu był Ryszard F., znany pod pseudonimem „Fryzjer” – obecnie główny oskarżony w aferze korupcyjnej, podejrzany o ustawianie i kupowanie meczów na wielką skalę.

Człowiek z betonu
Po niezbyt udanej przygodzie trenerskiej Grzegorz Lato został działaczem i politykiem. Związał się z Sojuszem Lewicy Demokratycznej. W latach 2001–2005 był senatorem tej partii. W parlamencie nie był zbyt aktywny. W całej kadencji zabrał głos tylko pięć razy. W 2005 roku był członkiem komitetu wyborczego Włodzimierza Cimoszewicza w wyborach prezydenckich. W 2005 i 2007 roku bez powodzenia kandydował z SLD w wyborach parlamentarnych. Jednocześnie był działaczem piłkarskim. Ostatnio „Dziennik” doniósł, że mielecka prokuratura zajmie się umową o przejściu piłkarza Piotra Dudy ze Stali Mielec do ŁKS Łódź, podpisaną 6 lat temu przez Latę, ówczesnego wiceprezesa Stali. Transfer miał być rzekomo bezgotówkowy. Tymczasem rok później kurier przywiózł do Mielca ostatnią ratę pieniędzy. W zamian otrzymał druk z potwierdzeniem wpłaty.

Jako działacz PZPN zasłynął kontrowersyjnymi wypowiedziami chwalącymi związkowy „beton”: – Na armię piłkarskich działaczy w terenie mówicie, że to jest beton. I bardzo dobrze! Bo z czego buduje się fundamenty solidnego gmachu? Z betonu! Bez tych ludzi nie będzie istniał PZPN, nie będzie polskiej piłki nożnej. Fundamenty nowej federacji muszą być betonowe. Utożsamiam się z tymi ludźmi, jestem z nimi i liczę na ich współpracę.

Co dalej?
Wybór Grzegorza Laty będzie więc prawdopodobnie oznaczał zamrożenie obecnej sytuacji w polskiej piłce. Nowy prezes oczywiście deklaruje chęć zakończenia afery korupcyjnej, ale nie precyzuje, jakie konkretnie działania miałyby spowodować uzdrowienie sytuacji. A polski futbol wymaga gruntownej naprawy. Nie wystarczy wyłapać nieuczciwych sędziów i działaczy. Trzeba zlikwidować przyczyny zjawiska – niejasne finansowanie klubów pozwalające na istnienie „lewych kas”, uzależnienie sędziów od pojedynczych obserwatorów, itd.

Reforma musiałaby cieszyć się poparciem większości środowiska piłkarskiego. Wszelkie próby ingerencji z zewnątrz, podejmowane przez kolejne rządy, kończyły się sromotnymi porażkami. Rząd ma bowiem bardzo wątłe podstawy prawne do interwencji. PZPN nie jest instytucją rządową, lecz samorządnym związkiem niekorzystającym z państwowych pieniędzy. Budżet państwa dotuje tylko 16 szkół mistrzostwa sportowego o specjalności piłka nożna, które podlegają PZPN. To jedyny pretekst pozwalający władzom państwowym na ingerencję. Zresztą taka ingerencja nie ma przecież większego sensu. Rządowy kurator, nawet gdyby zaakceptowały go światowe władze piłkarskie, byłby bezradny bez poparcia działa-czy w tzw. terenie.

A gdy łamane jest prawo, prokuratura i policja mogą i tak swobodnie interweniować i nie potrzebują do tego kuratora. Jest właściwie tylko jeden powód do optymizmu. Na mecze ligowe, wbrew wszystkiemu, przychodzi coraz więcej ludzi. Jeśli dochód ze sprzedaży biletów będzie stanowił coraz większą część w budżecie klubów, kibice będą coraz mniej lekceważeni. Trudno sobie przecież wyobrazić, by Real Madryt odważył się sprzedać mecz na wypełnionym po brzegi Santiago Bernabeu. Może więc wreszcie działaczom piłkarskim zacznie zależeć na rzeczywistym oczyszczeniu polskiej piłki.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.