Skąd ten brak wiary?

Tomasz Rożek

|

GN 41/2022

Na jednym z profili na platformie Twitter pojawiło się pytanie, czy można sobie wyobrazić dzisiejszą młodzież w jakimkolwiek akcie pomocy czy altruizmu. No i zaczęła się jazda. Skąd taki brak wiary w młodych ludzi?

Skąd ten brak wiary?

Tak, z łatwością mogę sobie wyobrazić młodych, którzy pomagają i organizują. Takich, którzy działają na rzecz innych. Szczerze mówiąc, we wszystkich akcjach pomocowych, jakie znam, większość uczestników to właśnie ludzie młodzi. To oni od razu zaangażowali się w pomoc uchodźcom z Ukrainy, to oni pomagali w pierwszych tygodniach pandemii, to ich częściej widzę jako wolontariuszy w wielu różnego rodzaju akcjach. To, że dorośli nie zawsze podzielają cel niektórych z tych akcji, to zupełnie inna sprawa, ale zarzucanie młodym ludziom braku aktywności jest bardzo krzywdzące. A może to rodzaj (nieświadomego?) przerzucania swojej winy na innych? Bo czy my jesteśmy aktywni? Czy uczymy tej aktywności młodych (zaczynając od czasów, kiedy są dziećmi)? Czy dajemy przykład?

Narzekanie na nich to nie nowość. Kilkaset lat przed naszą erą robili to i Arystoteles („Kiedy widzę młodzież, to wątpię w przyszłość cywilizacji”) i Sokrates („Kochają luksus, denerwują nauczycieli i cały czas się obijają”). Jasne, że młodzi się buntują, jasne, że denerwują starszych, i jasne, że kochają wygodę i luksus. A ktoś tego nie lubi? Swoją drogą każda z tych cech jest mocno rozwojowa. Niektórzy mają to szczęście, że w luksusie się urodzili, ale to, że tego nie doceniają, to wina rodziców, a nie ich samych. Ci, którzy takiego szczęścia nie mieli, na wygodę i luksus pracują. Młodzi denerwują starszych? Jasne, że tak. Na przykład swoimi pomysłami na to, jak umeblować świat. Młodzi się buntują? Oczywiście! Gdyby tego nie robili, byliby kopiami swoich rodziców, a świat stałby w miejscu. Nie stoi właśnie dlatego, że młodzi robią rzeczy, na które ich rodzice nie wpadli. Część z tych pomysłów jest niewiele warta, ale niektóre są rewelacyjne i rewolucyjne. Jeżeli ta cecha młodych nas, starych, denerwuje, to musimy sobie zdawać sprawę z tego, że to my działamy nieodpowiedzialnie, a nie ci młodzi. Nie chcę przez to wszystko powiedzieć, że starzy są do niczego. Młodzi mają pomysły, my mamy doświadczenie. Do rozwoju potrzebne jest i jedno, i drugie. A także zaufanie i wiara. Wiara w młodych i zaufanie do starszych. Hasła „młodzi są do niczego”, „na młodych nie można polegać” i tym podobne nie budują ani tego zaufania, ani tej wiary. I całkiem zwyczajnie są niesprawiedliwe i krzywdzące. A wypowiadającym te słowa radzę spojrzeć w lustro i zapytać siebie, co ja zrobiłem, by energię i entuzjazm młodych zagospodarować, by pielęgnować w ich głowach i sercach iskrę, z którą większość z nas się rodzi...•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.