Dzieci bez zabawek

Barbara Gruszka-Zych

|

GN 41/2008

publikacja 13.10.2008 16:24

13-letnia Ekaterina i 15-letni Temuri przyjechali do Polski bez zabawek i rzeczy osobistych. Okazało się, że wymagają specjalistycznego leczenia. Nad akcją zbierania pieniędzy dla nich i ich małych kolegów w Gruzji patronat objął m.in. „Gość Niedzielny”.

Dzieci bez zabawek Ekaterina ma wrodzoną wadę serca. Mogą jej pomóc lekarze, ale na to potrzeba pieniędzy fot. BARTOSZ RUMINSKI

U Ekateriny Beruaszwili, nazywanej u nas po prostu Kasią, polscy lekarze wykryli wrodzoną wadę serca. Zwykle rozpoznaje się ją wcześnie i leczy już u niemowląt bez otwierania klatki piersiowej. – Córka chodziła na pianino, taniec nowoczesny, nie miała problemów ze zdrowiem – mówi pani Makvala, mama Kasi, która przyjechała z Gruzji i towarzyszyła dziewczynce podczas pobytu w Centrum Zdrowia Dziecka.

O Temurim Machniaszwili już w Gruzji wszyscy wiedzieli, że nie słyszy. Ale że mieszkał z babcią i dziadkiem w zapadłej wiosce górskiej koło Gori, nikt nie zajął się jego leczeniem. Chłopiec stracił słuch, kiedy miał 24 dni. Wtedy, w czasie jednej z potyczek, które często zdarzały się w Osetii, zginęli jego rodzice. Noworodek upadł na ziemię obok nich i przeżył. Zajęła się nim babcia Hode. Po przebadaniu w Centrum Słuchu i Mowy w Kajetanach k. Warszawy postawiono diagnozę, że chłopcu potrzebny jest aparat słuchowy do jednego ucha, a implant do drugiego. W sumie na leczenie obojga dzieci dobrze by było zebrać około 100 tys. złotych. Pieniądze zbierają Kancelaria Prezydenta i Caritas Polska.

Mali uchodźcy
– Na zaproszenie Prezydenta do Polski przyjechało 263 dzieci z Gruzji – opowiada Małgorzata Gosiewska z Kancelarii Prezydenta RP. – To mieszkańcy ośrodków dla uchodźców, dzieci pozbawione nie tylko własnego dachu nad głową, rzeczy osobistych, ubrań, zabawek, ale przede wszystkim poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji. Kiedy Gosiewska w Tbilisi odbierała pierwszą grupę dzieci, były one przerażone, nie dały się przytulić, chwycić za rękę, objąć, nie chciały rozmawiać. – Kiedy odwiedziłam je w ośrodkach w Polsce, zobaczyłam, że ten wyjazd miał sens. Nie tylko odetchnęły po przeżyciach wojennych, ale otworzyły się, zaczęły wchodzić w relacje z opiekunami i rówieśnikami – wspomina.

– Kiedy je odwoziłam, dwie najmniejsze dziewczynki rzuciły mi się na szyję z okrzykiem „kocham cię”, oczywiście po polsku. Do wielu z ich kolegów mieszkających w wioskach w pobliżu Gori jeszcze nie dotarła pomoc humanitarna. – Został jeszcze miesiąc, najwyżej dwa na jej dostarczenie. Potem zacznie się zima, a górskie drogi zasypie śnieg. Pobyt w Polsce dla Ekatieriny i Temuriego mimo wizyt u lekarzy to wielkie święto. Kasia w szpitalu zaprzyjaźniła się z Anią, sąsiadką z łóżka obok i nawet popłakała przy rozstaniu. Lekarze zabronili jej powrotu do ośrodka dla uchodźców w starym budynku Akademii Medycznej w Tbilisi. Po ucieczce ze zniszczonej wioski niedaleko Cchinwali – stolicy Osetii Południowej, jej tata pozbijał tam z desek łóżka, na których spali.

Znosić los w ciszy
7 km od Gori stacjonują rosyjskie wojska, Kaukaz nadal nie jest wolny – mówi Jacek Piasecki z „Komitetu Wolna Gruzja” w Lublinie. Właśnie Temuri, którego leczenie koordynuje Piasecki, jest przykładem „dziecka wojny”, niewinnej ofiary konfliktu rosyjsko-gruzińskiego. Mimo że ma dopiero 15 lat, to podwójny uchodźca wojenny. – Po pierwszej wojnie osetyńskiej jego rodzina straciła wszystko i zamieszkała w ośrodkach dla uchodźców – tłumaczy Piasecki. – Kiedy wreszcie znalazła własny kąt, teraz straciła go po raz drugi. On i jego bliscy zamieszkali pod namiotami, spali na ziemi, bo brakowało nawet koców. Chłopiec niechętnie nawiązuje kontakty.

Wychował się w górach, gdzie uczono go w milczeniu znosić przeciwności losu. Teraz Temuri przebywa u rodziny gruzińskiej w Lublinie i czeka na zabieg. Z Gruzji przyleciała też jego babcia, szczupła, drobna Gruzinka, której też trzeba było pomóc medycznie, bo nie miała zębów. Temuri i jego babcia Hode nie przywykli do okazywania uczuć i z trudem zgadzają się na przyjmowanie pomocy od nieznajomych. Ale powoli się przekonują. Podczas zajęć opiekunowie odkryli, że Temuri ma duży talent plastyczny. Może kiedyś namaluje to, co przeżył. I w Gruzji, i w Polsce.

Jak pomóc?
Chętni, którzy chcą wspomóc gruzińskie dzieci, mogą wpłacać pieniądze na konto:
Caritas Polska
ul. Skwer Kard. Wyszyńskiego 9,
01-015 Warszawa
Bank PKO BP SA
70 1020 1013 0000 0102 0002 6526, z dopiskiem: „Dzieci Gruzji”

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.