Futbolowe gwiezdne wojny

Jarosław Dudała

|

GN 41/2008

publikacja 13.10.2008 16:13

Walka o władzę w polskim futbolu jest równie zacięta jak ta między Jasną i Ciemną Stroną Mocy.

Futbolowe gwiezdne wojny Prezes PZPN Michał Listkiewicz z lewej oraz minister sportu Mirosław Drzewiecki na rozpoczęciu budowy Stadionu Narodowego fot. ROBERT KOWALEWSKI / AGENCJA GAZETA

Jeszcze w ostatnich dniach września rozluźniony prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Michał Listkiewicz mówił, że jedzie na posiedzenie Komitetu Wykonawczego UEFA w Bordeaux, żeby... napić się wina. Dziennikarze radośnie depeszowali potem z Francji, że europejska unia piłkarska potwierdziła przyznanie Polsce i Ukrainie organizacji mistrzostw Starego Kontynentu w 2012 r. Tuż po zakończeniu spotkania w Bordeaux minister sportu Mirosław Drzewiecki przechadzał się z szefem PZPN po budowie Stadionu Narodowego, aż tu nagle – kilka godzin przed zamknięciem listy kandydatów na nowego prezesa PZPN – gruchnęła wieść, że zarząd PZPN został zawieszony!

Nowa nadzieja
Rozwój wydarzeń jest następujący: minister Drzewiecki wnioskuje do Trybunału Arbitrażowego przy Polskim Komitecie Olimpijskim o zawieszenie głównych organów PZPN i ustanowienie kuratora. Blisko 40-stronicowe pismo zawiera zarzuty łamania prawa w PZPN. Chodzi m.in. o niezrealizowanie przez zarząd antykorupcyjnej uchwały walnego zgromadzenia, brak wewnętrznej kontroli związku przez jego Komisję Rewizyjną, a także przekroczenie przez zarząd kompetencji przez wybór firmy audytorskiej do badania sprawozdania finansowego PZPN, co jest statutowo zastrzeżone dla walnego zgromadzenia. Zastrzeżenia budziła także liczebność zarządu oraz niezgodność Regulaminu Dyscyplinarnego PZPN z Kodeksem Dyscyplinarnym FIFA. Trybunał zgadza się z wnioskiem ministra i powołuje na kuratora byłego wiceprzewodniczącego Wydziału Dyscypliny PZPN Roberta Zawłockiego, 37-letniego prawnika z Poznania, doktora habilitowanego o specjalnościach: prawo karne gospodarcze, dyscyplinarne i sportowe. Kurator natychmiast zawiesza zarząd PZPN i odwołuje zbliżające się wybory nowego prezesa. Przeciwnicy futbolowego establishmentu otwierają szampana. Za wcześnie.

Imperium kontratakuje
Władze PZPN nie podporządkowują się decyzji trybunału. Także UEFA i FIFA odmawiają uznania kuratora i oświadczają, że będą rozmawiać tylko z dotychczasowym zarządem. To niespodzianka, bo w przeciwieństwie do wcześniejszych starań o obalenie zarządu PZPN, tym razem wprowadzenie kuratora nie odbyło się decyzją ministra, ale Trybunału Arbitrażowego przy PKOl, czyli przez organ niezależny od władz państwowych. To ważne, bo UEFA i FIFA nie uznają ingerencji tych władz w sprawy federacji krajowych pod groźbą wykluczenia drużyn klubowych i reprezentacji z rozgrywek międzynarodowych. Minister Drzewiecki dziwi się, że międzynarodowe federacje zareagowały tak ostro, nie znając pełnej dokumentacji. Zapowiada, że pojedzie do Szwajcarii i tam ją przedstawi. Sprawa toczy się także na forum ruchu olimpijskiego, bo FIFA i UEFA poskarżyły się na polski Trybunał Arbitrażowy do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.

Niniejszy numer GN zamykamy przed upływem terminu ultimatum z żądaniem odwołania kuratora, jakie UEFA i FIFA przedstawiły polskiemu rządowi, grożąc walkowerami w dwóch najbliższych meczach naszej reprezentacji w eliminacjach do Mistrzostw Świata z Czechami i Słowacją. Mówi się nawet o ewentualności odebrania Polsce organizacji Euro 2012. Pisząc te słowa, nie wiem jeszcze, jak skończy się ta wojna, ale wiem, że nie jest to wojna pierwsza, i pewnie nie ostatnia.

Mroczne widmo
Pierwsza polska wojna futbolowa wybuchła po tym, jak w 1997 r. szefem Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki został Jacek Dębski. Zawiesił on władze PZPN, ale odwołał tę decyzję wobec groźby wykluczenia polskich drużyn z rozgrywek międzynarodowych. Do rewolucji w PZPN nie doszło, a Dębski – po odwołaniu go ze stanowiska w 2000 r. – został zamordowany w niewyjaśnionych do końca okolicznościach. Mówiło się wówczas o jego powiązaniach ze światem przestępczym.

Kolejnym ministrem sportu, który w styczniu 2007 r. zawiesił zarząd PZPN, był Tomasz Lipiec. Ale i on nie skruszył betonu, a sam wkrótce potem znalazł się w cieniu oskarżeń o korupcję. Michał Listkiewicz, który od 9 lat kieruje PZPN-em, a wcześniej był w nim sekretarzem generalnym, zadeklarował, że nie będzie się starał o ponowny wybór na stanowisko prezesa. Ma zresztą dokąd odejść – jest koordynatorem UEFA ds. Euro 2012. Ostatnio mówi się, że następcą Listkiewicza w PZPN może zostać Zdzisław Kręcina. To bliski współpracownik dotychczasowego prezesa, więc trudno się spodziewać, że zrobi on w związku rewolucję.

Niech moc będzie z wami!
Żeby w PZPN doszło do poważnych zmian, trzeba by się zabrać także za szczebel okręgowy polskiej piłki i za kluby, bo to głównie ich delegaci wybierają władze PZPN. Kurator nie jest w stanie zastąpić ich w budowaniu zdrowej potęgi polskiej piłki. Owszem, może się on przyczynić do uregulowania spraw prawnych, ale jego rola jest z natury przejściowa. Naszemu futbolowi potrzeba stałego kierownictwa, które rozprawi się z korupcją i zbuduje solidne podstawy dla rozwoju tej dyscypliny. Na razie od tego ideału dzielą nas lata świetlne, a jego osiągnięcie to misja godna Luke’a Skywalkera i rycerzy Jedi.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.