Czeski mit

Andrzej Grajewski

|

GN 32/2008

publikacja 06.08.2008 11:15

Wyszehrad to urwiste, skalne wzgórze w centrum Pragi. Jedno z najbardziej niezwykłych miejsc w Europie Środkowej, gdzie historia miesza się z mitami.

Czeski mit

Turyści odwiedzający Pragę najczęściej podążają na Hradczany, gdzie wznosi się majestatyczna katedra św. Wita oraz wielki kompleks pałacowy. Wyszehrad leży po drugiej, prawej stronie Wełtawy. W przeszłości wzgórze ze względu na swój obronny charakter było otoczone murami. Dzisiaj wchodząc na Wyszehrad od strony stacji metra o tej nazwie, przechodzi się przez bramę cytadeli, którą w tym miejscu w XVII w. zbudowali Habsburgowie. Potężne fortyfikacje ziemne otaczają całe wzgórze, poza skalnym urwiskiem, które wpada prosto do rzeki. Gdy miasto zaczęło się rozbudowywać, w skale wydrążono 30-metrowy tunel. Teraz w tym miejscu przechodzą szosa i torowisko tramwajowe.

Serce królestwa
Najbardziej charakterystycznym punktem Wyszehradu są strzelające w niebo dwie smukłe wieże neogotyckiej bazyliki pw. Świętych Piotra i Pawła. Przypominają dzieje starożytnej świątyni, która w tym miejscu stoi od tysiąca lat. Zbudowana została przez pierwszego czeskiego króla Vratislava w 1070 r. jako trójnawowa bazylika w miejscu, gdzie stała jeszcze starsza świątynia. Król przyczynił się także do powołania królewskiej wyszehradzkiej kapituły, jednego z najważniejszych ośrodków kościelnych i państwowych w Czechach. Kapituła była niezależna od biskupa Pragi i podporządkowana bezpośrednio papieżowi. Przez 400 lat prepozyt kapituły wyszehradzkiej był jednocześnie kanclerzem Królestwa Czech, a więc najważniejszym urzędnikiem królewskim. Sprzyjało to koncentracji władzy i majątku. Kapituła czerpała dochody z kilku-dziesięciu wsi, kilku miast oraz różnych opłat celnych.
Na Wyszehradzie działała sławna szkoła słowiańska, założona przez następców świętych Cyryla i Metodego, której uczniem był m.in. św. Prokop. Powstało w niej szereg bezcennych dokumentów, najstarszych zabytków piśmiennictwa na ziemiach słowiańskich, m.in. sławny kodeks wyszehradzki. To miejsce jest ważne także dla naszej historii. Prawdopodobnie na Wyszehradzie urodziła się księżniczka Dąbrówka, gdyż tam stał dwór jej ojca, księcia praskiego Bolesława I Srogiego. Być może stąd wyruszała w podróż do kraju Polan, aby poślubić ich władcę Mieszka, którego miała nakłonić do przyjęcia chrztu. Wreszcie w krypcie bazyliki pochowana została wraz z mężem, królem Vratislavem, Svatava (Świętosława) pierwsza koronowana Polka, córka Kazimierza Odnowiciela i siostra Bolesława Śmiałego.

Z chłopa król
Wyszehrad w czasach przedchrześcijańskich miał być także siedzibą legendarnego władcy Kroka, prawodawcy i wodza, twórcy podwaliny czeskiej państwowości. Najbar-dziej znanym jego potomkiem była księżniczka Libusza, która, według legendy, założyła Pragę. Jej postać oraz inne mityczne figury związane z przeszłością Wyszehradu wyrzeźbił w XIX w. czeski rzeźbiarz Jesef Myslbek i stoją obecnie w parku za bazyliką. Zresztą parków i ogrodów na Wyszehradziejest kilka. Tworzą niezwykły klimat tego miejsca – ciszy, skupienia i zadumy. Według podania, Libusza miała za męża wy-brać nie jednego z rycerzy, ale dzielnego chłopa – Przemysła Oracza, który zapoczątkował sławną dynastię Przemyślidów. Na pamiątkę chłopskiego przodka podobno kultywowany był zwyczaj, że każdy czeski król w czasie uroczystości koronacyjnych na paradne obuwie ubierał chłopskie łapcie, aby wszyscy pamiętali, skąd władcy się wywodzą. W bazylice wyszehradzkiej zaczynała się także droga koronacyjna czeskich królów, choć sama ceremonia odbywała się w katedrze na Hradczanach.

Idą husyci
Czasy świetności Wyszehradu zakończyły się w wraz z husycką rewolucją, która w XV w. niczym tajfun przeorała czeskie życie polityczne, religijne i kulturę. Husyci byli jednym z najbardziej wrogo do Rzymu nastawionych ruchów społecznych. Zgorszeniem dla nich była zwłaszcza kapituła wyszehradzka, która symbolizowała wszystko, czego nienawidzili – majątek Kościoła, handel odpustami, wielkie wpływy polityczne. Kapituła była także solą w oku bogatego mieszczaństwa i szlachty. Część z nich wsparła husytów, gdy jesienią 1420 r. ruszyli na Wyszehrad. Zanim nadciągnęły królewskie posiłki, husyci zdobyli wzgórze. Zniszczyli królewski zamek oraz splądrowali bazylikę. Wyciągnęli z niej sławny kamienny relikwiarz św. Longina, który wrzucili do Wełtawy. Kamienna tomba ocalała i nadal stoi w bazylice, ale prochy świętego poszły na dno rzeki. Legenda mówi, że w tym miejscu powstała nieprzebyta głębia.

 

Umarli, ale wciąż mówią
Wzgórze i jego legenda inspirowały czeskich artystów i polityków, gdy w XIX wieku próbowali poprzez historię obudzić tożsamość zgermanizowanego narodu. To mało znany u nas przykład mądrej polityki historycznej, nie cofającej się nawet przed produkowaniem starych dokumentów, aby tylko wzbudzić w rodakach poczucie dumy z tego, że jest się Czechem. Jeszcze w połowie XIX w. Frantiszek Palacky, historyk i filozof, ojciec odrodzenia narodowego, miał powiedzieć w czasie jednego ze spotkań, że gdyby runął dach teatru, w którym odbywało się spotkanie, naród czeski przestałby istnieć. Może przesadzał, ale liczba świadomych swej narodowości Czechów była wówczas rzeczywiście nieliczna.

Wyszehrad był jednym z tych miejsc, które rozbudzały narodową wyobraźnię. Wzgórze w okresie romantyzmu dało początek narodowej mitologii czeskiej, bardzo ciekawej mieszance różnych tropów kulturowych, znanych zarówno w tradycji słowiańskiej, jak i germańskiej. Tutaj Czesi śnili swój sen o potędze, powracając do czasów, gdy Praga była nieformalną stolicą Europy i wychodziły stamtąd najbardziej rewolucyjne i heretyckie myśli, które zmieniły bieg dziejów naszego kontynentu. Wy-szehrad był opiewany w dziełach literackich oraz malarskich. Jednak najpełniej tajemniczą aurę tego miejsca oddał Bedrzich Smetana w muzyce poematu symfonicznego „Moja ojczyzna”. Do dzisiaj wieże z bazyliki wygrywają pierwsze takty tej muzyki.

W XIX wieku zdecydowano o odbudowie bazyliki w stylu neogotyckim oraz zbudowaniu tuż za nią cmentarza, miejsca chwały, gdzie pochowana została elita czeskiego narodu. Spoczywają na nim artyści, pisarze, politycy z XIX i XX wieku. Cmentarz nie jest duży, za to niezwykle malowniczy. Przylega bezpośrednio do bazyliki. Góruje nad nim Slavin, wspólne mauzoleum najważniejszych przedstawicieli czeskiego życia kulturalnego XIX w. Umieszczony tam napis głosi: „Choć umarli, jesz-cze mówią”. Podobnie jest z Wyszehradem, który od XV w. przestał być centralnym miejscem Pragi i stopniowo popadał w ruinę. Wskrzeszony pod koniec XIX wieku nadal fascynuje jako znakomity punkt widokowy na całą Pragę, a także miejsce pamięci o chwale, która przeminęła, a jednak trwa.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.