Odnowienie domu Karola

Przemysław Kucharczak

|

GN 24/2008

publikacja 16.07.2008 15:50

Muzeum w domu, w którym urodził się Jan Paweł II, powiększy się o pięć razy. Po remoncie zobaczysz w nim niezwykłą wystawę, którą zaprojektował zespół Jarosława Kłaputa, twórcy ekspozycji m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego.

Odnowienie domu Karola

Jesienią do budynku wkroczą ekipy budowlane. Przerobią na sale muzealne dawne mieszkania i sklepiki z parteru, a nawet komórki piwniczne i poddasze. Dach podwyższą o 1,5 metra. To odrobina, więc kamienica nie tylko nie straci proporcji, ale nawet wypięknieje. – A elewacji przywrócimy wygląd z początku XX wieku, kiedy mieszkali tu Wojtyłowie – mówi Jarosław Kłaput. Dziś elewacja ta jest zatynkowana na płasko – Przywrócimy jej gzymsy i żłobienia, które widać na starych zdjęciach. Kiedy staniesz na wadowickim rynku, będziesz mógł się zorientować, że najważniejsza jest na nim bazylika, a zaraz po niej stojący obok dom rodzinny Ojca Świętego – zapowiada Kłaput.

Co za język!
Wejdziesz do odnowionego muzeum nowo przebitym wejściem od strony rynku. I na początek wczujesz się w atmosferę przedwojennych Wadowic. To ona ukształtowała przyszłego Papieża. Zobaczysz, gdzie mieszkali jego najbliżsi koledzy, jak daleko miał do gimnazjum i Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. Grał tam z kolegami w piłkę, próbował swoich sił jako aktor, a po śmierci mamy jadał tam z ojcem obiady. – Wielu ludzi myśli o Wadowicach jak o prowincjonalnym, smutnym miasteczku, gdzie nic się nie działo, a tymczasem przed wojną w tym mieście toczyło się życie kulturalne na zaskakująco wysokim poziomie – mówi Jarosław Kłaput, który też urodził się w Wadowicach. – Działała tu prężnie scena teatralna, kwitło życie literackie, artystyczne, sportowe, organizowano koncerty. Młody Karol po raz pierwszy wszedł do synagogi właśnie w Wadowicach, żeby posłuchać Mosze Kussewickiego, sławnego kantora warszawskiej synagogi na Tłomackiem – dodaje.

Żydzi także tworzyli atmosferę Wadowic. Dlatego w muzeum będziesz mógł zwiedzić sklepik Chaima Bałamutha, właściciela kamienicy, u którego Wojtyłowie wynajmowali mieszkanie. Warunek upamiętnienia wadowickich Żydów postawił spadkobierca Chaima, Ron Balamuth, gdy sprzedawał tę kamienicę fundacji Ryszarda Krauzego. Ale i bez jego warunków wątek przyjaźni Karola Wojtyły z Żydami i tak zostałby w muzeum pokazany, bo wiele mówi o polskim Papieżu. – Będzie tu do obejrzenia filmik, w którym Papieża wspominają jego żydowscy przyjaciele. I w którym sam Papież ich wspomina. Będzie też można przyjrzeć się wzruszającej modlitwie Ojca Świętego pod Ścianą Płaczu w Jerozolimie – zapowiada Kłaput. Wiele razy będziesz mógł na wystawie słuchać słów Karola Wojtyły. Tych zabawnych, jak nagranie z nauki angielskiego, gdy przyszły Papież komentuje: „już nie mogę, co za język!”. I tych bardzo ważnych, które chwytały nas za serce. – Pamiętamy Papieża łagodnego. Ale on przecież pokazywał nam też święty gniew, kiedy trzeba go było okazać – mówi Barbara Kłaput, autorka scenariusza wystawy i żona Jarosława. Przypomina homilię z Kielc z 1991 roku, gdy Papież krzyczał z ambony o aborcjach dokonywanych w Polsce: „I zrozumcie wy wszyscy, którzy lekkomyślnie podchodzicie do tych spraw, zrozumcie, że te sprawy nie mogą mnie nie obchodzić, nie mogą mnie nie boleć! Was też powinny boleć!”.

Prysznice dźwięku
Oprócz słuchawek czy dźwięków sączących się z ukrytych w ścianach głośników, znajdziesz tu prysznice dźwiękowe. To nowoczesne głośniki, podobne do kloszów fryzjerskich sprzed 30 lat. – Dokładnie pod nimi usłyszysz hymny z kolejnych Światowych Dni Młodzieży. Ale ich dźwięki nie będą się ze sobą mieszać! – zapowiada Jarosław Kłaput. Z parteru ruszysz pochylniami w górę. Na wysuwanych, podświetlanych panelach zobaczysz relacje z pielgrzymek Papieża do 103 krajów świata. Goście z zagranicy będą mogli zatrzymać się przy swoim państwie. Będzie tam też przeszkolona podłoga. A pod nią... ziemia. Miejscami czarna, jaką znamy, gdzie indziej czerwonawa, jak z Afryki, piaszczysta, kamienista... To będzie ziemia z państw, które odwiedził Jan Paweł II. – To nawiązanie do papieskiego gestu ucałowania ziemi – mówi Barbara Kłaput.

Ja kocham żyć!
– Celem Papieża nigdy nie było mówienie o sobie. Nigdy nie skupiał na sobie uwagi. Był przezroczysty. Każdym słowem, gestem wskazywał na Kogoś Większego – uważa pani Barbara. – Dlatego to muzeum też nie będzie pomnikiem Papieża, bo to byłoby sprzeczne z jego życiowym credo. Po prostu razem z Janem Pawłem II ruszymy tu w pielgrzymkę. A jeśli idziemy z Papieżem, to jednocześnie idziemy razem z Maryją. A jeśli z Nimi, to Oni muszą nas prowadzić ku Bogu – mówi. Będzie to widoczne zwłaszcza pod koniec wystawy, gdy już zwiedzimy sale mówiące o fascynującym życiu Karola Wojtyły. Na samej górze wsiądziemy do wielkiej, 22-osobowej windy i zjedziemy do piwnic. To będzie też symbolicznie podróż w głąb. Bo będą tam na nas czekać trzy sale, które wielu mogą poruszyć najbardziej. Pierwsza z nich to Sala Czarna. – Na ścianach będą namalowane drzewa oliwne. Wokół półmrok. Znajdziemy się w przestrzeni, która kojarzy się z Chrystusem i jego modlitwą w Ogrójcu – zapowiada pani Barbara. W półmroku, na półprzezroczystym ekranie, będzie wyświetlana twarz Karola Wojtyły. Raz będzie to twarz dziecka, raz uśmiechniętego studenta, silnego mężczyzny, a czasem będzie płynnie przechodzić w twarz cierpiącego starca. – Ale przez cały czas to jest ten sam człowiek! Ten sam, który pisał w liście do chorych: „Ja kocham żyć” – mówi pani Barbara. Nikłe smużki światła będą tam podświetlać krótkie cytaty z Papieża o sensie i tajemnicy cierpienia. – Te cytaty mówią, że nie ma ludzi, którzy nie cierpią. Cierpienie jest częścią życia. Ale staje się ono ogromną wartością, jeśli je ofiarujemy Bogu – mówi Barbara Kłaput.

Napisy z ognia
Z półmroku Sali Czarnej możemy pójść naprzód tylko przez przejście w kształcie krzyża. – Papież pokazuje nam, że nie ma innej drogi. Ten krzyż jest bramą. Nie byłoby następnych sal, gdyby nie ta Sala Czarna – mówią Kłaputowie. W kolejnej, Sali Ducha Świętego, na ścianie nagle pojawią się płomienie, które będą na niej rysować gorejący napis. To też będzie cytat z Jana Pawła. – Chcemy tu wywołać wrażenie ognia i wiatru, symboli Ducha Świętego. Uzyskamy go też za pomocą multimedialnej projekcji purpurowych szat kardynałów, falujących w czasie pogrzebu Ojca Świętego – zapowiada pan Jarosław.
Po Sali Ducha Świętego i scenach z pogrzebu wejdziemy do Sali Białej, która ma przypominać grób Jana Pawła. Tylko jej środek będzie rozświetlony. A my będziemy mogli usiąść w półmroku na siedziskach, ukrytych w ścianie. Kto zechce, w tym wyciszonym miejscu może się pomodlić. Na sam koniec posłuchasz świadectw ludzi, którym Jan Paweł II odmienił życie. Więcej: sam możesz tu zostawić takie świadectwo. Wystarczy, że naciśniesz guzik. Włączy się kamera. Będziesz miał pół minuty, żeby coś opowiedzieć.
A potem już wyjdziesz z Domu Papieskiego wprost na słynny zegar słoneczny z napisem: „Czas ucieka, wieczność czeka”. I na boczne drzwi wadowickiej bazyliki. – Mamy nadzieję, że będzie tam czekał w konfesjonale ksiądz. Chcemy, żeby po wyjściu z tego muzeum ludzie chcieli się zmieniać – mówi pani Barbara.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.