Najważniejsze zwycięstwo

ks. Artur Stopka, redaktor naczelny portalu wiara.pl

|

GN 24/2008

publikacja 13.07.2008 16:40

„Przegrała z chorobą” – krzyczały tytuły po śmierci wybitnej siatkarki Agaty Mróz. Jej testament mówi coś innego. Napisała „Jestem szczęśliwa, odchodzę spełniona”.

Najważniejsze zwycięstwo Agata Mróz dwukrotnie zdobyła mistrzostwo Europy w siatkówce. Zmarła w wieku 26 lat fot. east news/se/michał szalast

Po przeszczepie wielu myślało, że teraz będzie już tylko lepiej. Wiadomość o śmierci Agaty Mróz, świetnej siatkarki, dwukrotnej złotej medalistki Mistrzostw Europy, była dla nich zaskoczeniem. Ale odeszła nie tylko znakomita zawodniczka. Odeszła kobieta, o której ktoś napisał: „Oddała swoje życie za życie swego dziecka”.

Choroba, która pomaga innym
Jak wynika ze słów ks. Macieja Makuły, salezjanina, który poznał Agatę jako kapelan kliniki hematologii i przeprowadził z nią wiele rozmów, porównania Agaty Mróz do Joanny Beretty Molli, włoskiej lekarki, ostatniej kanonizowanej przez Jana Pawła II, są w pełni uprawnione. Podobnie jak ona, była dobrym człowiekiem. Podobnie jak ona, musiała dokonywać w życiu najtrudniejszych wyborów. I ich dokonała, w pełni świadoma konsekwencji, jakie mogą za sobą pociągnąć.

Agata od 17. roku życia zmagała się z chorobą szpiku. Nie poddawała się. Choroba nie przeszkodziła jej osiągnąć w sporcie ogromnych sukcesów. Została jednym z filarów polskiej reprezentacji siatkarek. Słynnych „złotek”. Chociaż, jak niedawno wyznał trener Andrzej Niemczyk, do siatkówki trafiła trochę przypadkowo. Podobno miała zostać koszykarką. Koleżanki z drużyny wspominają, że zawsze była uśmiechnięta. Zawsze można było na nią liczyć. Ale opowiadają też, że ta twarda na boisku zawodniczka poza nim była zwykłą, delikatną, wrażliwą dziewczyną, bardzo przejmującą się losem innych ludzi.

W końcu stało się jasne, że aby pokonać chorobę, Agata Mróz musi otrzymać przeszczep szpiku kostnego. Wtedy zorientowała się, że w Polsce jest bardzo mało dawców. Postanowiła, że wykorzysta swoją popularność, aby zwrócić uwagę na ten problem i zachęcić Polaków, zwłaszcza młodych, do deklarowania gotowości oddania szpiku.

Jak mówi ks. Makuła, „podpięła się” pod Fundację przeciwko Leukemii. Nie tworzyła własnej. Zgodziła się, aby jej walka z chorobą, zabieg zostały sfilmowane. Film miał wspierać działania fundacji.

Lilianka jest zdrowa
W jednym z wywiadów opowiedziała, że o tym, iż będzie mieć dziecko, dowiedziała się trzy dni przed kwalifikacją do przeszczepu szpiku. „To było wielkie zaskoczenie i jeszcze większa radość” – mówiła. „Wiemy, że przy moim stanie zdrowia to olbrzymie ryzyko. Były obawy, że nie donoszę ciąży albo będę musiała brać sterydy czy chemię – a to może mieć przecież olbrzymi wpływ na rozwój dziecka” – tłumaczyła z troską. „Czy były obawy, że będziesz musiała usunąć ciążę?” – zapytał bez pardonu dziennikarz. Nie skorzystała z okazji, aby powiedzieć, że sugerowano jej poświęcenie życia dziecka dla ratowania własnego życia i zdrowia.

A rzeczywiście taką propozycję otrzymała. Potwierdza to m.in. ks. Makuła. „Dla niej i dla jej męża Jacka było jasne, że dziecko, które jest w jej łonie, musi się urodzić” – wspomina ks. Makuła. Mówiła: „No jak bym mogła się czuć, gdybym usunęła ciążę, a mój przeszczep być może by się udał i dożyłabym nawet stu lat? Jak miałabym żyć ze świadomością, że w wieku 26 lat usunęłam dziecko, a sama dalej żyję?”. Zrobiła wszystko, co możliwe, aby nie zaszkodzić rozwijającemu się w jej łonie dziecku. Przechodziła częste transfuzje. Udało się. Lilianka urodziła się zdrowa. Dopiero wtedy Agata „zajęła się sobą”. „Mam dla kogo żyć” – tłumaczyła przed przeszczepem. Była pełna optymizmu. Zakładała, że wszystko pójdzie do-brze.

Wybrałabym tak samo
Na zdjęciach, filmach, nawet tych z ostatnich dni życia Agaty, widać piękną, uśmiechniętą dziewczynę o jasnym spojrzeniu. Nie widać, że cierpi. „Ją musiało boleć” – mówi profesor Alicja Chybicka, kierownik kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej we Wrocławiu, gdzie dokonano przeszczepu. A ks. Makuła przyznaje, że widział łzy spływające z jej oczu. Łzy spowodowane bólem. W szczerych rozmowach mówiła, że „cierpienie ją uszlachetnia”. Ale nie było w tym patosu. W kilka godzin po śmierci Agaty Mróz jej najbliżsi – mąż, Jacek Olszewski, siostra Katarzyna, lekarze, którzy się nią zajmowali, wystąpili na konferencji prasowej.

Dziennikarze ze zdumieniem słuchali słów o woli Bożej, o tym, że widać Bóg miał wobec siatkarki swój plan. I prośby o to, aby śmierć Agaty nie przerwała w mediach akcji na rzecz tworzenia banku dawców szpiku kostnego. W krótkim testamencie, odczytanym podczas jej pogrzebu w rodzinnym Tarnowie, Agata Mróz napisała: „Bądź szczęśliwy, nie żałuję swojej decyzji. Gdybym miała jeszcze raz wybierać, wybrałabym tak samo. Jestem szczęśliwa, odchodzę spełniona”. Tak może napisać tylko zwycięzca.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.