Trzecie cierpienie Birmy

Jacek Dziedzina

|

GN 20/2008

publikacja 22.05.2008 20:16

Birma cierpi potrójnie: z powodu cyklonu, zbrodniczego reżimu wojskowego i braku siły zdolnej przejąć władzę po generałach.

Trzecie cierpienie Birmy Junta wojskowa rządzi w Birmie od 1962 r. Prześladowania opozycji oraz mniejszości narodowych i religijnych są na porządku dziennym fot. East news/AFP

Dramat mieszkańców Birmy trwa. Dużo większy, niż są to w stanie przekazać media. Podawane liczby ofiar i zaginionych po przejściu cyklonu Nargis dają tylko częściowy obraz rzeczywistości. Tym bardziej że dane ciągle się zmieniają, odkrywane są coraz to nowe fakty. Tragedia, która pochłonęła najprawdopodobniej 100 tys. ofiar, a ponad milion osób pozbawiła dachu nad głową, odsłoniła prymitywizm generałów trzymających kraj pod karabinem. Strach przed kontaktem ludności ze światem zewnętrznym sprawił, że władze odmawiały początkowo przyjęcia pomocy z Zachodu. Przedstawicielom organizacji humanitarnych odmówiono przyznania wiz. W końcu wojskowi kacykowie pozwolili na przylot pierwszego samolotu ONZ z żywnością. Ale obecni na jego pokładzie ratownicy i dziennikarze nie zostali wpuszczeni.

Birma, czyli co?
Właściwie należałoby używać nazwy Związek Myanmar. Tak bowiem oficjalnie nazywa się Birma od czasu drugiego przewrotu wojskowego w 1988 r. (nazwę zmieniono rok później). W ten sposób nowa władza chciała zerwać całkowicie z kolonialną przeszłością, z którą kojarzyła się jeszcze dawna nazwa. To jedno z najbiedniejszych państw świata graniczy m.in. z Chinami, Indiami, Tajlandią i Laosem. Rządząca krajem junta wojskowa kontynuuje tradycję dyktatury, zapoczątkowaną pierwszym wojskowym zamachem stanu w 1962 r. Wtedy rządy objął generał Ne Win i rządził Birmą przez ponad ćwierć wieku. Uciął w ten sposób raczkującą dopiero birmańską demokrację, która zajrzała do kraju w 1948 roku, kiedy Birma uniezależniła się od Wielkiej Brytanii. Generał zaproponował swoją autorską wersję socjalizmu. Poza upaństwowieniem przemysłu zaczął skutecznie odstraszać cudzoziemców od chęci osiedlania się, lub zwiedzania Birmy. Reżim prawie całkowicie zerwał kontakt ze światem zewnętrznym, nastały też ciężkie czasy dla mniejszości narodowych. Birmański socjalizm nawet nie udawał, że ma jakąś „ludzką twarz”. Represje wobec niepokornych stały się codziennością.

Demokracja… ups!
Koniec lat 80. doprowadził jednak do upadku generała Ne Wina. Skrajna nędza mieszkańców, efekt socjalistycznej grabieży, doprowadziła do masowych protestów, krwawo stłumionych przez wojsko. Niewiele jednak się zmieniło, oprócz dyktatora. Ne Win musiał odejść, bo nowa ekipa we wrześniu 1988 r. dokonała zamachu stanu. Ale to nadal junta trzymała stery. Trochę nierozważnie zgodziła się przeprowadzić dwa lata później demokratyczne wybory parlamentarne, licząc na masowe poparcie społeczne. Kiedy okazało się, że przygniatająca większość Birmańczyków zagłosowała na opozycję… władze po prostu unieważniły wyniki wyborów, a opozycjonistów powsadzano do więzień. W areszcie domowym trzymana jest od tego czasu przywódczyni głównej siły opozycyjnej, Daw Aung San Suu Kyi, późniejsza laureatka Pokojowej Nagrody Nobla.

Najgorzej w Myanmar mają się mniejszości narodowe i religijne. Birmańczycy stanowią ok. 70 proc. ludności. Pozostaje zatem spory odsetek przedstawicieli innych narodów i grup etnicznych. Ale już mniejszości religijne nie stanowią znaczącej siły na mapie wyznaniowej Birmy (90 proc. to buddyści, po 4 proc. chrześcijan i muzułmanów). Jednak i one doświadczają na co dzień represji. Dawid Warszawski, który poznał Birmę z bliska, opisywał szokujące relacje świadków. Według nich, skrajny nacjonalizm junty każe np. wracającym z zagranicy innowiercom składać deklaracje odrzucenia swojej religii i przejścia na buddyzm. A w kraju działają specjalnie wyszkoleni agitatorzy, rozdający ulotki namawiające do porzucenia chrześcijaństwa. Trzeba dodać, że nie dzieje się to bez akceptacji większości buddyjskich mnichów, będących dla władzy podporą reżimu.

Birma bez karabinów?
Obecne problemy z pomocą humanitarną dla Birmy mają swoje źródło w ideologii, która zamknęła szczelnie mieszkańców na wszelkie kontakty ze światem zewnętrznym. Dopuszczenie przedstawicieli organizacji międzynarodowych byłoby zagrożeniem dla dyktatury. W ten sposób reżim ma kolejną zbrodnię na rękach. O ile trudno winić wojskowych za zniszczenia spowodowane cyklonem, to już nie ma taryfy ulgowej w ocenie upartej postawy, która nie pozwala społeczności międzynarodowej przyjść z pomocą poszkodowanym. Najprawdopodobniej jednak junta będzie musiała ugiąć się pod naporem samych faktów: nie jest w stanie sama zapewnić pomocy i odbudować kraju. Za dobrą monetę trzeba po-traktować pozwolenie na lądowanie samolotu ONZ z żywnością.

Zdaniem niektórych obserwatorów, wpuszczenie społeczności międzynarodowej będzie początkiem końca wojskowej dyktatury, stopniowej odwilży. Odbudowa Birmy, czy też, jak chcą wojskowi, Związku Myanmar, będzie wymagała nie tylko doraźnej pomocy, ale też długofalowych projektów, które połączą na nowo ten zapomniany kraj ze światem i doprowadzą do jego demokratyzacji. Trzeba mieć nadzieję, że tak się stanie. Niestety, trzecim problemem Birmy (obok dyktatury i kataklizmu) jest brak perspektyw po ewentualnym upadku generałów. Brzmi to brutalnie, ale faktem jest, że nie ma żadnej siły, zdolnej wziąć na siebie odpowiedzialność za zniszczony przez socjalizm kraj. Opozycja jest zdławiona, a mnisi buddyjscy w większości wspierają reżim. Chociaż w ostatnich latach coraz więcej z nich buntowało się przeciwko posunięciom generałów. Jest więc cień szansy, że wśród tej grupy rosną liderzy, którzy w przyszłości pociągną resztę do rewolucji. Niekoniecznie krwawej, jeśli generałowie sami dojdą do wniosku, że nie są już w stanie odwrócić biegu wydarzeń. Tymczasem jednak wygląda na to, że Birma skazana jest na prymitywną ideologię karabinów.

Pomóżmy Birmie
W niedzielę 18 maja w kościołach w całej Polsce będą zbierane ofiary do puszek na pomoc poszkodowanym w wyniku cyklonu w Birmie. Do solidarności z Birmą wezwał też papież Benedykt XVI: „Kieruję wołanie bólu i prośbę o pomoc drogiej ludności, która w rezultacie cyklonu doświadczyła zniszczenia życia, dóbr i środków utrzymania”.

Dary pieniężne można przekazywać także za pośrednictwem Caritas Polskiej, wpłacając określoną sumę na konto:

* CARITAS POLSKA
ul. Skwer kard. Wyszyńskiego 9, 01-015 Warszawa
Bank PKO BP SA 70 1020 1013 0000 0102 0002 6526
Bank Millenium SA 77 1160 2202 0000 0000 3436 4384
z dopiskiem: BIRMA

Darowizny w walutach obcych można przekazywać na następujące konta:

* Bank Millenium SA
Al. Jerozolimskie 133, 02-304 Warszawa
S.W.I.F.T. BIGBPLPWXXX
euro (EUR): PL 23 1160 2202 0000 0000 3436 4677
dolar amerykański (USD): PL 57 1160 2202 0000 0000 6663 1212
funt brytyjski (GBP): PL 36 1160 2202 0000 0000 7232 7236 z dopiskiem: BIRMA

* Można też wysłać SMS o treści POMAGAM na numer 72902 (koszt 2,44 zł z VAT)

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.