Modlitwa kontra aborcja

Jarosław Dudała

|

GN 20/2008

publikacja 22.05.2008 20:03

Klinika aborcyjna w stanie Nowy Jork została zamknięta, a dwie dalsze, w Nebrasce i Iowa, zaprzestały wykonywania aborcji. Tak działa post i modlitwa.

To wielka radość dla uczestników Czterdziestodniowego Czuwania dla Życia (40 Days for Life Vigil), którzy – zgodnie z nazwą akcji – przez 40 dni, dniem i nocą, modlili się przed tymi i 50 innymi klinikami aborcyjnymi w całych Stanach Zjednoczonych. Liderem tej kampanii jest David Bereit, pochodzący z College Station w Teksasie. Kiedy w jego miasteczku planowano w 1998 r. założyć klinikę aborcyjną, David zbudował społeczną koalicję, która spowodowała gwałtowny spadek liczby aborcji w tym rejonie. Cztery lata temu w College Station przeprowadzono pierwszą w USA akcję Czterdziestodniowego Czuwania dla Życia. Doprowadziła ona do 28-procentowego spadku liczby aborcji w tej społeczności. W tym roku (od 6 lutego do 16 marca) akcja 40 Days for Life Vigil objęła już ponad 50 miast w całych Stanach Zjednoczonych. Metoda jest prosta: przez 40 dni uczestnicy kampanii modlą się nieprzerwanie, dzień i noc, przed klinikami aborcyjnymi, poszczą i prowadzą akcje, mające na celu zmianę świadomości społecznej.

Pierwsze sukcesy
Jedna z klinik, pod którymi prowadzono czuwania, mieszcząca się przy 200 East Eckerson Road w New City w stanie Nowy Jork, została zamknięta. - Pewnej śnieżnej nocy moja rodzina i ja byliśmy na czuwaniu pod tą kliniką. Mam zrobione tam zdjęcie mojej żony i dzieci z młodym człowiekiem, trzymającym napis: „Dla Boga nie ma nic niemożliwego”. Z pewnością tak też było i tym razem – powiedział David Bereit. Co więcej, dwie inne kliniki, prowadzone przez proaborcyjną organizację Planned Parenthood w Lincoln w stanie Nebraska i Council Bluffs w stanie Iowa, zaprzestały wykonywania aborcji. Działacze prolife nie są pewni bezpośrednich przyczyn takiego stanu rzeczy. Podejrzewają, że stało się tak z powodu braku personelu wykonującego aborcję. (W obu tych klinikach pracowali ci sami aborterzy). – Wiemy jednak, że w Lincoln przynajmniej jedna matka zrezygnowała z aborcji, gdy dowiedziała się, że już nie jest ona tam przeprowadzana. Uznała to za znak od Boga, i jej dziecko pozostało przy życiu – powiedział David Bereit. Jak informuje internetowa strona www.40daysforlife.com, podobnych wydarzeń było więcej. Oto parę z nich.

Mamo, nie!
Annie z Lakeland na Florydzie opowiada, jak do jej kościoła przyszli uczestnicy czuwania i namawiali innych, żeby się do niego dołączyli. Wśród chętnych była kobieta przechodząca chemioterapię. Jej widok na modlitwie był poruszający. Po chwili z kliniki wybiegła młoda kobieta, wściekła, że jej matka chce ją zmusić do aborcji. – To straszne! – krzyczała. – Nie! Nie mogę! Mamo, nie mogę! Bakersfield, Kalifornia: nastoletni Cristian czuwa pod kliniką. Do innej uczestniczki modlitwy dzwoni młoda kobieta. Mówi, że zamierza poddać się aborcji. Po chwili telefon trafia w ręce Cristiana, który rozmawia z dzwoniącą kobietą po hiszpańsku. Przekonuje ją, żeby pozostawiła dziecko przy życiu. Jak mu się to udaje? Okazuje się, że Cristian sam jest dzieckiem uratowanym przed aborcją. Austin w stanie Teksas. Uczestnik czuwania widzi wjeżdżające do kliniki samochody i ich pasażerów, którzy kompletnie ignorują modlących się. On sam i jego przyjaciele czują, że ich wysiłki nie zdają się na nic. Po godzinie odchodzi spod kliniki. Następnego dnia spotyka przyjaciela, który pozostał na czuwaniu. Ten opowiada mu, że para, która wjechała wcześniej do kliniki, po chwili wyjechała stamtąd. Mężczyzna za kierownicą podjechał do grupy czuwających. – Zdecydowaliśmy się zatrzymać dziecko – powiedział.

Polka w Kalifornii
Pod kliniką w Monterey w Kalifornii dwa razy w tygodniu modliła się Maria, 80-letnia Pol-ka, która przeżyła wojnę i prześladowania komunistyczne. Ma czasem trudności z chodzeniem. – Ona jest dla nas wyzwaniem, żywym pytaniem, jak dalece jesteśmy skłonni narazić samych siebie, by ratować życie – mówi Teresa, koordynatorka akcji w Monterey. Southfield w stanie Michigan. Chris wróciła do domu o wpół do dwunastej w nocy. Sprawdziła, kto będzie czuwał przed kliniką od północy. Nikt się nie zapisał. – Poczułam, że Pan mnie wzywa. Ubrałam się ciepło i pojechałam, ale nie dałam rady przyjechać wcześniej niż piętnaście po dwunastej. Była tam młoda para, która ewidentnie była gotowa czekać, aż ktoś ją zmieni. Ich poświęcenie było inspirujące – po-wiedziała Chris.

Akcja wywołała także odzew u pracowników aborcyjnych klinik. W Phillipsburgu w stanie New Jersey wyszli oni na zewnątrz z hasłami: „Utrzymać legalność aborcji” (Keep Abortion Legal). Ale jedna z pracownic podeszła do czuwających i prosiła o pomoc dla swej siostry, która uwikłała się w niszczący związek. Inna powiedziała, że jako dziecko tułała się od jednej rodziny zastępczej do drugiej i doświadczyła wszelkiego rodzaju nadużyć. Błagała: – Módlcie się za młode kobiety, które tu pracują. Ich przerażająco smutne doświadczenia życiowe doprowadziły je do podjęcia tej pracy. W Orlando na Florydzie uczestniczący w czuwaniu Jonas spotkał młodą kobietę pracującą w aborcyjnej klinice. – Nie jestem szczęśliwa, że to robię. Odchodzę stąd. To dzięki wam – powiedziała modlącym się. Kolejne 40-dniowe czuwanie w Stanach Zjednoczonych planowane jest jesienią br., od 24 września do 2 listopada.

Kompromitacja
Wspomniana wyżej Planned Parenthood, czyli najważniejsza i największa instytucja w Stanach Zjednoczonych zajmująca się promocją kontroli urodzin i wykonywaniem aborcji (około 20 procent rynku), została ostatnio skompromitowana oskarżeniami o rasizm – doniosła „Rzeczpospolita”. Stało się to po prowokacjach, jakich w kilku biurach Planned Parenthood dokonała jedna z antyaborcyjnych grup studenckich. Podstawieni przez nią ludzie podawali się za ewentualnych darczyńców. Pytali jednak, czy ich pieniądze mogą zostać przekazane tylko na dokonywanie aborcji Murzynkom. Dodawali, że, ich zdaniem, w Ameryce jest „stanowczo za dużo czarnych dzieciaków”. Pracowniczki Planned Parenthood ani razu nie zaoponowały. Przeciwnie, wyrażały swoje zrozumienie i zapowiadały, że przekażą pieniądze darczyńcy na ten cel.

Jak Ku-Klux-Klan
Ujawnienie nagrań z tych prowokacji zainspirowało wpływowych czarnych pastorów do rozpoczęcia kampanii przeciwko Planned Parenthood. Apelują oni do władz o wszczęcie śledztwa i natychmiastowe odcięcie państwowych dotacji przyznawanych organizacji (336 milionów dolarów rocznie). - Ku-Klux-Klan może sobie istnieć. Ale państwo nie ma prawa finansować go z pieniędzy podatników. Tak samo jest z Planned Parenthood – podkreśla wielebny Childress, dodając, że połowa wszystkich aborcji dokonywanych przez tę organizację to aborcje czarnych dzieci (procentowo pięć razy więcej niż białych), choć Afroamerykanie stanowią zaledwie 10 proc. populacji USA. Znamienny jest też fakt, że 84 proc. klinik Planned Parenthood znajduje się w czarnych dzielnicach. Przy okazji – jak pisze „Rzeczpospolita” – w USA głośno zrobiło się o korzeniach tej organizacji. Została ona założona w 1916 r. jako Narodowa Liga Kontroli Urodzin przez Margaret Sanger – fanatyczną rasistkę, która opowiadała się za masową aborcją i sterylizacją ludzi „mało wartościowych dla społeczeństwa”.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.