Po co nam Gruzja?

Andrzej Grajewski

|

GN 18/2008

publikacja 06.05.2008 16:47

Jeśli chcemy stworzyć alternatywę dla dostaw surowców energetycznych z Rosji, powinniśmy wspierać Gruzję.

Po co nam Gruzja? Uroczystość otwarcia naftociągu Baku-Tbilisi-Ceyhan fot. PAP/EPA/TOLGA BOZOGLU

Gruzja to kluczowy kraj na szlaku transportu surowców energetycznych – ropy naftowej i gazu ziemnego z basenu Morza Kaspijskiego, położony pomiędzy Azerbejdżanem a Turcją. To także najbardziej prozachodnia z byłych republik radzieckich. Kraj o wielkiej przeszłości, jedno z najstarszych chrześcijańskich państw świata.

Wrota energetyczne
Gruzja jest wrotami Turcji na Kaukaz, ale są to także wrota Zachodu, umożliwiające stworzenie alternatywnego układu energetycznego. W maju 2006 r. doszło do historycznego wydarzenia – otwarcia azersko-gruzińsko-tureckiego rurociągu Baku–Tbilisi–Ceyhan, łączącego Morze Kaspijskie z Turcją. Oznaczało to, że zerwany został monopol Rosji na transport i handel kaspijską ropą naftową, której zapasy są oceniane jako jedne z największych na świecie. Ukończono także drugi, niezwykle ważny projekt energetyczny, gazociąg Baku–Tbilisi–Erzurum, który poza kontrolą Gazpromu umożliwia transport gazu ziemnego z szelfu Morza Kaspijskiego. W 2007 r. zaczęła się budowa kolei od tureckiego Karsu do aze-skiego Baku. W trakcie otwarcia trasy prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili słusznie zauważył, że „projekt doprowadzi do rewolucji geopolitycznej w regionie, gdyż powstaje nowa droga łącząca nie tylko nasze kraje, ale będąca również łącznikiem między regionami Azji i Europy”.

Kaukaska mozaika
Dzisiejsze podziały i konflikty w Gruzji są głęboko uwarunkowane historią tego niewielkiego, niezwykle malowniczo położonego kraju. Tylko przez dwa stulecia, od XI do XIII w., wschodnia i zachodnia część Gruzji tworzyła jedność jako Zjednoczone Królestwo. Potęga polityczna sprzyjała rozkwitowi gospodarki oraz kultury. Gruzja stanowiła w tym czasie jeden z najprężniejszych ośrodków cywilizacyjnych na Bliskim Wschodzie. Jednak agresja Mongołów, a później Turków i Persów, zakończyła okres świetności. Rozpoczęły się podziały wewnętrzne, potężne niegdyś królestwo rozbiło się na wiele drobnych państewek. Od XVI wieku zachodnie terytorium Gruzji, a więc m.in. dzisiejsza Abchazja i Adżaria, znajdowało się pod panowaniem tureckim. Wielu Gruzinów oraz przedstawicieli innych górskich plemion, zwłaszcza Czerkiesi, przyjęło islam. Wytworzyły się istotne różnice kulturowe, religijne, a także utrwaliły podziały językowe, które z nową siłą eksplodowały pod koniec XX wieku. Abchazi wsparci przez Rosję pobili wojska gruzińskie i utworzyli suwerenne państwo ze stolicą w Suchumi nad Morzem Czarnym. Z kolei Osetyńczycy byli narodem zawsze stojącym blisko Rosji. Wielu spośród nich służyło w armii rosyjskiej, a carat, szanując ich różne przywileje, zawsze mógł na nich liczyć w czasie konfliktów na Kaukazie. Osetia podzielona jest potężnym łańcuchem Kaukazu na część północną, która należy do Rosji, oraz południową, która leży na terytorium Gruzji, ale faktycznie jest samodzielna. Podobnie jak Abchazja, Południowa Osetia wspierana przez Rosję pobiła słabą armię gruzińską w początku lat 90. i stworzyła separatystyczne państwo ze stolicą w Cchinwali. Dla Rosji kontrola nad Południową Osetią ma wielkie znaczenie, gdyż poprzez górski tunel rokijski, tzw. Osetyńską Drogę Wojenną, mają możliwość strategicznej dominacji nad tym regionem. Dla Rosji ważny jest także rejon Wąwozu Pankijskiego, podchodzący pod granicę z Czeczenią. W trudno dostępnym, górzystym rejonie już w latach 90. chronili się bojownicy czeczeńscy, gdy wojska rosyjskie wypierały ich z macierzystych terenów.

Abchazja i Południowa Osetia to główne, ale niejedyne problemy władz Tbilisi. Rosja ma także silne wpływy w ormiańskiej enklawie na terenie Gruzji w Dżawachetii, nieopodal granicy z Armenią. Tam, w Achalkalaki, znajduje się jedna z największych rosyjskich baz wojskowych na Południowym Kaukazie. Pracę znajduje tam wielu Ormian, którzy domagają się, aby Rosjanie tam zostali, jako pracodawcy, a także gwarant własnej pozycji w tym rejonie. Nie są także wyrównane wszystkie rachunki Gruzji z Turcją, która domaga się, aby Tbilisi umożliwiło powrót do swych macierzystych siedzib ponad 260 tys. tzw. Turków meschetyńskich. W 1944 r., podobnie jak Czeczeńcy i Ingusze, mieszkający od pokoleń w Gruzji, w rejonie Meschetii, Turcy oraz Gruzini, którzy przeszli na islam, zostali przez władzę sowiecką uznani za zdrajców i deportowani do innych republik. Do dzisiaj nie mogą wrócić do swej ojczyzny.

Kłopotliwy patronat
Najważniejszym problemem gruzińskiej polityki na przestrzeni ostatnich dwóch stuleci było ułożenie sobie relacji z Rosją. W połowie XVIII wieku oba królestwa gruzińskie stanęły przed kolejną falą islamskiej ekspansji. Naciskali Turcy, a z drugiej strony Persowie. Szanse na ocalenie suwerenności były żadne. W takich okolicznościach w 1783 r. władca Gruzji Wschodniej Herakliusz II zdecydował się na pod-pisanie traktatu z Katarzyną II, w którym Rosja stawała się protektorem gruzińskiego państwa, gwarantując mu integralność terytorialną oraz samodzielność rządów. Kilka lat później podobną umowę podpisał król Gruzji Zachodniej. Niewątpliwie wspólnota religijna była ważnym czynnikiem ułatwiającym taki wybór. Religia zawsze odgrywała ważną rolę w życiu każdego Gruzina. Wszyscy oni pamiętają, że Gruzja jest jednym z najstarszych na świecie państw chrześcijańskich, ewangelizowanym już w IV w. przez misjonarzy z Bizancjum. Starożytną stolicą Gruzji była Mccheta, także centrum religijne kraju, gdzie mieści się siedziba katolikosa, czyli patriarchy prawosławnego Kościoła w Gruzji. Jak to z Rosją często bywało, jej opieka stawała się bardziej niebezpieczna niż zagrożenia, przed którymi miała chronić. Na początku XIX w. oba królestwa gruzińskie zostały przez Rosję anektowane i wcielone do carskiego imperium. Dla pełnego zniewolenia Rosja potrzebowała jeszcze podporządkowania centralnego ośrodka religijnego. W 1811 r. katolikos został porwany z Mcchety i osadzony w głębi Rosji, a na jego miejsce Petersburg przysłał duchownego, który wspierał projekt rusyfikacji gruzińskiego Kościoła prawosławnego. Urząd katolikosa został zniesiony, a cała Cerkiew gruzińska stała się częścią Patriarchatu Moskiewskiego. Niepodległość Gruzja uzyskała na krótki czas po rewolucji w Rosji w 1918 r. Jednak gdy tylko sowiecka Rosja okrzepła, w 1921 r. podbiła znów Gruzję, przyłączając ją do Związku Sowieckiego.

Na Zachód?
Dopiero rozpad ZSRR otworzył przed Gruzją, a także jej Kościołem, nowe szanse samodzielnego decydowania o własnych losach. W latach 90. były one często marnowane na skutek ustawicznych niepokojów i wojny domowej. Całkowicie upadła gospodarka. Dopiero ostatnich kilka lat służyło wprowadzeniu minimum porządku i sprzyjało rozwojowi gospodarczemu, m.in. dzięki inwestycjom Turcji i Rosji. Do-pełnieniem tych działań ma być członkostwo Gruzji w NATO – najważniejszy projekt polityczny XXI wieku, realny od kiedy na czele państwa w 2004 r. stanął pierwszy niepowiązany z Rosją polityk, Micheil Saakaszwili. Zastąpił wówczas sowieckiego aparatczyka, byłego generała KGB Eduarda Szewardnadze. Wyrwanie się spod rosyjskiej protekcji nie będzie jednak łatwe. Od wieków Rosja traktuje rejon Południowego Kaukazu jako swą naturalną strefę wpływów. Dlatego również dzisiaj zrobi wszystko, aby utrzymać Gruzję w szarej strefie zależności, konfliktów i niepokojów, wykorzystując swe wpływy ekonomiczne, bazy wojskowe, a przede wszystkim konflikty narodowościowe i separatyzmy w Gruzji. Staw-ka w tej grze jest ogromna. Osamotniona Gruzja nie ma w niej szans. Wspierana solidarnie przez USA i Unię Europejską może uporządkować swe sprawy wewnętrzne, kontynuować rozmowy ze zbuntowanymi prowincjami oraz rozwijać projekty energetyczne, które są ważne także dla nas

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.