Mówi o ludziach, a widać Boga

rozmowa ks. Tomasza Gierasimczyka z bp Edwardem Dajczakiem

|

GN 26/2007

publikacja 02.07.2007 13:44

Znany jest jako „biskup diecezji Woodstock”. Bp Edward Dajczak został właśnie pasterzem autentycznej diecezji. Ale przecież – jak sam twierdzi – Woodstock jest dziś wszędzie.

Mówi o ludziach, a widać Boga Br. Paweł Gondek OFM Cap.

Bp Edward Dajczak ma 58 lat. Diecezję koszalińsko-kołobrzeską obejmie kanonicznie 9 lipca. Ingres do katedry zaplanowano na 11 sierpnia

Jestem szczęśliwcem, który wychowywał się w rolniczej rodzinie prostych w sensie wykształcenia ludzi, otoczony bardzo mądrą i wymagającą miłością rodziców – tak bp Edward Dajczak wspominał swój dom rodzinny w jednym z wywiadów. Pochodzi z Koźminka, malowniczej lubuskiej wsi położonej niedaleko Świebodzina. Państwo Zofia i Michał Dajczakowie wychowali troje dzieci.

Żadne z nich już w Koźminku nie mieszka, ale nie opuściły diecezji. Stanisława jest księgową, Władysław – inżynierem i wiceprzewodniczącym Sejmiku Lubuskiego. Mama niedawno zmarła. Ojciec ma dziś 86 lat i mieszka u córki. – Gdy dowiedział się o nominacji, miał łzy w oczach. Bardzo sobie ceni wizyty syna. Teraz będą rzadsze. Ale w końcu, jak zawsze, powiedział, że skoro Bóg tak chciał, niech tak będzie – mówi Władysław.

Palec Boży
Edward do podstawówki poszedł już jako sześciolatek. Potem było Technikum Elektromechaniczne w Gorzowie Wielkopolskim. – Był zapalonym kibicem żużla i sam próbował jeździć. Nawet chciał ubiegać się o licencję zawodniczą, ale zdarzył się niegroźny wypadek i nic z tego nie wyszło. Chyba był w tym palec Boży – opowiada brat biskupa. Niedoszły żużlowiec trafił do seminarium. Mieszkańcy Koźminka nie byli zaskoczeni. – Był ministrantem, pracował w polu, pasł krowy, a jako kleryk też pomagał przy żniwach, zawsze uśmiechnięty i grzeczny – wspomina sąsiadka Stanisława Bil.

Do dziś przechowuje wyblakłe zdjęcia z prymicji. – Gdy przyjeżdżał do rodziców, zawsze przez ministrantów zwoływał ludzi na Mszę. Miał piękne kazania. To ksiądz z powołania – nie ma wątpliwości pani Stanisława. Władysław Olender też dobrze wspomina swego sąsiada. – Żona zachorowała na stwardnienie rozsiane. On był już wtedy wikarym w Zielonej Górze. Pomógł znaleźć lekarza. Zawiózł ją tam osobiście – mówi.

Biskup rektorem
Na kapłana wyświęcił go w 1975 r. jego duchowy ojciec i mistrz, dziś sługa Boży bp Wilhelm Pluta. Był wikariuszem w Kostrzynie n. Odrą i aż siedem lat w parafii pw. Najświętszego Zbawiciela w Zielonej Górze. – Żadnych opóźnień czy zaniedbań. Do katechez i kazań zawsze doskonale przygotowany i chętnie słuchany. W stanie wojennym gromadzili się w tym kościele różni ludzie. Ks. Edward bardzo umiejętnie głosił prawdę, ale nie prowokował – wspomina ówczesny proboszcz ks. Konrad Herrmann. Genowefa Kondratowicz pamięta go jako świetnego opiekuna katechetów. Miał też talent do dzieci i młodzieży. – Ale całkiem idealny to nie był! Nie ma ludzi świętych chodzących po ziemi – śmieje się ks. Herrmann. – Był energiczny i może czasem mocniej kogoś z młodych upomniał? Poczucie humoru miał wyważone, nie tryskał nim na zewnątrz – dopowiada.

Z czasem trafił do kurii. Był dyrektorem Diecezjalnego Duszpasterstwa Charytatywnego, a po śmierci bp. Pluty sekretarzem bp. Józefa Michalika. Wkrótce przeniósł się do seminarium, gdzie przez dwa lata był ojcem duchownym. Tu zastała go biskupia nominacja. Święcenia przyjął na Watykanie, z rąk Jana Pawła II, w uroczystość Objawienia Pańskiego, 6 stycznia 1990 r. Na biskupie motto wybrał słowa: Esse in Christo (Być w Chrystusie). Jako czterdziestolatek był jednym z najmłodszych polskich biskupów. Już będąc biskupem został rektorem seminarium, które przestawił na nowe tory. Formacja miała być bardziej zindywidualizowana, dystans między wychowawcą a alumnem mniejszy, a kleryk miał bardziej doświadczać żywego Kościoła. – Przed wyjazdem do Kielc, do Szkoły Nowej Ewangelizacji, której jeszcze wtedy u nas nie było, biskup wezwał mnie i powiedział: jedź, ucz się, miej oczy i uszy otwarte, bo ci się to przyda – wspomina ks. Robert Patro, wtedy wychowanek bp. Dajczaka, a potem, jako diecezjalny duszpasterz młodzieży, jego współpracownik i jeden z twórców Przystanku Jezus.

W drodze i na przystanku
– Szukał jakiejś specyficznej przestrzeni, w którą mógłby się zaangażować. Zwrócił uwagę na nauczycieli – mówi ks. Eugeniusz Jankiewicz z Zielonej Góry. Razem z bp. Dajczakiem tworzyli ogólnopolskie duszpasterstwo nauczycieli. Nauczycielskie rekolekcje, pielgrzymki i konferencje wpisały się na stałe do biskupiego kalendarza. Był ojcem duchowym i współtwórcą Ogólnopolskiej Pieszej Pielgrzymki Nauczycieli z Zielonej Góry na Jasną Górę, popularnych „Warsztatów w Drodze”. Został też delegatem KEP ds. Duszpasterstwa Nauczycieli. – Nauczyciele raczej omijają wydarzenia, na które nie muszą pójść, ale na spotkanie z bp. Edwardem przychodzą. On daje odwagę, aby się nie krępować w pokoju nauczycielskim tego, że się jest katolikiem – mówi Elżbieta Grudzińska, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Nauczycieli „Warsztaty w Drodze”.

Ale najbardziej bp Dajczak jest znany z Przystanku Jezus. Od 1999 r. prowadzi młodych ewangelizatorów na festiwalu rockowym „Przystanek Woodstock”. – Rozpina lekko sutannę i idzie w pole, by być z ludźmi, którzy mają problemy. I to nie jest koniunktura, tylko troska – przekonuje Bartłomiej Dobrzyński, student zaangażowany w Przystanek. Biskup z Woodstocku stał się nawet inspiracją dla postaci bp. Darczaka z książki Jana Grzegorczyka „Adieu. Przypadki ks. Grosera”. Także rozdział książki „Dziurawy kajak i Boże miłosierdzie” jest mu poświęcony. – Bp Dajczak jest jasnym punktem w moim myśleniu o Kościele. On potrafi odłożyć na bok całą biskupią godność, zrozumieć człowieka i zanieść mu Chrystusa – mówi Grzegorczyk.

Ojciec Kościoła
Jako teolog jest nieodrodnym synem Yvesa Congara i bp. Wilhelma Pluty. Ale nie jest typem naukowca. Chodzi mu o duszpasterstwo. Często powtarza za bp. Plutą, że chrześcijanie muszą mieć Ewangelię wypisaną na twarzy, żeby mogli ją czytać ci, którzy Biblii do rąk nie biorą. – To biskup książki, klęcznika, ołtarza, ale nigdy biurka – mówi ks. Andrzej Draguła, publicysta i były rzecznik kurii. Ma wyczucie Kościoła. – Jest realistą, ale potrafi patrzeć w przyszłość – dodaje ks. R. Patro. To wizjoner, prorok – mówią niektórzy. Do realizacji tych projektów potrzebuje sztabu ludzi, którzy zajmą się szczegółami. Nie jest klerykałem. Samo kapłaństwo nie daje w jego oczach pierwszeństwa przed świeckimi. I księża muszą o tym wiedzieć.

Uchodzi za świetnego kaznodzieję. Pociąga stylem i treścią. Mówi o ludziach, a widać Boga. – To bierze się z doświadczenia i wiedzy. Zawsze odwołuje się do życia i wielu książek. Mocno trafia – mówi B. Dobrzyński. Klerycy w jednym z seminariów podczas obiadu słuchali czytań z Pisma Świętego, a przy kolacji, zamiast dzieł Ojców Kościoła… notatek z rekolekcji głoszonych przez bp. Edwarda.

Nowy świat
Nuncjatura ogłosiła nominację 23 czerwca. Bp Adam Dyczkowski z Zielonej Góry, wie, że Benedykt XVI dokonał dobrego wyboru. – Trudno by mu było znaleźć wśród młodego pokolenia polskich biskupów lepszego kandydata – ocenia. – To kapitalny współpracownik, człowiek o wielu pomysłach i niesamowitej pracowitości – dodaje. Abp Józef Życiński ceni młodszego kolegę za wspólny język z młodzieżą. – To widać na Przystanku Jezus i w wielu inicjatywach, w których wyraża się dialog Kościoła ze współczesnością. Także to, że młodzież kapłańska, bardzo wymagająca i krytyczna, tak dobrze przyjmuje bp. Edwarda, jest dla mnie bardzo ważne – mówi metropolita lubelski.

Bp Edward Dajczak obejmie diecezję po abp. Kazimierzu Nyczu, obecnym metropolicie warszawskim. Nie jest to dla niego całkiem nowy świat. Do 1972 roku diecezja gorzowska obejmowała także dzisiejszą diecezję koszalińsko-kołobrzeską. Nawet po podziale księża studiowali w jednym seminarium. Wielu z nich to koledzy bp. Edwarda. Ale jest to jednak inny Kościół. – Mam świadomość tej inności i szacunek wobec niej. Najpierw więc chcę zrozumieć tych ludzi i wtedy spróbuję coś zaproponować – obiecuje nowy biskup. – Nie boję się przyszłości – dodaje.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.