Jak działają lokaty?

Joanna Jureczko-Wilk

|

GN 48/2010

publikacja 02.12.2010 20:19

Finanse dla początkujących Słyszysz o „nadzwyczajnych 10 proc. na 3-miesięcznej lokacie” i w wyobraźni już dopisujesz zera do swoich pieniędzy. A w dodatku iPod gratis. Stop! Zanim popędzisz do banku, dowiedz się kilku ważnych szczegółów.

Jak działają lokaty? istockphoto

Akurat ta reklama dotyczy lokaty inwestycyjnej, w której, oprócz tradycyjnego lokowania części pieniędzy, musimy zainwestować w inne instrumenty finansowe. Dlaczego banki stosują różne sztuczki, żeby skusić nas wysokim zyskiem za lokatę? Dlaczego tak bardzo walczą o klientów, a właściwie o ich pieniądze ulokowane choćby tylko na miesiąc? Bo gdy jedni przynoszą im do przechowania swoje oszczędności, mogą je drożej pożyczyć innym w formie kredytu. Oszczędzający i pożyczający są jak naczynia połączone: im większe odsetki dostają ci pierwsi, tym drożej płacą drudzy.

Jeśli wkłady są nisko oprocentowane, klienci wolą inwestować w coś, co przyniesie im większy zysk: obligacje, bony skarbowe, akcje… Banki tracą przez to źródła finansowania działalności i mogą na jakiś czas stracić płynność finansową, czyli więcej pieniędzy pożyczać, niż mieć w formie depozytów. Historia chociażby niedawnego kryzysu, który rozpoczął się w sektorze bankowym, pokazała, że w przypadku paniki na rynku i masowego wycofywania wkładów, bank upada. Nie ma z czego zwrócić klientom gotówki, bo ona już pracuje u kredytobiorców. Dlatego tak ważne jest przekonanie klientów, że ich pieniądze są ulokowane bezpiecznie i że po umówionym terminie, bez problemu będą mogli je odebrać wraz z odsetkami.

Nie tylko procenty
Szukając najlepszej lokaty, zwracamy uwagę głównie na oprocentowanie. Im wyższe – tym lepsze. A pozory mylą. Dla łatwiejszego porównywania lokat oprocentowanie podaje się w skali roku, czyli tak, jakby pieniądze miały leżeć na lokacie przez rok. Przy krótszych terminach, procenty trzeba dzielić stosownie do długości lokaty. Przykładowe 10 proc. na 3-miesięcznej lokacie, oznacza, że po upływie terminu dostaniemy nie 10 proc., ale 2,5 proc. zysku.

Warto również zwrócić uwagę na to, czy oprocentowanie jest stałe, czy zmienne. Przy tym pierwszym mamy zagwarantowane, że jest takie samo w całym okresie lokaty. To plus, ale w przypadku, gdy Rada Polityki Pieniężnej podniesie stopy procentowe (a wszyscy teraz tego oczekują), oprocentowanie lokat wzrośnie i na rynku pojawią się lepsze oferty. Lokowanie pieniędzy na dłuższe okresy przy stałej stopie procentowej niesie więc ryzyko. W przypadku oprocentowania zmiennego bank ma prawo je zmienić, czytaj: obniżyć.

Wysokość oprocentowania zależy wreszcie od czasu, na jaki decydujemy się powierzyć bankowi swoje pieniądze. Z reguły im dłuższa lokata, tym bardziej zyskowna. Ale uwaga! Czasami na tej dłuższej, wyżej oprocentowanej zarobimy mniej niż na odnawialnej lokacie miesięcznej. Wszystko przez sposób kapitalizacji odsetek, czyli tego, w jakim czasie mamy dopisywane do naszych rachunków zyski. Zazwyczaj dzieje się to po upływie terminu, do którego zobowiązaliśmy się powierzyć pieniądze. Jeśli wkładamy 5 tys. zł na trzyletnią lokatę, oprocentowaną na 6 proc., to po trzech latach bank dopisze nam odsetki w wysokości 900 zł brutto.

Gdybyśmy te same pieniądze włożyli na odnawialną lokatę roczną, po trzech latach zyskalibyśmy 955 zł. Generalnie więc, im częstsza kapitalizacja, tym więcej wpłynie do naszej kieszeni, bo oprócz zysków z kapitału, mamy także zysk z dopisanych odsetek. Ale są też ciemne strony lokat, czyli 19-procentowy tzw. podatek Belki, który banki odprowadzają od naszych zysków. Oprócz niego nasz realny zysk pomniejsza inflacja (w październiku 2010 wyniosła 2,8 proc. rok do roku). Bo 5 tys. przed trzema laty miało większą wartość (więcej za nie mogliśmy kupić), niż ma obecnie. Lokaty mogą dać teraz nawet 6,3 proc., ale jeśli odliczymy podatek i inflację, okaże się, że realnie zyskamy 2,3 proc. Właśnie z powodu obciążeń, zdarzało się – na szczęście rzadko – że niektóre lokaty de facto przynosiły stratę.

Na czym zyskamy, na czym stracimy
Banki prześcigają się w czarowaniu nas wysokim oprocentowaniem i dodatkowymi bonusami. I nie zawsze mówią klientom całą prawdę, za co w ubiegłym roku spektakularnie zostały ukarane PKO BP i Millennium. Pierwszy przyjmował depozyty wcześniej niż rozpoczął się okres naliczania odsetek, przez co pieniądze klientów leżały nieoprocentowane. Drugi w reklamie mówił o megawysokim oprocentowaniu, „zapominając” dodać, że odnosi się ono tylko do ostatniego miesiąca lokaty. Jakie pułapki czyhają więc na klientów? Przed wszystkim trzeba sobie uświadomić, że oprocentowanie podawane jest w stosunku rocznym, bez odliczenia podatku i inflacji.

Czasami banki chwalą się lokatą z wysokim oprocentowaniem, ale zdarza się, że dotyczy ono tylko pierwszych miesięcy, a potem jest o wiele niższe. Albo też obejmuje określoną kwotę, powiedzmy do 1000 zł, a reszta oprocentowana jest mniej korzystnie. Czasami wysokie oprocentowanie (progowe) proponowane jest tylko w przypadku dużych lokat np. wkładów na ponad 50 tys., dla pozostałych jest ono mniej interesujące, ale oczywiście o tym nie usłyszymy w reklamie.

Getin Bank zastosował jeszcze inny chwyt – zaproponował niezwykle atrakcyjną lokatę, ale pod warunkiem, że właściciel założy konto internetowe i że przez okres trwania lokaty będzie utrzymywał na nim odpowiednio wysokie saldo. Gdyby saldo spadło, bank pobierze prowizję: 1 proc. wartości kapitału.
Z pozoru niezwykle atrakcyjnie wygląda lokata progresywna, czyli taka, w której oprocentowanie rośnie z miesiąca na miesiąc. Im dłużej oszczędzamy, tym więcej zyskujemy. Ale czy rzeczywiście? Banki w takim przypadku podają zazwyczaj oprocentowanie najwyższe, które naliczane jest w ostatnim miesiącu umowy. Tymczasem lokaty progresywne zaczynają się od niskich pułapów i gdyby rzetelnie policzyć średnie oprocentowanie, może się okazać, że na rynku znajdziemy bardziej korzystne lokaty ze stałym oprocentowaniem. Uważnie trzeba się również przyjrzeć lokatom strukturalnym, które są bardziej skomplikowanymi instrumentami. Powierzony kapitał dzielą na części. Każda część lokowana jest na innych zasadach i te zasady klient musi poznać przed podpisaniem umowy.

Przed zaniesieniem swoich pieniędzy do banku warto jeszcze się dowiedzieć, co się stanie, gdy będziemy wcześniej potrzebowali gotówki i zerwiemy lokatę. Czy wtedy stracimy odsetki, czy może jakaś ich część nam się należy? Niekiedy banki dyplomatycznie odpowiadają, że jeśli wypłacimy pieniądze przed terminem, dostaniemy oprocentowanie takie jak na ROR – a tam wynosi ono od 0 do 0,2 proc.
Jeśli na lokacie chcemy zarobić więcej, możemy założyć ją przez internet. Lokaty otwierane w ten sposób z reguły są wyżej oprocentowane. Prawdziwym przebojem ostatnich lat stały się lokaty jednodniowe, zwane też antypodatkowymi. Zyski z nich dopisywane są codziennie, ale nie mogą być większe niż 2,49 zł. Dlaczego wtedy bank nie podbiera podatku Belki? Jeśli dzienny zysk z naszej lokaty wynosi 2,49 zł bank musi zaokrąglić tę kwotę do 2 zł. Z tej sumy pobiera 19 proc. podatku, czyli 0,38 zł, co po zaokrągleniu daje 0 zł. Przy dziennym zysku 2,50 zł, podatek zapłacimy od 3 zł, czyli wyniesie on 0,57 zł, a po zaokrągleniu – aż 1 zł! Żeby więc nie płacić podatku, na jedną lokatę możemy włożyć, zależnie od oprocentowania – obecnie do ok. 17 tys. zł. Większe oszczędności warto podzielić na kilka lokat jednodniowych.

Czy są bezpieczne?
W październiku Polacy zgromadzili w bankach ponad 400 mld zł. Ważne jest, żeby pieniądze nie tylko zarabiały, ale przede wszystkim były bezpieczne. Lokaty mają ochronę Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, który, w razie upadku banku, wypłaci pieniądze o równowartości 50 tys. euro. Kwota ta dotyczy jednej lokaty, założonej przez jedną osobę w jednym banku. Jeżeli ktoś ma kilka lokat w różnych bankach, z każdego będzie mógł ubiegać się o zwrot do 50 tys. euro. Jeśli konto lub lokata należą do obojga małżonków, wysokości kwoty gwarancyjnej się podwaja. Jeśli mamy kilka lokat w jednym banku, to 50 tys. euro dotyczy sumy kwot na tych rachunkach, a nie każdej z lokat osobno.

Gwarancjami BFG objęte są wszystkie banki, które mają siedzibę w Polsce. Ale na rynku działają też oddziały banków zagranicznych, których depozyty są chronione gwarancjami rodzimych krajów. Na przykład oszczędności w Polbanku objęte są gwarancjami greckiego rządu. A to znaczy, że w przypadku kłopotów, swoich praw trzeba będzie dochodzić w Grecji. Gwarancje nie obejmują też oszczędności zgromadzonych w spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych, które według prawa nie są bankami. Listę banków objętych polskim system gwarancji można znaleźć na stronie: www. bfg.pl. W ciągu piętnastu lat działania BFG upadło 5 banków komercyjnych i 89 spółdzielczych. Fundusz wypłacił 319 tys. uprawnionych ponad 814 mln zł.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.