Co piszą drobnym maczkiem

Aleksandra Kozicka-Puch

|

GN 47/2010

publikacja 27.11.2010 15:11

Finanse dla początkujących Jak czytać umowy dotyczące usług finansowych? Jeżeli polegamy tylko na reklamach, prędzej czy później drogo za to zapłacimy. Tak, przeczytanie umowy zajmuje trochę czasu i oznacza pewien wysiłek. Ale to praca, która z reguły sowicie jest wynagradzana.

Co piszą drobnym maczkiem fot. istockphoto

Zasada podstawowa brzmi: należy dokładnie czytać umowy. A szczególnie te ich elementy, które pisane są „drobnym druczkiem”. To one bowiem decydują o tym, czy mamy do czynienia z produktem korzystnym, tylko dobrym, czy też z czarującym uśmiechem na twarzy proponowane nam jest wejście w finansową pułapkę, która może drogo kosztować. Polacy, niestety, umów nie czytają. Z badań przeprowadzonych przez Instytut Badawczy ARC Rynek i Opinia w grudniu 2009 r. wynika, że „niedokładnie” zaznajamia się z nimi 56 proc. ankietowanych. W ogóle natomiast ich nie czyta 12 proc. Dla 9 proc. czas, który został im wyznaczony na zapoznanie się z umową, nie był wystarczający. Podobny odsetek ankietowanych jako przyczynę podaje „duży stopień skomplikowania umowy”.

Kredytowe eldorado
Na pewno znają Państwo reklamy kredytów oferowanych przez banki, w których chwalą się one niskim oprocentowaniem. Na wykresach pokazywane są telewidzom niziutkie słupki miesięcznych rat, a zadowolony pan przekonuje, że nie brać, jak dają, to głupota. Uwaga telewidzów od razu kierowana jest także w stronę korzyści: oto żona rusza z werwą na zakupy albo szczęśliwa rodzina cieszy się nowym mieszkaniem. Rzeczywiście, samo oprocentowanie kredytów może być niskie.

Oferty są bowiem konstruowane w ten sposób, by „dobrze je sprzedać”. Dopiero jednak gdy dostaną Państwo umowę do ręki i dokładnie ją przeczytają, okaże się, z czym tak naprawdę mamy do czynienia. Koszty kredytu mogą bowiem znacząco różnić się od samego oprocentowania. Może się okazać, że za kredyt, który w telewizji i na billboardach kosztuje zaledwie 7 proc. w skali roku, tak naprawdę trzeba zapłacić ok. 20 proc. Co zatem warto przeanalizować w umowie kredytowej?

Po pierwsze – atrakcyjne oprocentowanie może dotyczyć tylko wybranej grupy pożyczek. W większości banków trzeba spełnić wiele warunków, aby dostać kredyt, którego oprocentowanie będzie tak niskie jak to użyte podczas reklamowej perswazji. Po wtóre – koniecznie należy sprawdzić, ile wynosi bankowa marża. Samo oprocentowanie to z reguły nie wszystkie koszty kredytu. Zazwyczaj doliczane są do oprocentowania kredytu. Mogą wynosić od ułamka do kilku proc. Ostatnio wiele banków rezygnuje z prowizji (choć nie wszystkie). Od marży natomiast nie ma ucieczki.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.