Giełda tylko dla bogaczy?

Aleksandra Kozicka-Puch

|

GN 41/2010

publikacja 13.10.2010 23:03

Finanse dla początkujących Na giełdzie można bardzo dużo zyskać, ale i dużo stracić. Ale nie jest to bezduszne i głupie kasyno. Wiedza, gromadzenie informacji, szczegółowa ich analiza zazwyczaj się opłacają.

Giełda tylko dla bogaczy? Jakub Szymczuk

Giełda to miejsce, w którym odbywa się handel własnością przedsiębiorstw. Akcje to mikroskopijne drobinki tej własności. Każda daje prawo własności przedsiębiorstwa, a więc i wszystkie korzyści, które z tego wynikają. Jej posiadacz ma udział w zyskach, może też współdecydować o wszystkich sprawach związanych z prowadzeniem przedsiębiorstwa (na przykład ma prawo głosu na walnych zgromadzeniach). Oczywiście ktoś, kto ma zaledwie jedną akcję, ani wiele nie zarobi, ani się nie narządzi, bo zarówno prawo do zysków, jak i siła głosu na walnych zgromadzeniach zależą od liczby zgromadzonych akcji. Gdy akcji przedsiębiorstwa w obiegu są miliony, jedna z nich to kropla w morzu. Taka też będzie pozycja i ewentualne zyski jej właściciela.

Co daje giełda?
Dla przedsiębiorstw wejście na giełdę może przynieść spore, dodatkowe korzyści. Wypuszczając akcje na rynek, dotychczasowi właściciele dzielą się swoją własnością. Spółka dostaje kapitał. Dotychczasowi akcjonariusze mogą uzyskać środki ze sprzedaży akcji, o ile zdecydują się na taki krok. Nie muszą jednak. Spółka może wprowadzić na giełdę tylko akcje nowej emisji. Nie od dzisiaj wiadomo, że aby skutecznie zarządzać firmą, nie trzeba wcale w niej posiadać 100 proc. własności. Wystarczy 51 proc., a czasem – gdy akcjonariat jest bardzo rozproszony – nawet dużo, dużo mniej. Firma zyskuje natomiast pieniądze na dalszy rozwój, przede wszystkim na inwestycje, które spowodują, że w przyszłości będzie mogła zarabiać jeszcze więcej.

Oczywiście nie każda firma powinna być na giełdzie. Przygotowanie oferty sprzedaży akcji jest dość długim i drogim procesem (kosztuje od kilkuset tysięcy do kilku milionów złotych), więc w przypadku małych firm zyski mogą być niewspółmierne do poniesionych kosztów. Nie dla każdej firmy obecność na giełdzie jest także automatycznie korzystna. Decyzja o upublicznieniu spółki zależy od konkretnej sytuacji, rynku, na jakim przyszło jej działać, otoczenia konkurencyjnego i wielu innych czynników. Parkiet wymaga tzw. transparentności, co oznacza, że każdy akcjonariusz musi mieć zagwarantowane prawo do posiadania najważniejszych wiadomości o firmie. W przypadku przedsiębiorstw, których interes wymaga zachowania pewnej tajemnicy wokół ich działalności, ujawnienie niektórych informacji może oznaczać ogromne szkody.

Maszynka do robienia pieniędzy?
Na giełdzie może inwestować każdy, kto posiada odłożone jakieś zaskórniaki. Na akcjach można zarabiać na dwa sposoby. Po pierwsze – na wzroście wartości wybranego przedsiębiorstwa. Po drugie – na wypłacanych przez firmę tzw. dywidendach (czyli dzieleniu się zyskiem). Ale giełda to nie maszynka do robienia pieniędzy. Lokata bankowa daje pewne, chociaż małe zyski, czasem mniejsze od stopy inflacji, co oznacza, że trzymając na niej pieniądze – tracimy. Inwestowanie na giełdzie natomiast daje nadzieję na ogromne, w zasadzie niczym nieograniczone zyski. Ale też niesie ze sobą ryzyko straty całego zainwestowanego kapitału. Trzeba je ponieść samemu. Ostatnio inwestorzy giełdowi mieli okazję uczestniczyć w ofercie publicznej giganta ubezpieczeniowego, grupy PZU i koncernu energetycznego Tauron. Na pierwszym notowaniu PZU można było zarobić ok. 15,2 proc. Natomiast Tauron przyniósł tym, którzy skusili się na jego akcje, stratę w wysokości 1,6 proc. W tym ostatnim przypadku zdecydowanie nie opłacało się sprzedawanie akcji zaraz po giełdowym debiucie. Do dzisiaj akcje Tauronu nie tylko odrobiły straty z pierwszego dnia notowań, ale notowane są ze sporym, ok. 20-procentowym zyskiem.

Jak założyć rachunek
Na początek nie warto inwestować na giełdzie dużych kwot. Aby zobaczyć, jak to działa, wystarczy kupować co miesiąc akcje za 100–200 zł. W tym celu trzeba otworzyć rachunek w biurze maklerskim (ich spis można znaleźć w internecie, choćby na www.firmy.net/domy-maklerskie). Biuro to pośrednicy, którzy w naszym imieniu kupują lub sprzedają akcje. Nie bój się – zakładając taki rachunek, nie będziesz pierwszy. Zgodnie z ostatnimi danymi, liczba rachunków maklerskich w Polsce grubo przekroczyła milion.

Przy wyborze domu maklerskiego warto wziąć pod uwagę przynajmniej niektóre parametry, takie jak:

* Opłaty. Otwarcie rachunku jest zazwyczaj bezpłatne. Trzeba jednak regularnie płacić za jego prowadzenie, choć zdarzają się promocje. Na darmowe rachunki mogą też liczyć posiadacze rachunków w bankach, które również prowadzą domy maklerskie. Zwykle w ciągu roku trzeba na to przeznaczyć od 40 do 60 zł.

* Prowizje. DM będzie pobierał z rachunku prowizję od zlecenia kupna i sprzedaży akcji. Prowizje zależą od rodzaju rachunku. Niższe są w przypadku rachunków internetowych (od 0,2 do 0,4 proc.), wyższe (od 0,7 do 1,2 proc.) w przypadku składania zleceń osobiście lub przez telefon.

* Ilość punktów obsługi klienta. Jeśli dużo jeździsz po kraju, powinieneś wybrać DM mający stosunkowo dobrze rozbudowaną sieć punktów obsługi klienta. Punkty dzielą się na pełnozakresowe i niepełnozakresowe (te ostatnie zazwyczaj znajdują się w każdym oddziale banku prowadzącego też dom maklerski, ale można w nich w zasadzie tylko złożyć zlecenie, a i to nie zawsze). Potem pozostaje już tylko wybór strategii.

Jeżeli zatem dysponują Państwo nawet drobną gotówką, warto rozpocząć przygodę z giełdą. Na początku nie należy inwestować wszystkich odłożonych oszczędności. Jak mówi jedna z podstawowych zasad giełdowej gry, należy inwestować tylko te środki, które w dającej się przewidzieć przyszłości nie będą potrzebne.

Sposoby inwestowania na giełdzie

Podstawowych strategii jest kilka. Najważniejsze z nich to:
* Analiza fundamentalna – opiera się na wynikach spółek za wybrany okres.
W skrócie polega ona na wybieraniu tych, których cena jest niska (maksymalnie niski tzw. stosunek ceny do wartości księgowej, ceny do zysku P/E). Należy zwracać uwagę na firmy, które mają przewagę nad konkurencją, są dobrze zarządzane, wypłacają co roku sowitą dywidendę, raportują z roku na rok coraz większe zyski. Ważne jest także, by miały niskie wskaźniki zadłużenia, a wysoki tzw. zwrot z kapitału własnego.

* Analiza techniczna – próba przewidzenia przyszłego ruchu spółki na giełdzie przy pomocy wykresów jej dotychczasowego zachowania oraz wolumenu obrotów. Polega w skrócie na poszukiwaniu odpowiednich trendów (wzrostowych lub spadkowych), linii wsparcia kursu (poniżej których kurs nie powinien spaść) lub linii oporu (powyżej których nie powinien wzrosnąć).

* Bessa i hossa, czyli podążanie za trendem. Podczas giełdowej hossy, wywołanej np. bardzo dobrymi wynikami gospodarki, drożeje większość spółek, nawet tych słabych. Odwrotnie się dzieje podczas bessy – akcje większości firm, także tych dobrych, spadają. Po silnej przecenie zawsze można spodziewać się odbicia w górę. Podobnie gdy akcje przez dłuższy czas drożeją, należy spodziewać się, że inwestorzy, którzy w tym czasie byli w ich posiadaniu, zaczną zamieniać je na gotówkę, powodując spadek notowań.

* Oferty publiczne (IPO). Inwestowanie w IPO polega na kupowaniu akcji tuż przed wprowadzeniem ich do notowań giełdowych. Dobrze przeprowadzona oferta publiczna powinna już na starcie (czyli między sprzedażą w ramach IPO a pierwszym notowaniem na giełdzie) przynieść zyski nie tylko spółce, dotychczasowym właścicielom (jeżeli to oni sprzedają akcje, a nie są to „papiery” nowej emisji), ale także rzeszy drobnych inwestorów.

Więcej informacji na tematy finansowe znajdą Państwo na stronie internetowej www.nbportal.pl

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.