Droga suwerenność

Tomasz Rożek

|

GN 30/2010

publikacja 29.07.2010 23:45

Na tle państw europejskich Polska jest krajem energetycznie bezpiecznym. Tyle tylko, że nasza niezależność ma kruche podstawy. Komisja Europejska chce zamykać kopalnie, a spalanie węgla zaczyna obciążać gospodarkę.

Niezależność energetyczna to w naszej części Europy sprawa nie tylko ekonomiczna, ale także polityczna. Niezależność energetyczna to w naszej części Europy sprawa nie tylko ekonomiczna, ale także polityczna.
Henryk Przondziono

Jesteśmy jednym z najmniej uzależnionych od importu surowców energetycznych krajów w Unii Europejskiej. Europejskie biuro statystyczne Eurostat policzyło, jaki procent surowców, z których wytwarzana jest energia, kupowany jest za granicą. Średnie uzależnienie 27 krajów Unii wynosi 53,1 proc. To znaczy, że średnio – jako Europejczycy – kupujemy ponad połowę surowców energetycznych, takich jak węgiel, ropa czy gaz, poza granicami swoich krajów. Tyle statystyka. Z badań wynika, że najmniej uzależniona jest Dania, a na drugim miejscu są Czechy (ze współczynnikiem uzależnienia 25,1 proc). Polska jest na trzecim miejscu.

Polityka przed biznesem
Za granicą kupujemy 25 proc. surowców energetycznych. 75 proc. tego, z czego produkujemy energię, wydobywamy więc sami. A to dzięki bogatym złożom węgla kamiennego i brunatnego. W zjednoczonej Europie handel surowcami energetycznymi jest biznesem takim jak każdy inny. Co więcej, w takich krajach jak Wielka Brytania, Francja, a częściowo także Niemcy zamykano kopalnie, bo wydobycie węgla stało się nieopłacalne. Rezygnowano z energetycznej suwerenności z powodów ekonomicznych. Im bardziej na wschód kontynentu, tym mniejsze znaczenie ma jednak ekonomia, a większe polityka. W krajach takich jak Litwa, Łotwa czy Estonia większość surowców energetycznych sprowadza się z Rosji, a ta nigdy nie ukrywała, że handel nimi jest sposobem na prowadzenie polityki. I stąd zakręcanie kurków czy niezapowiadane podnoszenie cen. Ten problem – choć w mniejszym stopniu – dotyczy także Polski. Niezależność energetyczna jest istotna, bo w naszym regionie daje także niezależność polityczną. W tzw. starej Unii niewielu polityków to rozumie i stąd trudno ich przekonać do naszego punktu widzenia w sprawie chociażby takich projektów jak gazociąg łączący Rosję i Niemcy. My w tym widzimy politykę, Niemcy, a wraz z nimi duża część Europy Zachodniej – czysty biznes.

Kopalnie do zamknięcia
Komisja Europejska chce, by od początku 2011 roku kraje członkowskie wstrzymały dotacje dla górnictwa. Dotowane zakłady będą musiały zostać zamknięte do 2014 roku. Sytuacja jest skomplikowana, bo nowe prawo musi zostać wprowadzone w życie (z końcem 2010 roku wygasają stare przepisy). Pozostaje kwestią negocjacji, w jakim kształcie nowe przepisy będą obowiązywały. Na propozycję Komisji muszą zgodzić się wszystkie kraje członkowskie, a o to będzie trudno. Choć Polska wydobywa ponad połowę całego węgla wydobywanego w Unii, najbardziej swoje górnictwo dotują Niemcy i Hiszpanie. Poza nimi Rumunia, Węgry, Słowacja i Słowenia. Czy te kraje zgodzą się na zamykanie swoich kopalń? – Firmy mają być rentowne bez żadnych subsydiów. To jest kwestia uczciwości wobec konkurentów, którzy działają na rynku bez pomocy państwa – powiedział unijny komisarz ds. konkurencji Joaquin Almunia. Niemcy i Hiszpanie dotują swoje kopalnie z powodu strachu przed niezadowoleniem społecznym. W przypadku krajów z Europy Środkowej i Wschodniej chodzi także o wspomnianą już niezależność polityczną. Dzisiaj dodatkowym argumentem przeciwko paliwom kopalnym jest ekologia. Spalanie węgla oznacza emisję CO2, za którą coraz więcej gałęzi przemysłu musi płacić. Gospodarka oparta na węglu staje się ekonomicznym obciążeniem. Ale dzisiaj wydaje się, że nie propozycje Komisji będą miały największy wpływ na zmiany obrazu polskiej energetyki.

Elektrownie do wymiany
Przynajmniej częściową rezygnację z węgla przyspieszy fatalny stan naszej energetyki węglowej. Polskie elektrownie są tak stare, że ze względów technicznych w ciągu następnych kilkunastu lat około 60 proc. z nich powinno zostać wyłączonych. W podobnie złym stanie są nasze sieci przesyłowe, w znacznie gorszym – sieci dystrybucyjne. Sytuacja w całej Polsce jest dramatyczna – ostrzegają specjaliści, a szczególnie trudna na ścianie wschodniej. Dekapitalizacja elektrowni wynosi około 75 proc. Dekapitalizacja to proces zmniejszania wartości. – My tych elektrowni już nie mamy, one stoją na słowo honoru. Gdyby taka była flota autobusów w Polsce, to byście się państwo bali do nich wsiąść, a w energetyce to jeździ – powiedział podczas seminarium „Szanse realizacji pakietu klimatyczno-energetycznego” prof. Krzysztof Żmijewski, sekretarz generalny Społecznej Rady Narodowego Programu Redukcji Emisji. W Polsce ponad 40 proc. bloków energetycznych pracuje ponad 40 lat, a 15 proc. ma ponad 50 lat. Zdaniem specjalistów powinny one być zatrzymane i odłączone od sieci. Szczególnie trudna jest sytuacja na wschodzie Polski. – Do roku 2030 powinniśmy wyłączyć 60 proc. z tego, co dzisiaj stoi. Jest pewien czas życia samochodu i jest pewien czas życia elektrowni – mówił prof. Żmijewski. Co to ma wspólnego z wydobyciem węgla? W Polsce muszą powstawać nowe elektrownie. Coraz częściej będą to elektrownie niekonwencjonalne, takie jak chociażby farmy wiatrowe. W ciągu kilkunastu lat mają u nas powstać także elektrownie jądrowe. Zapotrzebowanie na węgiel w energetyce będzie więc systematycznie spadać.

Bogactwo zobowiązuje
Mamy węgiel, który daje nam komfort polityczny, ale coraz rzadziej ekonomiczny. Komisja Europejska będzie naciskała na przemysł wydobywczy węgla coraz bardziej. Głównie ze względów ekologicznych. Argumenty o wolnym rynku i uczciwej konkurencji należy włożyć między bajki. W Unii nie ma ani jednego, ani drugiego. Konieczność inwestycji w elektrownie spowoduje, że energetyka w Polsce będzie szybko zmieniała swoje oblicze. Ale niezależnie od tego, z czego będziemy produkowali prąd za 30–40 lat, węgiel pod naszymi stopami będzie. Zapomnieć o nim? Traktować jak lokatę na przyszłość? Większość krajów chciałaby mieć taki dylemat. Polska z węgla wcale nie musi rezygnować, równocześnie chroniąc środowisko. Nowoczesne technologie czystowęglowe powodują, że w zielonej Europie możemy z naszego bogactwa korzystać. Węgiel można też przerabiać na paliwo płynne czy gaz. Przeróbka (np. podziemne zgazowywanie w naturalnych złożach) dałaby znacznie więcej gazu niż szacowane ilości gazu łupkowego.

Węgiel
Z węgla brunatnego i kamiennego w 2009 roku wyprodukowaliśmy 90 proc. krajowej energii elektrycznej. W tym samym roku wydobyliśmy nieco ponad 77 mln ton węgla kamiennego (i 56 mln ton brunatnego). Tendencja wydobycia jest spadkowa. Z szacunków Państwowego Instytutu Geologicznego (PGI) wynika, że w Polsce złoża węgla kamiennego wynoszą 43,2 mld ton (węgla brunatnego jest 13,5 mld ton). W 2009 roku sprowadziliśmy do Polski ponad 10 mln ton węgla.

Gaz ziemny
Polska importuje prawie 80 proc. gazu. Przeważającą część (blisko 70 proc.) sprowadzamy z Rosji, resztę z krajów Azji Środkowej i niewielkie ilości z Niemiec. W 2009 roku wydobyliśmy 4,1 mld m sześc. niebieskiego paliwa, a (zdaniem PGI) stan wydobywalnych zasobów gazu ziemnego wynosi około 140 mld m sześc. Trwają prace poszukiwawcze tzw. gazu łupkowego, którego według różnych szacunków może być od 1500 do 3000 mld m sześc.

Ropa
W Polsce ropę wydobywa się w bardzo niewielkich ilościach. Roczny import wynosi ponad 20 mln ton. Kupujemy ją głównie w Rosji (ponad 90 proc.) i Norwegii (ok. 5 proc.). W Polsce wydobywa się 0,7 mln ton tego surowca. PGI podaje, że nasze całkowite zasoby wynoszą nieco ponad 23 mln ton (głównie w Karpatach).

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.