Grzebane autostrady

Tomasz Rożek

|

GN 17/2009

publikacja 26.04.2009 13:53

Do 2012 roku, do Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej, w Polsce miały powstać setki kilometrów autostrad i dróg ekspresowych. Będzie inaczej.

Grzebane autostrady fot. AGENCJA GAZETA/DAMIAN KRAMSKI

W Polsce są trzy główne autostrady. A1 to północ–południe. A2 to autostrada wschód–zachód, przechodząca przez Warszawę, Łódź i Poznań (dalej do Berlina). A4 to także wschód–zachód, ale biegnąca na południe od A2. A4 łączyć ma Rzeszów, Kraków, Katowice i Wrocław. Żadna z tych autostrad nie będzie przed Euro 2012 w całości gotowa. Żaden z naszych stadionów nie będzie miał połączenia autostradowego z granicą wschodnią, czyli z krajem, z którym wspólnie organizujemy Euro 2012.

Co z tymi autostradami?
Najdłuższym istniejącym odcinkiem autostradowym jest A4. Ale przed mistrzostwami nie będzie łączył wschodu z zachodem. Połączy jednak z zachodem trzy miasta, które starają się o przyznanie im mistrzostw. Te trzy stadiony to Wrocław, Katowice i Kraków. Być może połączenie z zachodnim systemem autostrad będzie miał także Poznań. Być może, bo znowu przesunięto termin budowy A2 na odcinku Świecko–Nowy Tomyśl. Gdańsk nie będzie połączony drogą ekspresową z Warszawą ani autostradą z centrum Polski. Nie będzie miał też (sensownego) połączenia drogowego z granicą zachodnią. Na mecze rozgrywane w Trójmieście będzie można się dostać tylko samolotem (a jeżeli samochodem, to drogami mającymi po jednym pasie w każdą stronę). Wbrew obietnicom, do 2012 roku Warszawa nie będzie miała połączenia autostradowego. A2 nie będzie dochodziła do stolicy ani z zachodu, ani ze wschodu.

Problem polskich autostrad najlepiej pokazuje odcinek Stryków (skrzyżowanie A1 i A2)–Warszawa. Ten fragment (ponad 90 km) miał być gotowy w 2008 roku. W połowie 2006 roku ówczesny minister transportu Jerzy Polaczek na konferencji prasowej informował, że w ciągu kilku miesięcy zostanie wybrany koncesjonariusz. Budowa miała ruszyć pod koniec roku 2007 i zostać zakończona do 2010 roku. Ale niecałe dwa miesiące od konferencji Polaczka, na początku września 2006 roku, okazało się, że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) chce ten odcinek wybudować w ramach tzw. partnerstwa publiczno-prywatnego.

Skarb Państwa wnosi do spółki ziemię, a prywatna firma pieniądze na inwestycje. Partnerzy rządu mieli być wyłonieni szybko, ale nie zostali. Albo inaczej, zostali wybrani, ale okazali się nieodpowiedni. Choć w 2009 roku prace miały na tym odcinku już wrzeć… w lutym tego roku GDDKiA poinformowała, że „warunki finansowe proponowane przez dwa walczące o kontrakt konsorcja nie zabezpieczały interesu publicznego”. Oznacza to tylko tyle, że trzeba było zrezygnować z tego sposobu budowy odcinka A2. Powróciła koncepcja budowania go przez państwo. 27 marca br. zostało ogłoszonych 5 przetargów na budowę A2 na odcinku Stryków–Konotopa (Warszawa).

A co z ekspresowymi?
Podpisanie wszystkich umów dotyczących wspomnianego odcinka autostrady A2 planowane jest na ostatni kwartał tego roku. Czy wystarczy czasu na wybudowanie 90 km drogi do Warszawy w 24 czy choćby nawet w 30 miesięcy? Teoretycznie tak, ale teoretycznie ta droga miała już być dawno gotowa. W ciągu tego czasu zmieniano jej przebieg, decydując, że A2 nie będzie przechodziła przez Warszawę, tylko rozdzielała się na dwie odnogi okrążające stolicę.

Tzw. odnogę południową ma tworzyć ekspresowa droga S2, północną drogi S8 i S17. Czy będą gotowe? S2 na pewno nie. W sprawie niektórych odcinków tej drogi cały czas toczą się postępowania administracyjne. Nie ma dla nich jeszcze decyzji środowiskowych.
Przed Mistrzostwami Europy w Piłce Nożnej nie powstanie wiele dróg ekspresowych, które miały odciążyć i połączyć ze sobą kiepską sieć naszych autostrad.

Trasa S5 nie połączy A1 (przez Bydgoszcz) z A2 w okolicach Poznania. Nie połączy też A2 z A4 we Wrocławiu. W czasie mistrzostw droga na niektórych odcinkach będzie w najlepszym układzie w budowie (a więc najgorsze z możliwych rozwiązań). Nie lepiej wygląda sytuacja drogi ekspresowej S7, która Gdańsk (autostrada A1) ma łączyć z Krakowem (autostrada A4), przechodząc przez Warszawę (autostrada A2), Radom i Kielce. Gotowy będzie odcinek Kielce–Warszawa oraz na północy krótki (14 km) odcinek w okolicach Elbląga.

Na północ od Warszawy to w zasadzie wszystko. Droga ma tam mieć 340 km, a rozstrzygnięto przetarg na 14. Pomiędzy Gdańskiem i Krakowem będzie też brakowało obwodnic kilku miast. Najprawdopodobniej nie powstanie również ważny odcinek innej trasy ekspresowej, S8, która ma łączyć Wrocław z Białymstokiem (przez Łódź i Warszawę). Nie powstanie bodaj najważniejszy odcinek tej drogi, czyli łącznik pomiędzy Łodzią i Wrocławiem (a więc autostradami A1/A2 i A4).

Zatkane procedury
Dlaczego w Polsce autostrady powstają tak długo? Nie, nie z powodu braku pieniędzy. Nasze procedury, nasza administracja zapychają się przy wydawaniu kwot idących w dziesiątki miliardów złotych. Dróg nie przybywa głównie dlatego, że wszystko wlecze się w nieskończoność. Uzyskanie pozwolenia na budowę drogi do niedawna trwało ponad 200 dni. By ten czas skrócić, powołano osobną instytucję (Główną Dyrekcję Ochrony Środowiska). Czy się udało?

Teraz ten czas wynosi 130 dni, czyli ponad 4 miesiące. Procedura wykupu gruntów trwa dłużej niż sama budowa autostrady, a urzędnicy nie potrafią się ze sobą dogadać. Kilka miesięcy temu głośna była sprawa prezydenta Torunia, który postanowił wybudować w mieście drogę i wiadukt… bez konsultacji z GDDKiA. Projekty włodarza miasta nijak się miały do planów Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Ostatecznie do kompromitacji nie doszło, bo miejscy i „drogowi” urzędnicy spotkali się i dogadali szczegóły. Osobnym problemem są błędy w dokumentacji. Na przykład w umowach z koncesjonariuszami. Newralgiczne są także wymagane przy tego typu inwestycjach raporty wpływu na środowisko naturalne.

Gdy ministrem infrastruktury został Cezary Grabarczyk, mówił, że w 2008 roku ruszy budowa 630 km autostrad (i 946 km dróg ekspresowych). Pozwolenia podpisano tylko na 210 km autostrad (i 321 km dróg ekspresowych). Dlaczego tak się stało? Minister Grabarczyk dwa razy zmieniał szefostwo GDDKiA, a w dokumentach inwestycji aż roiło się od błędów. W efekcie nie wszystko, co zostało założone, będzie gotowe. Do mistrzostw w piłce nożnej ponad 1100 dni.

To naprawdę wystarczająco długo, by wydarzyło się coś niespodziewanego. By urealnić i tak wciąż bardzo ambitne i napięte (by nie powiedzieć trzeszczące w szwach) plany budowy autostrad i dróg ekspresowych. Jedno jest pewne. Tylko pomiędzy trzema z sześciu starających się o imprezy Euro 2012 miastami można przejechać autostradami. Reszta (Warszawa, Poznań i Gdańsk) to wyspy, które można odwiedzić… wsiadając w samolot. Przy założeniu, że ukończone zostaną remonty lotnisk w Gdańsku i Poznaniu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.