Zapłacimy mniej

Tomasz Rożek

|

GN 52/2008

publikacja 30.12.2008 15:19

Od nowego roku będziemy płacili mniejsze podatki. Choć obecny rząd nie ma nic wspólnego z reformą, trudno o lepszy moment na wprowadzenie zmian.

Zapłacimy mniej

W Polsce obowiązywały trzy stawki podatku dochodowego (19, 30 i 40 proc). Ta najniższa i najwyższa zostały obniżone, a środkowa zlikwidowana. I tak od nowego roku będziemy rozliczać PIT-y według dwóch stawek (18 i 32 proc.). Z analiz wynika, że w efekcie reformy zyskają wszyscy. Jeżeli nie bezpośrednio – płacąc niższe podatki – to pośrednio. Niższe podatki oznaczają bowiem wyższe wpływy do budżetu.

Dobry pomysł
Zmiany w podatkach wprowadził rząd PiS Kazimierza Marcinkiewicza. Poparła je wtedy w sejmie PO. Dzisiaj projekt jest wpisany na listę ustaw antykryzysowych obecnie rządzących. Opozycja zarzuca koalicji przypisywanie sobie cudzych zasług. Jedno jest pewne. Dobrym sposobem rozkręcania gospodarki w czasie kryzysu jest obniżanie podatków. Więcej pieniędzy w kieszeniach obywateli oznacza większą konsumpcję, a to większe wpływy do budżetu państwa. Kalkulacje mówią, że zmiany w systemie podatkowym zostawią w naszych portfelach 8 mld złotych, a to, zdaniem specjalistów z Ministerstwa Finansów, da ponad 0,5 proc. wzrostu gospodarczego. Oczywiście przy założeniu, że dodatkowe pieniądze wydamy. Podatki w Polsce są wysokie. Szczególnie w porównaniu z krajami naszej części kontynentu. Tylko Węgrzy płacą fiskusowi więcej. Ten kraj trudno jednak stawiać sobie za przykład sprawnie działającej gospodarki. To kłopoty Węgrów spowodowały potężny odpływ kapitału z naszej części Europy, a w efekcie duże spadki wartości spółek notowanych na warszawskiej giełdzie papierów wartościowych. W porównaniu z innymi krajami, szczególnie duże podatki w Polsce płacą najbogatsi. Oddają fiskusowi 40 proc. swoich dochodów. W teorii, bo w praktyce ci najbogatsi najlepiej radzą sobie z wykorzystywaniem przepisów, by od podatku uciekać. Mają też motywację, by ze swoimi dochodami przenosić się za granicę.

Kto zyska najwięcej
Po zmianie stawek podatkowych najwięcej zyskają ci, którzy dotychczas znajdowali się w tzw. drugiej grupie podatkowej i oddawali fiskusowi 30 proc. swoich dochodów. Teraz zapłacą podatek wysokości 18 proc. By znaleźć się we wspomnianej grupie, roczny dochód musiał wynosić minimum 44 490 złotych brutto. Gdy ktoś rocznie zarabiał powyżej 85 528 złotych brutto, przeskakiwał do najwyższej grupy podatkowej. Teraz podatnicy z grupy drugiej i pierwszej (z najniższym podatkiem) będą procentowo płacili tyle samo. Dokładnie 18 procent (odjąć kwotę wolną od opodatkowania). Najmniej zarabiający także zyskają. Płacili dotychczas 19 proc., a od 1 stycznia 2009 roku będą oddawali 18 proc. dochodów. Oczywiście zyskają także najbogatsi. Dotychczas płacili 40 proc. podatku, a od nowego roku zapłacą 32 proc.

Choć procentowo najbardziej zyskają średnio zarabiający, to w liczbach bezwzględnych najwięcej w portfelach zostanie tym najbogatszym. Osoba, której pensja brutto wynosi 20 tys. zł miesięcznie (powyżej 12 tys. zł netto miesięcznie), na nowych zmianach podatkowych zyska w skali rocznej ponad 16 tys. złotych. Dla porównania, ktoś, kto miesięcznie, po odjęciu podatku, zarabiał powyżej 2 tys. zł, na nowych podatkach zyska rocznie niecałe 300 zł. Można się oczywiście oburzać na takie proporcje, ale warto zdać sobie sprawę z tego, że taka sytuacja będzie występowała tak długo, jak długo obciążenia podatkowe liczone będą w procentach. Obniżenie podatków o jeden procent dla kogoś, kto zarabia 20 tys. zł i 2 tys. zł będzie zupełnie czym innym. Sprawę można uogólnić. Jeżeli z podatków opłacane są – spłycając nieco problem – dobra ogólne (drogi, edukacja, nauka, zdrowie, wojsko), czy sprawiedliwe jest, że obywatele bogatsi płacą znacznie więcej niż ci biedni? I jedni, i drudzy w podobnym stopniu korzystają z tego, co za podatki jest „kupione”. Co więcej, w niektórych dziedzinach bogaci są mniejszym obciążeniem dla budżetu niż średnio i mało zamożni. Bogatych – mimo że płacą składki, ubezpieczenia czy podatki – stać na prywatną służbę zdrowia czy edukację. Biedniejsi korzystają z tej, która finansowana jest z pieniędzy wspólnych. To oczywiście nie znaczy, że biedniejsi mają płacić więcej niż bogatsi. Warto może zastanowić się, czy nie byłoby uczciwiej, gdyby i jedni, i drudzy – procentowo – płacili tyle samo.

Korzystny liniowy
Zmiany podatkowe zapoczątkowane przez PiS-owski rząd Marcinkiewicza idą właśnie w kierunku wprowadzenia podatku liniowego. Właściwie w Polsce po 1 stycznia już będziemy mieć taki system. Niższą stawkę z dwóch, jakie będą od nowego roku obowiązywały, płaciło będzie ponad 99 proc. wszystkich podatników. W systemie „trójstawkowym” najniższą stawkę płaciło prawie 95 proc. podatników. Można zatem powiedzieć, że Polska od nowego roku stanie się jednym z wielu krajów, w których obowiązuje podatek liniowy w wysokości 18 proc. To w porównaniu z innymi krajami, które takie rozwiązanie wprowadziły, dosyć dużo. W niektórych krajach podatek liniowy wynosi 10 proc. Wprowadzenie podatku liniowego – jak podkreślają ekonomiści – jest szczególnie korzystne dla krajów, których gospodarki są na rozbiegu. Bo więcej pieniędzy w kieszeniach tych najbogatszych oznacza większe inwestycje w gospodarkę, a w efekcie szybszy rozwój gospodarczy. Smaczku całej historii dodaje fakt, że faktyczny podatek liniowy wprowadzony został przez rząd PiS. Ta partia w ostatniej kampanii wyborczej straszyła podatkiem liniowym, pokazując spoty telewizyjne ze znikającym z lodówki jedzeniem. Równocześnie rządząca obecnie Platforma z pomysłu wprowadzenia jednej skali podatkowej po cichu się wycofała.

Podatki w Polsce, choć od nowego roku niższe, i tak są wysokie. Reforma, o której mowa, oznacza zmiany w stawkach podstawowych, ale także likwiduje obowiązujące dotychczas ulgi. W niektórych przypadkach przestanie się opłacać wspólne rozliczanie małżonków. Nieznacznie zostanie też obniżona ulga na wychowanie dziecka. To, co jednak najważniejsze, wprowadzane zmiany nieco uproszczą skomplikowany system podatkowy. A już samo to zawsze oznacza większe wpływy do budżetu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.