Unia tnie komórki

Tomasz Rożek

|

GN 41/2008

publikacja 13.10.2008 15:52

Unia Europejska, a konkretnie Viviane Reding, komisarz ds. społeczeństwa informacyjnego i mediów, straciła cierpliwość. Szykują się ostre obniżki w cenach roamingu.

Unia tnie komórki Ceny międzynarodowych połączeń komórkowych są wysokie, bo na rynku brakuje konkurencji fot. PAP/EPA/OLIVIER HOSLET

Roaming to inaczej międzynarodowa komunikacja komórkowa. Była horrendalnie droga. Jeszcze dwa, trzy lata temu za minutę rozmowy przez telefon komórkowy dzwoniący za granicą mógł zapłacić kilka, a nawet kilkanaście złotych. Operatorzy uzasadniali tak wysokie ceny dużymi kosztami, jakie ponosili w związku z międzynarodowymi połączeniami. Kłamali. Ceny są tak wysokie, bo na rynku międzynarodowych usług telekomunikacyjnych prawie nie ma konkurencji.

Operatorzy górą
Kilkanaście miesięcy temu UE postanowiła zająć się problemem. Komisja Europejska poprosiła operatorów, by zmniejszyli stawki za minutę połączenia, za wysyłanie za granicą SMS-ów oraz za przesyłanie pakietów danych (gdy telefon ma funkcję łączenia z Internetem). Operatorzy prośbę Komisji zbagatelizowali. Po prawie roku dyskusji średnia cena za wiadomość SMS jest w Unii taka sama i wynosi prawie 30 centów. To nawet dziesięć razy więcej niż cena SMS w połączeniach narodowych. Znawcy rynku telekomunikacyjnego obliczyli, że międzynarodowe SMS-y nie powinny kosztować więcej niż 10 eurocentów. Operatorzy znaleźli sposób, by zarobić na rozmowach, mimo że maksymalna cena za minutę transgranicznej pogawędki już teraz została ograniczona do 46 centów za połączenie wykonane (gdy za granicą telefonuje właściciel telefonu) i 22 centy za połączenie otrzymane (gdy właściciel telefonu odbiera połączenie). Ten limit miał być utrzymany do 2010 r. Europejscy urzędnicy mieli nadzieję, że do tego czasu operatorzy się opamiętają lub też powstanie konkurencja, która znacznie skuteczniej niż sztywne przepisy przytrze nosa dyktującym ceny.

Z sekundy na minuty
Dzisiaj Komisja chce, by te ograniczenia obowiązywały do 2012 r. Firmy telekomunikacyjne znalazły jednak sposób na zarobienie, mimo wprowadzenia górnych limitów cen. Niektóre z nich inaczej naliczają długość rozmowy. Tak jak w połączeniach krajowych standardem jest liczenie długości rozmowy w sekundach, tak w międzynarodowych często liczy się w minutach. To tylko z pozoru szczegół. Osoba rozmawiająca 75 sekund przez telefon w naliczaniu sekundowym zapłaci za 75 sekund. W naliczaniu minutowym zapłaci za dwie minuty, czyli za 120 sekund. Dlaczego? Bo rozmowa zajęła 15 sekund drugiej minuty, a w naliczaniu minutowym trzeba zapłacić za każdą rozpoczętą minutę, nawet jeżeli „wykorzystało się” sekundę z kolejnej minuty. Poza tym w przepisach unijnych była pewna nieścisłość. Próbują one regulować ceny za połączenia, gdy jest się za granicą, ale nie wspominają ani słowem o dzwonieniu za granicę, gdy jest się we własnym kraju. Operatorzy korzystają z tej nieścisłości i właściciel polskiej komórki, dzwoniący z Polski do krewnego odpoczywającego np. w Portugalii, zapłaci za minutę połączenia prawie dwa razy więcej, niż Portugalczyk dzwoniący do swojego kraju z urlopu w Polsce. Kolejnym sposobem zarabiania pieniędzy na przebywających za granicą jest poczta głosowa. Operatorzy nie informują, że choć w kraju jest ona zwykle darmowa, za granicą trzeba za nią słono płacić. Jadąc więc za granicę, lepiej wyłączyć tę usługę. W przeciwnym wypadku nieodbieranie połączeń przychodzących na niewiele się zda.

Skończona cierpliwość
Wszystko to w końcu spowodowało, że Komisja Europejska postanowiła z większą determinacją walczyć z bardzo wysokimi cenami roamingu. Przygotowano nowe przepisy, które mają wejść w życie przed sezonem urlopowym 2009 r. Komisarz ds. społeczeństwa informacyjnego Viviane Reding chce drastycznego obniżenia cen za połączenia, SMS-y i przesył danych. W skrócie – wszystko ma stanieć. Ceny za minutę połączenia mają maleć i w 2012 roku wynosić 34 centy za połączenia wykonane (dziś 46 centów) oraz 10 centów (dziś 22) za połączenia odebrane. W kraju przesył jednego megabajta danych kosztuje od 5 do 15 centów. Za granicą może kosztować nawet 11 euro, a więc o kilkadziesiąt razy więcej! To też ma się zmienić. Wysokie ceny za rozmowy telefoniczne zabijają konkurencję i zniechęcają do inwestycji. Problem dotyka szczególnie mocno kraje biedniejsze, na przykład Polskę. Nawet patrząc na liczby bezwzględne (nie mówiąc już o kosztach względnych, czyli przyrównanych do zarobków), Polacy za minutę rozmowy telefonicznej płacą jedną z najwyższych – o ile nie najwyższą – stawek w Europie. I tym razem nie chodzi o połączenia w komunikacji międzynarodowej, tylko te wykonywane w obrębie Polski z telefonów stacjonarnych. Wysokie ceny utrudniają nam rozwój gospodarczy.

Nie daj się wpuścić w roaming
Przed wyjazdem za granicę dobrze jest wyłączyć pocztę głosową w swoim telefonie. Jeżeli się tego nie zrobi, opłaty będą naliczane, nawet jeżeli za granicą nie będą odbierane połączenia przychodzące. Jadąc do konkretnego kraju, dobrze jest się zorientować, jakie są stawki minutowe u konkretnych operatorów. Mogą się one bardzo różnić. Najlepiej zadzwonić do operatora swojej sieci i poprosić o wykaz sieci, z którymi ma w danym kraju podpisaną umowę. Dobrze jest poprosić o obowiązujące ceny. Większość aparatów telefonicznych ma ustawioną opcję automatycznego wyboru sieci. W praktyce aparat wybiera tę, która w danej chwili ma najmocniejszy sygnał. Dużo bezpieczniej jest porównać ceny i ustawić w aparacie „na sztywno” konkretnego operatora zagranicznego. Wtedy można mieć pewność, że rachunki będą możliwie najniższe.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.