Dlaczego ropa jest droga?

Szymon Mazurek, pracownik naukowy w Katedrze Międzynarodowych Stosunków Gospodarczych Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu

|

GN 27/2008

publikacja 10.07.2008 22:31

Cena ropy bije kolejne rekordy. I trudno się spodziewać, że w przyszłości ten surowiec potanieje.

Dlaczego ropa jest droga? Wiercimy coraz głębiej, a cena ropy i tak rośnie fot. PAP/Itar-tass/anatoly ustinenko

Ekonomiści wyjaśniają wzrosty i spadki za pomocą prawa popytu i podaży. W uproszczeniu oznacza to, że im jest mniej na rynku danego towaru w stosunku do zapotrzebowania, tym jego cena jest wyższa. Czy cena ropy jest wysoka, bo jest jej za mało?

Prawo popytu, prawo podaży
Zapotrzebowanie na ropę i jej produkty rośnie najszybciej nie w krajach bogatych, ale w tych rozwijających się – szczególnie w regionie Azji Południowej i Wschodniej. W Indiach czy Chinach ten wzrost jest z jednej strony napędzany rozwojem przemysłu, a z drugiej – większymi potrzebami konsumentów. Napływ inwestycji zagranicznych, rozwój różnych gałęzi przemysłu i sektora usług powoduje wzrost poziomu życia milionów ludzi. Ci, mając więcej pieniędzy i chcąc żyć coraz wygodniej, wydają więcej na produkty i usługi, których wytworzenie i dostarczenie wymaga energii.

Skoro ropy potrzeba coraz więcej, dlaczego nie zwiększyć jej wydobycia? Nie jest to, niestety, takie proste. Wzrost zapotrzebowania na energię utrzymuje się od dłuższego czasu i wolnych mocy wydobywczych nie zostało już dużo. Możliwości zwiększania produkcji bez większych inwestycji zostały w zasadzie wyczerpane. Czy w najbliższym czasie może się to zmienić? Paradoksalnie, to właśnie wysoka cena ropy zwiększa szanse na nowe inwestycje. Wzrost ceny surowca czyni opłacalnymi nowe kosztowne sposoby jego wydobycia. Tylko, czy zwiększone wydobycie ropy będzie skutkowało spadkami cen? Niekoniecznie. Po pierwsze mowa jest o inwestycjach gigantycznych. Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA) szacuje, że aby zaspokoić rosnące potrzeby energetyczne, tylko w sektorze naftowym konieczne są inwestycje rzędu 100 mld dolarów rocznie.

Trudno oczekiwać, żeby koncerny naftowe były skore do szybkiego wydania tak dużych pieniędzy, nawet (a może tym bardziej) jeśli obecnie osiągają rekordowe zyski. Po drugie wyższe na-kłady inwestycyjne oznaczają wzrost średniego kosztu wydobycia jednej baryłki. Aktualnie rozpiętość w kosztach wydobycia jest ogromna: od kilku dolarów za baryłkę w krajach arabskich po kilkadziesiąt dolarów u wybrzeży Alaski. Nowe odkrycia i idące za nimi inwestycje nie zwiększą ilości ropy wydobywanej z tanich złóż arabskich, ale z drogich pokładów. Po trzecie nawet uwzględniając inwestycje w nowe technologie, utrzymanie stałego wzrostu wydobycia możliwe jest tylko w krajach OPEC (Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową), byłych republikach Związku Radzieckiego i ewentualnie w Azji. W innych miejscach ropy jest po prostu mało.

Ile mamy ropy?
To, że wydobycie ropy naftowej nie nadąża za wzrostem zapotrzebowania, nie jest skutkiem kurczącej się ilości tego surowca. W tym miejscu warto wytłumaczyć różnice między zasobami i rezerwami ropy. Zasoby to kategoria geologiczna. Oznacza całkowitą ilość ropy znajdującej się na naszej planecie, bez względu na to, czy jesteśmy ją w stanie znaleźć i wydobyć. Rezerwy to termin odnoszący się do tych zasobów ropy, które są dzisiaj zidentyfikowane i których wydobycie jest możliwe i opłacalne. A więc na jak długo wystarczy ropy? Odpowiedź na to pytanie głównie za sprawą zmian technologicznych jest od połowy lat 80. XX wieku mniej więcej taka sama. Na 40 lat.

Inaczej mówiąc, w 1985 r., w 1995 i 2005 r. przewidywano, że ropy wystarczy na 40 lat. Rozpoznajemy po prostu coraz więcej złóż i mamy coraz lepszą technologię wydobywczą. Mimo rosnącej produkcji, ropy będącej w naszym zasięgu jest coraz więcej. Pozostaje kwestia, jak długo taki stan się utrzyma. Według prognoz BP, w Ameryce Północnej ropa skończy się za 13 lat, w rejonie Azji i Pacyfiku – za 14 lat, w Europie i Eurazji – za 22 lata, w Afryce – za 31 lat, w Ameryce Środkowej i Południowej – za 45 lat, a na Bliskim Wschodzie – za 82 lata. Jeśli te szacunki się sprawdzą, za 30 lat lista krajów eksportujących ropę będzie znacznie krótsza niż obecnie, a wszelkie dostępne źródła ropy będą znajdować się w krajach niestabilnych, zarówno politycznie, jak i gospodarczo.

OPEC coraz słabsza
Kiedy mowa o cenach ropy, oczy całego świata zwrócone są na OPEC. Siła bezpośredniego oddziaływania OPEC na ceny ropy naftowej to obecnie raczej mit niż rzeczywistość. Znaczenie tej organizacji przez ostatnie 30 lat się zmniejsza. Co prawda kraje kartelu stale kontrolują ok. 61 proc. światowych rezerw ropy naftowej, ale ich udział w produkcji jest znacznie mniejszy i wynosi 43 proc. I choć jako grupa nadal są największym światowym producentem ropy, to ich siła oddziaływania maleje. Przede wszystkim dlatego, że OPEC przestaje być postrzegany jednorodnie. Coraz większą uwagę zwraca się raczej na zachowania najzasobniejszej w ropę Arabii Saudyjskiej niż kartelu jako całości.

Dzieje się tak między innymi za sprawą nieskutecznej kontroli limitów wydobycia określanych w ramach organizacji. Niektóre kraje członkowskie notorycznie wykraczają poza przyznane im kwoty, a utrzymujące się wysokie ceny ropy jeszcze bardziej je do takich zachowań motywują. I choć OPEC nadal bardzo często obarczany jest odpowiedzialnością za wysoki poziom cen, to spotkać można analizy, z których wynika, że od lat osiemdziesiątych posunięcia OPEC są bardziej reakcją na sytuację na rynku surowców niż czynnikiem ją kształtującym. Oczywiście stan ten może się zmienić w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat. Ze względu na rozkład rezerw kraje OPEC mogą w przyszłości odzyskać siłę, którą dysponowały w latach 70. ubiegłego stulecia.

Potęga rynków finansowych
Ostatnim, ale być może najistotniejszym, czynnikiem, który wpływa na ceny ropy, jest sposób jej wyceny lub inaczej rzecz ujmując – sposób, w jaki się nią handluje. Handel ten koncentruje się w Nowym Jorku, Londynie oraz Singapurze, a opiera się przede wszystkim na kontraktach terminowych (futures), w których określa się cenę za dostawę surowca w przyszłości. Ponieważ takimi kontraktami można swobodnie obracać, stają się one produktem samym w sobie. Współczesny rynek ropy naftowej to po prostu kolejny segment rynku finansowego ze wszystkimi jego przypadłościami: spekulacją i wrażliwością na informacje do-chodzące ze świata.

Ekonomiści twierdzą, że w długim okresie o cenach produktów decyduje relacja podaży i popytu. Na co dzień większą uwagę przywiązuje się jednak do aktualnych danych, przekonań na temat najbliższej przyszłości oraz zachowania innych uczestników rynku. Największe znaczenie mają oczekiwania graczy rynkowych, którzy przetwarzają informacje napływające z całego świata (także te nie zawsze bezpośrednio związane z produkcją ropy). Powoduje to, że cena ropy może ulegać zmianie bez względu na jej faktyczną ilość na rynku.

Wystarczy, że inwestorzy będą przewidywać jej mniejszą dostępność w przyszłości, a ceny surowca poszybują w górę. To, czy te prognozy faktycznie się sprawdzą, ma znaczenie drugorzędne. Gdy morskim platformom naftowym zagraża huragan lub wybucha wojna w kraju o dużych złożach, ceny ropy na międzynarodowym rynku ulegają natychmiastowym zmianom. Nikt nie czeka na informacje o faktycznych skutkach tych zdarzeń. Na to po prostu nie ma czasu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.