Drugi Kuwejt na Śląsku?

Jarosław Dudała

|

GN 26/2008

publikacja 06.07.2008 10:07

Gdy ceny benzyny szybują w kosmos, powraca pomysł jej produkowania z węgla.

Drugi Kuwejt na Śląsku? fot. Henryk Przondziono

Idea jest taka: Kompania Węglowa wniosłaby do przedsięwzięcia węgiel z nadwiślańskich kopalń (np. „Brzeszcze”, „Piast” czy „Ziemowit”), a jego przeróbką na paliwa płynne zajęłyby się pobliskie oświęcimskie zakłady chemiczne Synthos (dawne Dwory). Zakład przetwórczy mógłby być ulokowany w okolicach Oświęcimia. – To byłby dobry wybór – mówi Jerzy Świądrowski, kierownik Laboratorium Przetwórstwa Węgla Głównego Instytutu Górnictwa w Katowicach i wyjaśnia: kopalnie w tamtej okolicy mają węgiel młody, wysoko reaktywny i dzięki temu nadający się do używania go w procesach chemicznych.

Zarazem nie nadaje się on do prostego spalania, bo ma niską wartość opałową i dlatego jest tani. Poza tym, według jednych, podobne zakłady należy lokować w pobliżu kopalń (mówi się nawet o zgazowywaniu węgla już pod ziemią), bo wte-dy nie trzeba ponosić kosztów transportu węgla. Według innych, lepsze są lokalizacje bliskie rafineriom. Ulokowanie zakładu pod Oświęcimiem jest korzystne z obu względów, bo blisko są i kopalnie, i wielki kombinat chemiczny.

Jak to się robi?
Produkcja benzyny z węgla to technologia znana od prawie 100 lat. Ma ona dwie odmiany. W pierwszej węgiel poddawany jest działaniu czynnika zgazowującego (np. tlenu albo powietrza). Uzyskuje się z tego mieszankę tlenku węgla i wodoru. A z nią można już zrobić bardzo wiele: albo spalić, uzyskując energię, albo pozyskać wodór – paliwo przyszłości, albo wyprodukować z niej różne związki chemiczne, w tym także benzynę. Druga metoda polega na zmieszaniu zmielonego węgla z uzyskanym z niego olejem. Taki koktajl w obecności katalizatora i wodoru poddaje się działaniu wysokiej temperatury i wysokiego ciśnienia (150 atmosfer).

W ten sposób bezpośrednio uzyskuje się paliwa płynne. W efekcie z 5–6 ton węgla uzyskuje się 1 tonę paliwa. Instalacje produkujące benzynę z węgla na wielką skalę (milionów ton rocznie) pracowały podczas wojny w hitlerowskich Niemczech. Po wojnie działały także w Polsce, m.in. w oświęcimskich zakładach chemicznych – tych samych, które teraz wchodzą w grę jako potencjalny producent benzyny z węgla.

Hitler i apartheid
Skoro metody są znane od dawna, węgla mamy w Polsce pod dostatkiem, a ropy naftowej nie mamy prawie wcale, to dlaczego nie produkujemy benzyny z węgla już od dawna i nie uniezależniliśmy się w ten sposób od wielkiej rury ze Wschodu? Dlatego, że to się zwyczajnie nie opłacało. – Kiedy w latach 70. nastał kryzys paliwowy i ceny ropy naftowej wzrosły, w USA ruszyły badania nad produkcją paliw z węgla. Zaraz za nimi zaczęły się badania w Polsce. Wydawało się, że już, już zacznie się produkcja, aż tu... ceny ropy spadły – mówi Jerzy Świądrowski. Zwraca on uwagę, że – jak dotąd – autentycznie masowa produkcja benzyny z węgla ruszała tylko w szczególnych sytuacjach politycznych: podczas wojny w Niemczech i w Republice Południowej Afryki podczas apartheidu (segregacji rasowej), czyli w okresie, w którym państwo to było dotknięte międzynarodowymi sankcjami gospodarczymi, obejmującymi także sprzedaż paliw.

Zagadka
Żeby inwestycja w instalację (wynosząca kilka miliardów euro) zarobiła na siebie, powinna pracować przez co najmniej 20–25 lat. A kto zgadnie, ile za 20 lat będzie kosztował węgiel, a ile ropa naftowa? Pojawiły się ostatnio opinie, że obecna cena ropy (ok. 140 dolarów za baryłkę) jest przesadzona i musi wkrótce spaść. Ale ten sam ekspert dodał, że za kilka lat cena baryłki sięgnie 200 dolarów. Zmienna – obecnie bardzo wysoka – jest także cena węgla. Dlatego, zdaniem Jerzego Świądrowskiego, nie można polegać na często powtarzanych opiniach, że benzynę z węgla opłaca się produkować, gdy cena ropy przekroczy 100 dolarów za baryłkę. Rzeczywistość jest bardziej skomplikowana. W 2006 r. GIG sporządził analizę tej kwestii na zamówienie Orlenu. Nasz potentat paliwowy nie zdecydował się jednak na inwestycje w tym kierunku.

Przyszłość to wodór
Światowe zasoby ropy naftowej mają nam wystarczyć na 45 lat, złóż gazu ziemnego na 60, a węgla mamy jeszcze na 200 lat. Czy te szacunki są prawdziwe ? One nie są do końca miarodajne, bo – jak zauważył Jerzy Świądrowski – gdyby wierzyć w prognozy sprzed 30 lat, ropa naftowa powinna się nam kończyć już teraz! Jego zdaniem, najbardziej obiecującym źródłem energii jest wodór. Ale jego masowe użycie to póki co melodia dalekiej przyszłości. Potrzebujemy więc źródeł na okres przejściowy, który może potrwać nawet 200 lat. Instalacje, które z węgla robią benzynę byłyby dobrym rozwiązaniem. Na razie są to jednak tylko plany. Zarówno Kompania Węglowa, jak i oświęcimski Synthos są powściągliwe w wypowiedziach na temat możliwości wspólnej produkcji benzyny z węgla. Czekają na wnioski ze studium opłacalności takiego przedsięwzięcia. Ministerstwo Gospodarki ogłosiło przetarg na jego wykonanie. Ma ono być gotowe jeszcze w tym roku. Gdyby podjęto taką decyzję, budowa zakładu potrwa przynajmniej kilka kolejnych lat.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.