Transakcja pod ziemią

Tomasz Rożek

|

GN 11/2008

publikacja 17.03.2008 13:58

Za ponad 200 mln złotych Szkoci kupują kopalnię, na której jej dotychczasowy właściciel postawił już krzyżyk. Dlaczego? Bo przynosiła gigantyczne straty. A więc po co ją kupować? No i czy kupującymi naprawdę są Szkoci?

Transakcja pod ziemią Kopalnia "Silesia" w Czechowicach-Dziedzicach to pierwsza czynna kopalnia fot. Marek Piekara

Chodzi o należącą do Kompanii Węglowej kopalnię „Silesia” w Czechowicach- -Dziedzicach. Właściciel twierdzi, że pieniądze, jakimi dysponuje, można znacznie lepiej zainwestować w inne zakłady. Szkoci (firma Gibson Group International – GGI) inwestować chcą, bo uważają, że warto. Spółka, która kopalnię już praktycznie kupiła (transakcja musi być jeszcze formalnie zatwierdzona m.in. przez Ministerstwo Gospodarki), wpłaciła wadium w wysokości 4 mln złotych. Gdyby teraz wycofała się z zakupu, wyłożonych pieniędzy nie dałoby się już odzyskać. Ale tutaj pojawia się pewna niejasność. Wadium na konto Kompanii Węglowej zamiast GGI wpłacić chciała inna, niezainteresowana kupnem kopalni firma, zarejestrowana w jednym z wielu rajów podatkowych – na Wyspach Dziewiczych. Kompania Węglowa odrzuciła to zabezpieczenie i GGI została zmuszona do wpłacenia własnych pieniędzy. Choć transakcję potwierdził bank PKO BP, nie ucięło to wszystkich spekulacji. Aktywa firmy GGI wynoszą niecałe 200 tys. złotych, czyli 20 razy mniej niż wadium, i ponad 1000 razy mniej niż wartość transakcji. Skąd zatem Szkoci wezmą pieniądze na sfinalizowanie jej? – Pieniądze już czekają – zapewniał szef GGI Tom Gibson.

Załoga za prywatyzacją
To pierwszy w Polsce przypadek sprzedania działającej kopalni. Na jej prywatyzację godziła się załoga zakładu. Ściśle rzecz biorąc, to sprzedaż zakładu była inicjatywą załogi. – Kompania Węglowa chciała zamrozić kopalnię „Silesia” – mówi „Gościowi” rzecznik Kompanii Zbigniew Madej. Zamrożenie oznacza utrzymanie kopalni przy braku wydobycia. Zatrudnienie spadłoby tam do minimum. Pozostaliby specjaliści od wentylacji, odwodnienia i konserwacji urządzeń. Rzecznik Kompanii podkreśla jednak, że redukcja zatrudnienia nie oznaczałaby pozbawiania kogokolwiek pracy. Oferowaliśmy górnikom pracującym w „Silesii” pracę w innych naszych zakładach. Nie chcieli – dodaje Madej.

W przeprowadzonym referendum ponad 90 proc. pracowników opowiedziało się za prywatyzacją. Nowy inwestor obiecuje, że podpisze z pracownikami korzystny pakiet socjalny. W nim ma być zagwarantowana możliwość przejścia na wcześniejszą emeryturę oraz 14 pensji w roku i dodatkowo premia na Barbórkę. Poza tym mówi się, że GGI da każdemu pracującemu pod ziemią jednorazową premię w wysokości 1 tys. złotych za każdy rok przepracowany w kopalni. Ci, którzy pracowali na powierzchni, dostaną 600 złotych za rok. W pakiecie socjalnym ma się znaleźć także zapis, że członkowie rodzin dzisiejszych pracowników kopalni „Silesia” będą w przyszłości mieli pierwszeństwo zatrudnienia w tym zakładzie. Dzisiaj w „Silesii” pracuje około 1000 ludzi. W przyszłości ma pracować 1500.

Podejrzany inwestor?
Nie bez znaczenia (w przekonywaniu załogi) jest zapewne fakt, że wiceprezesem GGI jest były szef „Solidarności” w kopalni „Silesia” – Kazimierz Żyrek. Kiedyś związkowiec, dzisiaj biznesmen. Czy warunki, jakie GGI chce zaproponować swoim przyszłym pracownikom, są w ogóle do spełnienia w polskich warunkach? – Sprzedający mercedesa nie zastanawia się, czy kupującego stać na takie auto. Nie interesuje się tym, czy samochód będzie przynosił zyski, czy straty, a tylko tym, czy otrzyma wynegocjowaną cenę – mówi Zbigniew Madej. Kluczowe wydaje się pytanie, czy GGI jest wypłacalne. – Umowa między nami jest tak skonstruowana, że do transakcji zakupu dojdzie dopiero wtedy, gdy cała kwota, czyli 205 mln złotych plus VAT, znajdzie się na koncie Kompanii Węglowej – mówi rzecznik instytucji. Ilu było chętnych na zakup kopalni? – pytamy. – Ostatecznie tylko GGI – odpowiada Madej. – W takim razie dlaczego firma zgodziła się zapłacić prawie dwa razy tyle, ile wynosiła wycena kopalni? Kopalnia jest warta 111 mln złotych, a GGI zapłaci 205 mln. – GGI chciała mieć pewność, że w ostatniej chwili nikt nie przebije jej oferty – twierdzi rzecznik Kompanii Węglowej.

Potrzeba tylko pieniędzy
Dzisiaj „Silesia” wydobywa zaledwie 0,5 mln ton węgla rocznie. Fedruje dwie ściany, na których już niedługo zabraknie węgla. W różnych opracowaniach jednak ocenia się, że zasoby węgla w „Silesii” wynoszą w istocie od 100 mln do 500 mln ton. Gdyby potwierdziły się te maksymalne szacunki, oznaczałoby to, że „Silesia” jest drugą pod względem zasobów węgla kopalnią w Polsce (po kopalni „Janina” z Libiąża). By jednak z tego bogactwa skorzystać, potrzebne są ogromne inwestycje. Samo wybudowanie szybu, bo nowe złoża są trudno dostępne, to koszt około 500 mln złotych. – Po to, by dostać się do nowych złóż, w praktyce trzeba wybudować nową kopalnię. To ogromne koszty, na które Kompanii Węglowej nie stać. My jesteśmy właścicielami 16 kopalń. W tym roku na inwestycje we wszystkich z nich wydamy 846 mln złotych. Nie chcieliśmy inwestować ogromnej części z tej kwoty w „Silesię”, bo w innych zakładach uzyskamy szybszy zwrot kapitału – mówi Zbigniew Madej.

Smaczku całej historii dodaje fakt, że prawdziwymi właścicielami GGI wcale nie muszą być Szkoci, tylko – co sugerował kilka tygodni temu „Puls Biznesu” – Rosjanie. – I co z tego? W czym oni są gorsi od Szwedów czy Francuzów, którzy posiadają swoje udziały w polskiej energetyce – pyta rzecznik Madej. – W tym, że to Rosja, a nie Szwecja czy Francja, opiera swoją ekspansywną politykę zagraniczną na energetyce i przemyśle wydobywczym. – Tego bym się absolutnie nie obawiał. Jeżeli za inwestycją stoją rzeczywiście Rosjanie, po wyłożeniu ogromnej kwoty pieniędzy za kilka lat dotrą do złóż i będą wydobywać może milion ton węgla rocznie. Tymczasem już dzisiaj Polska od Rosji kupuje 7 mln ton węgla – dodaje rzecznik Kompanii Węglowej.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.