Liniowa rewolucja

Paweł Toboła-Pertkiewicz, członek zarządu Polsko-Amerykańskiej Fundacji Edukacji i Rozwoju Ekonomicznego PAFERE

|

GN 35/2007

publikacja 29.08.2007 15:24

W byłych krajach demokracji ludowej trwa liniowa rewolucja podatkowa. Polska ze swoim skomplikowanym systemem podatkowym może niedługo zostać daleko w tyle za pozostałymi państwami regionu.

Liniowa rewolucja Rys. Małgorzata Wrona-Morawska

Liniowy podatek dochodowy to taki, którego wysokość jest wprost proporcjonalna do podstawy opodatkowania, czyli dochodu. W 1947 r. taki podatek po raz pierwszy na świecie wprowadził Hongkong. W Europie liniowy szlak przetarła Estonia, przeprowadzając w 1994 roku prawdziwą rewolucję podatkową. Podatek dochodowy od przedsiębiorstw został zniesiony, pod warunkiem że cały zysk zostanie reinwestowany w kraju. Podatek od dochodów osobistych ustalono na poziomie 26 proc. dla wszystkich, niezależnie od osiąganych dochodów.

Efekt? Niewielka Estonia stała się tygrysem gospodarczym tej części Europy, a jej przywódca i reformator Mart Laar został ogłoszony cudotwórcą. W ciągu następnych lat Estonia stała się liderem, jeśli chodzi o szybkość wzrostu gospodarczego, przyciągania inwestorów zagranicznych oraz poszerzania wolności gospodarczej. W różnych rankingach oceniających swobody ekonomiczne zajmowała miejsca w pierwszej piątce. W ubiegłym roku hucznie obchodzono 12-lecie wprowadzenia w Estonii podatku liniowego. Zdaniem Laara, „odwrócił on bieg historii Estonii”.

Naśladowcy
Widząc pozytywne efekty rewolucji podatkowej w Estonii, tą samą drogą postanowiły pójść dwa kolejne państwa nadbałtyckie. W 1995 r. podatek liniowy wprowadziła Łotwa – odpowiednio 25 proc. dla dochodów osobistych i 15 proc. dla zysków przedsiębiorców. W 2002 r. taki podatek wprowadza Litwa: obywatele płacą 33 proc., przedsiębiorcy 15 proc. Dwa lata później Litwa osiągnęła największy w historii wzrost gospodarczy – 9 proc.! To szybkie tempo rozwoju utrzymuje się tam do dziś.

Podatek liniowy wprowadziły też: Rosja – w 2001 r. 13 proc. od dochodów osobistych i 24 proc. dla przedsiębiorstw, oraz Ukraina – w 2004 r., odpowiednio 13 i 25 proc. Od tego czasu w tej części Europy panuje moda na podatek liniowy. Wygląda nawet na to, że niektóre państwa zaczynają ze sobą rywalizować w wysokości tego podatku.

Adriatyckie zawody
Po rozpadzie Jugosławii i krwawej wojnie, od kilku lat cały region stara się odrobić stracony czas połowy lat 90. ubiegłego wieku. Jednym ze sposobów budowy silnych gospodarek są zmiany podatkowe. W 2003 r. podatek liniowy wprowadziła Serbia – jednolita stawka wynosi tam 14 proc. Dodatkowo zaoferowała inwestorom zagranicznym wstrzymanie pobierania podatków przez 10 lat. Od początku tego roku w wielu gazetach, również polskich, można znaleźć całostronicowe reklamy Macedonii. Nie zachęcają jednak one turystów do odwiedzenia tego państwa, lecz do inwestowania w tym raju podatkowym.

Zachętą ma być obowiązująca tam od dwóch lat stawka 12 proc., która 1 stycznia 2008 r. zostanie obniżona do 10 proc. W Macedonii w ciągu ostatnich dwóch lat zaszły olbrzymie zmiany, a podatki obniżono tam niemal o połowę. Pozostałe państwa regionu nie zostają w tyle – Czarnogóra do 2010 r. obniży wszystkie podatki dochodowe do 9 proc. To będzie najniższy podatek w Europie. Miesiąc temu premier Albanii Sali Berisha zaproponował wprowadzenie jednolitej 10-procentowej stawki. Niewykluczone, że do grona państw liniowych wkrótce dołączy również Chorwacja.
 



Słowackie 3 x 19 proc.
Największą reformę podatkową w naszej części Europy przeprowadził Mikuláš Dzurinda, premier Słowacji w latach 1998–2006. W 1998 r. system podatkowy naszego południowego sąsiada był niezwykle skomplikowany. Istniało 10 progów podatkowych, podatnicy mieli do dyspozycji blisko 90 różnego rodzaju ulg, ale przepisy były tak niejasne, że prawie nikt z nich nie korzystał. Do 1998 r. Słowacja pozostawała daleko w tyle, jeśli chodzi o rozwój gospodarczy i dopiero reformy Dzurindy wyzwoliły w Słowakach ducha przedsiębiorczości.

Od 1 stycznia 2004 r. Słowacja stała się jednak zupełnie innym państwem – PIT, CIT i VAT ustalono na poziomie 19 proc. System podatkowy stawał się przejrzysty, a jednocześnie przyniósł radykalne obniżenie obciążeń podatkowych. Najwyższe stawki podatku dochodowego od osób fizycznych wynosiły wówczas 35 i 38 proc., reformy Dzurindy były zatem prawdziwą rewolucją. Przejrzystości nabrał sposób rozliczania się z fiskusem, a przedsiębiorcy nie muszą już tracić czasu na studiowanie ustaw podatkowych.

Liniowa rewolucja wciąż trwa. Niedawno czeski rząd Mirka Topolanka zapowiedział wprowadzenie od 2008 r. 15- -procentowego podatku liniowego, który ma być co jakiś czas obniżany. Podatek liniowy wprowadziła także Rumunia (16 proc.), a od 1 sierpnia 2008 r. wprowadza go Bułgaria.

Czysty zysk
Mart Laar twierdzi, że zastosowanie podatku liniowego sprawdza się wszędzie. – Wszędzie słyszę argument, że mój kraj jest mały, więc podatek liniowy mógł się sprawdzić. Gdy odpowiadam na to stwierdzeniem, że od 2001 roku 13-procentowy podatek liniowy obowiązuje w Rosji, której nie można nazwać małym krajem, słyszę głosy, iż to specyfika Europy Wschodniej i w żadnym razie nie można porównywać naszej sytuacji np. z krajami Europy Środkowej. Wielkość państwa czy strefa geograficzna nie mają znaczenia. Problemem jest natomiast pewna grupa zawodowa, która dzięki podatkom świetnie funkcjonuje. Odkąd podatek liniowy istnieje w Estonii, wypełnienie rocznej deklaracji podatkowej zajmuje około 10 minut i nie potrzeba do tego pomocy żadnego doradcy podatkowego – mówi Laar.

Steve Forbes, miliarder i autor książki „Rewolucyjność podatku liniowego”, udowadnia, że wbrew opiniom tych, którzy obawiają się spadku dochodów państwowych w związku z wprowadzeniem podatku liniowego, nie ma się czego bać. – Jeszcze nigdy, po reformie, do państwowej kasy nie wpłynęło mniej pieniędzy, niż wpływało do niej przed reformą – twierdzi. – Wprowadzenie podatku liniowego, wbrew stereotypowym opiniom, obniża opodatkowanie głównie mniej zamożnych, a nie najbogatszych, gdyż system jest tak jasny, że żadne kruczki nie pozwalają na omijanie im płacenia podatków – dodaje.

Liniowy w Polsce
W Polsce od 1991 r. obowiązuje progresywna skala podatkowa. Od tego czasu wprowadzono setki zmian w ordynacji podatkowej, ale prawie żadna z nich nie prowadziła do ułatwień; wręcz odwrotnie. O podatku liniowym mówi się i pisze niemal od momentu wprowadzenia podatku dochodowego. Udało się ustalić jednolitą stawkę – 19 proc. w przypadku przedsiębiorców i nie słychać narzekań na ten rodzaj opodatkowania. Wręcz przeciwnie – dochody przedsiębiorców rosną, podobnie jak państwa, a rozliczanie z fiskusem stało bardziej przejrzyste. Dlaczego zatem nie wprowadzamy w życie sprawdzonych rozwiązań również w przypadku dochodów osobistych? Jak pokazują przykłady państw podobnych do Polski, podatek liniowy jest dla wszystkich. Także dla Polski.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.