Newralgiczny temat

Anna Wojtas

|

GN 40/2022

publikacja 06.10.2022 00:00

O posługach lektora i akolity oraz o zaangażowaniu kobiet w liturgii mówi siostra prof. Adelajda Sielepin CHR.

Kobiety mogą pełnić posługę lektoratu i akolitatu – stwierdził Franciszek w motu proprio „Spiritus Domini”. Kobiety mogą pełnić posługę lektoratu i akolitatu – stwierdził Franciszek w motu proprio „Spiritus Domini”.
roman koszowski /foto gość

Anna Wojtas: Rola kobiety w życiu liturgicznym Kościoła to temat, po którym poruszamy się jak po polu minowym? Boimy się, że coś wybuchnie?

Siostra prof. Adelajda Sielepin: Powiedziałabym, że to temat newralgiczny, dość kontrowersyjny, gdyż kobiety nie dominują i nie są promowane w różnych oficjalnych okolicznościach kościelnych. Kobieta ma miejsce raczej podrzędne a kiedy rzeczywiście ma coś do powiedzenia, to uznaje się to zazwyczaj dopiero po jej śmierci albo po jakimś nadzwyczajnym osiągnięciu. W liturgii – a to najbardziej oficjalne i reprezentatywne okoliczności – miejsce kobiety jest mało eksponowane. Owszem, kobiety licznie w niej uczestniczą, stąd często mówi się, iż Kościół jest Kościołem kobiet. Różne dyskusje, jakie się toczą, są trochę zabarwione obawą przed feminizmem, więc są bardzo ostrożne. List papieża Franciszka Spiritus Domini też dość lakonicznie wspomina o kobietach, choć dotyczy kwestii dopuszczenia ich do posług lektoratu i akolitatu. Papież powiedział o tym wprost, wcześniej mówiło się o posługach świeckich, co też było już bardzo dużym otwarciem po Soborze Watykańskim II.

Czy możemy w takim razie powiedzieć, że liturgia to domena mężczyzn – kapłanów?

Nie, bo Sobór Watykański II mówi, iż liturgia jest dziełem i życiem całego Kościoła. Jasno to zostało wyrażone w Konstytucji o liturgii: uczestnictwo w niej jest powołaniem całego Kościoła. Jedynie pewne funkcje są zastrzeżone tylko dla mężczyzn, którzy posiadają święcenia – przynajmniej diakonatu. Liturgii zawsze przewodniczy prezbiter. A o innych posługach po prostu mało się mówi.

Czyli o zadaniach świeckich zapomina się, ale pamięta o celebransie, bo bez niego nie ma Eucharystii?

Tak, bez kapłana, który przewodniczy jako widzialny znak Chrystusa, nie byłoby Eucharystii. Mówi się jednak, że celebransem jest także Kościół – wszyscy zgromadzeni. Wszyscy współcelebrujemy Eucharystię, tylko każdy w swojej roli. Najczęściej mówi się o tych rolach, które wynikają ze święceń, rzadziej słyszy się o rolach wynikających z chrztu, czyli tej konsekracji, która pochodzi z sakramentów inicjacji chrześcijańskiej: chrztu i bierzmowania. To jest teologia dosyć współczesna. Po soborze, który bardziej wyeksponował znaczenie liturgii, zwrócono też uwagę na sakramenty i ich wymiar egzystencjalny. Z tego statusu chrzcielnego wynikają więc posługi i sposób uczestnictwa w liturgii. Jest to nowe spojrzenie, choć głęboko zakorzenione w teologii patrystycznej z pierwszych wieków chrześcijaństwa. Starożytny Kościół opierał swoją duchowość przede wszystkim na chrzcie i Eucharystii. Ta perspektywa została przywrócona i stała się przedmiotem studiów liturgicznych, trochę inaczej prowadzonych i rozumianych niż dawniej.

Jakie posługi w liturgii Kościół przewiduje dla kobiet?

Właściwie już we wcześniejszych dokumentach funkcje, które odnosiły się do świeckich, można było odnieść do kobiet. Kanon 230 Kodeksu prawa kanonicznego stanowi, że świeccy posiadający odpowiedni wiek i ustalone przymioty mogą być przyjęci dzięki odpowiedniemu obrzędowi liturgicznemu do posługi lektoratu i akolitatu. W 2021 r. papież Franciszek w swoim motu proprio Spiritus Domini doprecyzował, że dotyczy to też kobiet. Daje to podstawę do udzielenia posług lektoratu i akolitatu zarówno mężczyznom, jak i kobietom. Dawniej były one rozumiane jako funkcje prowadzące do święceń i dlatego powierzano je klerykom. Nowość polega na tym, żeby nie pojmować tych posług tylko w kluczu prowadzącym do święceń kapłańskich, ale jako posługi, do których upoważniają i uzdalniają chrzest i bierzmowanie.

Na czym polegają posługi lektoratu i akolitatu?

Każda rozumiana jest jako charyzmat, a nie tylko jako zadanie. Każda ma głębsze, duchowe znaczenie – jest po prostu łaską, darem Ducha Świętego dla osoby, która duchowo z tego charyzmatu korzysta. Posługa lektoratu dotyczy proklamacji słowa Bożego. W liturgii spełnia się przez odczytywanie tekstów Pisma Świętego zamieszczonych w lekcjonarzu na dany dzień. Ale z tą posługą wiąże się też cały pietyzm i życie słowem Bożym. Lektor czy lektorka żyją nim i są zdolni przekazać innym ten pietyzm, mądrość i światło, które sami otrzymują dzięki łasce udzielonej dla tej posługi. Na tym polega wspomaganie kapłanów w proklamacji słowa Bożego – odczytywanie go w czasie liturgii, ale też w duszpasterskim oddziaływaniu dla pełniejszego przyjęcia słowa Bożego przez Lud Boży. Nie dotyczy to homilii, bo do tej funkcji Kościół wymaga święceń, przynajmniej diakonatu. Akolita natomiast to pomocnik prezbitera. Przyjęcie tej posługi uprawnia do udzielania Ciała Pańskiego w czasie obrzędów Komunii Świętej, a także w sytuacjach poza sprawowaną Eucharystią. To oczywiście wiąże się też z możliwością bycia nadzwyczajnym szafarzem Komunii Świętej dla chorych i tych, którzy nie mają dostępu do kościoła, a pragną do Komunii przystąpić. Posługę akolitatu również rozumiemy w kluczu charyzmatu szczególnego wybrania do kultu Pana Jezusa obecnego pod postaciami chleba i wina. Posługa ta powinna się przekładać na życie duchowe akolity, który nie tylko często uczestniczy we Mszy Świętej, ale również adoruje Pana Jezusa, docenia tę obecność i potrafi zapalić innych, troszcząc się o ich formację liturgiczną.

Czy to jest jakiś przełom w praktyce Kościoła?

Przełom jest na piśmie, ponieważ nigdy dotąd nie było tak wyraźnie powiedziane, że posługi te mogą pełnić kobiety, a tu zostało to wyrażone wprost. To na pewno jest przełom, że dokument papieski tak to ujął. Natomiast w praktyce może jest to utwierdzenie praktyki popularnej już na Zachodzie, gdzie spotykamy bardzo wiele kobiet pełniących funkcję nadzwyczajnych szafarzy Komunii Świętej, a może też docenienie laikatu, odpowiedź na zaangażowanie. Natomiast posługę lektorki możemy spotkać bardzo często także w Polsce. Zdarzają się też nadużycia, kiedy posługa akolity jest sprawowana „w biegu”, bez odpowiedniej formacji. Czasem taka posługa jest niekonieczna, bo nadzwyczajny szafarz jest potrzebny, gdy brakuje kapłanów i diakonów albo w sytuacji nadzwyczajnej, gdy zgromadzenia liturgiczne są zbyt liczne lub gdy chodzi o Komunię Świętą w domu chorego. Natomiast Kościół w Polsce jest bardzo tradycjonalistyczny i takie innowacje trudno się zaszczepiają. Pewnie i z tego powodu, że ciągle jeszcze mamy bardzo dużo kapłanów oraz diakonów. Ludzie są przyzwyczajeni, że to ksiądz podaje Ciało Pańskie, więc zdarza się, że do nadzwyczajnego szafarza nie chcą podejść, nawet jeśli jest to mężczyzna. Dlatego samo zakomunikowanie, że teraz również kobiety mogą być akolitami, nie wystarczy, a może nawet wywołać krytykę, że Kościół się sekularyzuje i niebawem kobiety będą wyświęcane na księży. Najpierw musi być solidna katecheza, głębsza formacja uwzględniająca te uzasadnienia, jakimi kieruje się Kościół, a więc wyjaśniająca teologię chrzcielną, a nie tylko informująca o zmianach. Możemy powiedzieć śmiało, że chrzest czy bierzmowanie nie są tak dowartościowane jak święcenia. Mało mówi się o kapłaństwie powszechnym. Bardzo dużą uwagę przywiązujemy do spowiedzi, do Komunii Świętej, do sakramentu małżeństwa, z których wynikają zobowiązania w życiu codziennym, natomiast chrzest i bierzmowanie nie kojarzą się nam z chrześcijańskimi obowiązkami i uzdolnieniami. Tę lukę w naszej formacji trzeba więc uzupełnić.

Ale jak o tym mówić?

Po prostu tak oznajmiać nowe ustalenia Kościoła, by wierni rozumieli motywy i argumenty teologiczne uwzględniane przez Kościół. Dokładnie tak, jak zrobił to papież Benedykt XVI, kiedy wprowadził ryt nadzwyczajny sprawowania Eucharystii. Powiedział, że można sprawować taką liturgię tylko wtedy, kiedy poprzedzi ją gruntowna katecheza, która miałaby na celu wyjaśnienie i uzasadnienie takiej możliwości, ale z równoczesnym zaakcentowaniem znaczenia rytu zwyczajnego promowanego przez Kościół po Soborze Watykańskim II. A wiemy, że często bywało inaczej, bo zabrakło katechezy i właściwego przygotowania. Podobnie i teraz – dokładna informacja i katecheza pomogą ustrzec się nadużyć i niepotrzebnego krytycyzmu, że Kościół ulega wpływom feministycznym. Poprzez nauczanie można przyczynić się do pogłębienia świadomości.

Co jest możliwe w realiach Kościoła w Polsce? Na jakie potrzeby Kościoła mogliby odpowiedzieć świeccy, w tym kobiety?

Jeśli będą kandydaci do nowych posług, będziemy przygotowywać dla nich program formacji, aby ich posługa polegała nie tylko na czytaniu słowa Bożego i zanoszeniu Pana Jezusa do chorych, ale by mogli także w innych sektorach duszpasterstwa wspomóc kapłanów, ożywić i urozmaicić działalność pastoralną. Jest wiele wrażliwych duchowo i wykształconych kobiet. Uważam, że zrobiłyby wiele dobra, gdyby obok kapłanów miały dostęp do formacji np. ministrantów. Kompetentne kobiety, ale też te, które już pełnią taką posługę, mogłyby pomóc np. w kursie dla nadzwyczajnych szafarzy Komunii Świętej i mieć dla nich konferencje czy wykłady, także na dniach skupienia czy rekolekcjach. Chodzi o to, żebyśmy rozumieli te posługi eklezjalnie, a nie tylko instrumentalnie. Ars celebrandi to nie tylko sztuka sprawowania liturgii, ale przede wszystkim świadomość i wrażliwość wiary. Dlatego w formacji liturgicznej rola kobiety jest jak najbardziej uzasadniona, podobnie jak jej zdolność do pełnienia funkcji lektorki czy akolitki. W przeciwnym razie byłby to pretekst do bardzo niesprawiedliwej oceny, że posługi, do których dopuszcza się kobiety, są mniej warte. Nie! To są posługi komplementarne.

Jaki przydałby się teraz następny krok?

Przydałoby się zaproszenie świeckich do spojrzenia na własne chrześcijaństwo trochę głębiej, w kluczu misterium Chrystusa i Kościoła. Jeżeli mówimy, że Kościół jest matką, to niech nie będzie to tylko sloganem. Niechże Kościół jako matka wyrazi się też przez kobiety i ich posługę! Potrzebne jest ogłoszenie na temat możliwości podejmowania posług lektora i akolity przez mężczyzn i kobiety, z wyjaśnieniem, na czym to ma polegać, i poinformowaniem zainteresowanych, że będą zorganizowane spotkania formacyjne na ten temat. Powinno to być ogłoszone przez księży na Mszach Świętych, np. w ramach ogłoszeń parafialnych, w sposób wyraźny i zachęcający do refleksji. To nie kobiety powinny promować te posługi, bo wówczas będzie to traktowane jednostronnie, jakby to one chciały wprowadzać coś dla siebie. Potrzebna jest zachęta ze strony duchownych, co też przełożyłoby się na szacunek wobec kobiet pełniących te posługi. W duszpasterskiej codzienności nie powinno być tak, że w liturgii będzie się preferować lektorów mężczyzn na zasadzie: kobieta może przeczytać czytanie, jeśli nie ma lektora mężczyzny. Ważne jest też, aby podkreślić, że przez różne powołania i posługi Kościół ukazuje się jako całość, jedność w różnorodności. Przecież nie chodzi nam o taki obraz Kościoła, w którym mamy prezbiterium i resztę. Dotąd nie słyszałam podczas Mszy Świętej w czasie ogłoszeń, żeby była mowa o papieskim liście Spiritus Domini. W zasadzie to o żadnych dokumentach się nie wspomina, nawet jeśli papież wyda jakąś encyklikę. To wielka szkoda, „przerwa na łączach”, ale nie ma w Polsce takiej tradycji, żeby się interesować Magisterium Kościoła. A szkoda, bo to akurat jest pierwszorzędne posłuszeństwo, jakie powinniśmy praktykować. Jak mamy być posłuszni Kościołowi, jeżeli nie wiemy, czego on naucza, co myśli, co robi? Jako Kościół mamy być wspólnotą, która coraz bardziej żyje pełnią życia. Uświadamianie wiernym, na czym polega to powszechne kapłaństwo, które jest udziałem wszystkich ochrzczonych, to najprostsza droga, choć niekiedy zaniedbana. •

Siostra prof. Adelajda Sielepin - jadwiżanka wawelska, kierownik Katedry Nauk Liturgicznych na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.