Sianem w niebo

Marcin Jakimowicz

Gdy deszcz zalał mu siano, rzucał nim w stronę do nieba i wołał: „Boże, takie siano to sobie sam zjedz, bo moje krowy na pewno nie będą tego jadły”.

Sianem w niebo

Siostra Rozariana podeszła do tabernakulum, położyła na nim kolejny list z prośbą o modlitwę i z szelmowskim, bezczelnym uśmiechem szepnęła: „Masz, żebyś potem nie mówił, że nic nie wiedziałeś!’. A Bóg słuchał tej mniszki, córki rabina Michała Marguliesa. Rozbrajała dominikanki z Świętej Anny swą szczerością. Gdy złamała nogę, pogroziła laską w stronę obrazu Madonny i powiedziała: „Jak Tyś Syna wychowała? Zobacz, do czego dopuścił!”. Gdy mniszki w ciszy przygotowywały się do modlitwy, usłyszały głośne stuknięcie laską w podłogę. Siostra Rozariana z właściwą sobie dyplomacją i wdziękiem zawołała: „Jezu, jestem! Rozariana przyszła! Rozmawiaj ze mną!”. Dominikanki z trudem powstrzymywały śmiech, a jednocześnie uczyły się szczerości i prostoty modlitwy. Kiedyś powiedziała pod krzyżem: „Oj, Żydku, Żydku, żebyś Ty wiedział, jak ja Ciebie kocham!”.

„Nie puszczę Cię, dopóki mi nie pobłogosławisz” – wołał do anioła Jakub. Jan Kowalski, czytając podobne zdania, wpada w lekki popłoch. Nie uczono go takiej szczerości w stosunku do Najwyższego…

„Nie uczono. Nawet mówiono, że takie postawienie sprawy jest bluźnierstwem – opowiada ks. Wojciech Węgrzyniak - A Jakub nie bał się powiedzieć jeszcze mocniej: «Jeżeli Pan Bóg będzie ze mną, strzegąc mnie w drodze, w którą wyruszyłem, jeżeli da mi chleb do jedzenia i ubranie do okrycia się i jeżeli wrócę szczęśliwie do domu ojca mojego, Pan będzie moim Bogiem» (Rdz 28,20-21). A to w świecie politeizmu praktycznie znaczyło, że jeśli Bóg moich przodków mi nie pobłogosławi, to wybiorę sobie innego boga. Znajoma siostra zakonna lubi powtarzać: «Panie Jezu, staraj się o mnie, bo masz wielu konkurentów!». W jednej z podhalańskich wiosek żył człowiek, który, jak deszcz zalał mu porządnie siano, potrafił rzucać tym sianem w stronę do nieba i wołać: «Boże, takie siano to sobie sam zjedz, bo moje krowy na pewno nie będą tego jadły». W dzieciństwie myślałem, że to jakiś bluźnierca, ale im dłużej żyję i im bardziej czytam Biblię, przekonuję się, że ten człowiek miał autentyczną relację z Bogiem. Postawmy się trochę na miejscu Boga, który zna serca ludzkie. Czy nie bolałaby nas nieszczerość ludzi, którzy zwracaliby się do nas na modlitwie? Poza tym, gdyby Bóg obrażał się na takie słowa, nigdy nie pozwoliłby napisać w Biblii: «Boże mój, czemuś mnie opuścił» (Ps 22,2), «Ocknij się! Dlaczego śpisz, Panie?» (Ps 44,24) albo «Niech będzie przeklęty dzień, w którym się urodziłem» (Jr 20,14). Objawiłby się autorom natchnionym i powiedziałby do nich: Nie pisz «czemuś mnie opuścił», ale «czemu czuję się, jakbyś mnie opuścił». Nie pisz «dlaczego śpisz», bo ja nigdy nie śpię! I nie pisz «przeklęty dzień mego urodzenia», bo życie jest błogosławieństwem od poczęcia aż do naturalnej śmierci”.

Bardzo dotykają mnie słowa Mojżesza, który słysząc, że ma spakować manatki i ruszyć do Ziemi Obiecanej, bez zbędnego owijania w bawełnę zaproponował: „Jeśli nie pójdziesz sam, to raczej zakaż nam wyruszać stąd” (Wj 33, 15). I choć była ta propozycja nie-do-odrzucenia byłam rodzajem zamachu na Najwyższego, Bóg odpowiedział: „Pójdę”. I ruszył z Izraelem.

„Od czasów Jana Chrzciciela aż do dziś królestwo doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni porywają je”.

Bóg, który zaprasza: „wstań i wiedź ze mną spór, Ja cię usprawiedliwię” oczekuje od nas tak szczerej postawy.