„Wzywam cały naród polski...”

Dawid Golik, IPN Oddział w Krakowie

|

GN 38/2022

publikacja 22.09.2022 00:00

Nie ulegało wątpliwości, że po przegranej kampanii 1939 r. w okupowanej przez Niemców i Sowietów, a niedługo później także Słowaków i Litwinów Polsce musi narodzić się konspiracja. Otwartą jednak kwestią pozostawało, jaki charakter ona przybierze i kto będzie w stanie stworzyć ośrodek na tyle silny, aby podporządkować sobie różne, często skłócone i obwiniające się wzajemnie o klęskę wrześniową środowiska.

Żołnierze z 77 Nowogródzkiego Pułku Piechoty AK na stanowisku bojowym. Żołnierze z 77 Nowogródzkiego Pułku Piechoty AK na stanowisku bojowym.
zbiory ipn

Wzorców nie trzeba było daleko szukać – całe pokolenia wychowywały się na legendzie powstania styczniowego, historii „tajemnego państwa” z jego Rządem Narodowym i partyzanckimi partiami rozsianymi po całej Rzeczypospolitej. Z kolei w czasie I wojny światowej z powodzeniem funkcjonowała konspiracyjna Polska Organizacja Wojskowa, której dokonania utrwalano także w okresie międzywojnia. Nie brakowało również ludzi, którzy bardzo szybko zdecydowali się na przejście od oporu jawnego na froncie do misternego tkania konspiracyjnych sieci.

Służąc zwycięstwu

Mimo że wielu oficerów Wojska Polskiego, w tym kilku generałów, zainicjowało we wrześniu i październiku 1939 r. powstanie w ich zamyśle regionalnych lub nawet ogólnopolskich organizacji konspiracyjnych, których celem miało być odzyskanie przez Polskę niepodległości, to ostatecznie tylko jedna z nich miała szansę odnieść sukces i przerodzić się w późniejszy pion wojskowy Polskiego Państwa Podziemnego. Mowa o Służbie Zwycięstwu Polski (SZP), której pomysłodawcą i twórcą był gen. Michał Tokarzewski-Karaszewicz. O jej powodzeniu zadecydowały trzy czynniki. Przede wszystkim warto wspomnieć, że powstała w broniącej się jeszcze Warszawie, w środowisku wojskowych i polityków wysokiego szczebla, a więc ludzi o odpowiednich kontaktach i horyzontach. Ponadto dysponowała odpowiednim budżetem, mogącym pozwolić niebawem na rozszerzenie jej wpływów na cały okupowany kraj. W końcu – co wydaje się najważniejsze – miała odpowiednie umocowanie prawne. Opuszczając bowiem terytorium II RP, Naczelny Wódz marsz. Edward Śmigły-Rydz przekazał wszelkie pełnomocnictwa związane z kontynuowaniem oporu zbrojnego dowodzącemu obroną stolicy gen. Juliuszowi Rómmlowi. Ten z kolei zdecydował się powierzyć misję budowy ogólnopolskiej organizacji konspiracyjnej właśnie gen. Tokarzewskiemu-Karaszewiczowi. Twórca SZP zapisał po latach: „Zaproponowałem, aby przekazał mi pełnomocnictwa Rządu i Naczelnego Wodza, jakie posiadał, rozciągając je na cały obszar Państwa. Oświadczyłem gotowość podjęcia się odpowiedzialności za organizowanie zbrojnego oporu przeciw okupantom i gotowości moralnej oraz fizycznej Kraju do wszczęcia otwartej walki, gdy na to pozwoli położenie wojenne”.

„Torwid”, bo taki pseudonim przyjął Tokarzewski-Karaszewicz, z dniem 27 września stanął na czele struktury łączącej w sobie zarówno pion cywilny, jak i wojskowy. Budował więc od początku równolegle kadrowy szkielet zbrojnej konspiracji oraz tzw. ośrodki tymczasowej władzy narodowej, złożone z urzędników państwowych i polityków różnej orientacji, w tym socjalistów, ludowców i narodowców. Wchłaniał przy tym i włączał do organizacji inne grupy konspiracyjne, zdając sobie sprawę z potrzeby stworzenia jednolitego dowództwa na terenie kraju. Ów zamysł odzwierciedlał Statut SZP, w którym pisano: „Do udziału w pracach organizacji, względnie współdziałania z nią wzywam cały naród polski bez różnicy przekonań, przynależności partyjnej itp”. Dodawano przy tym dość gorzko, biorąc pod uwagę doświadczenia z 1939 r.: „Musimy podjąć i prowadzić nieustępliwą walkę z najeźdźcą, bo […] bez nas samych czy wbrew nam […] nikt i nic nie może nas zbawić”.

Misja „Rakonia”

Fakt internowania władz polskich na terenie Rumunii, a następnie stworzenia nowego Rządu Polskiego we Francji oraz połączenie funkcji premiera i Naczelnego Wodza przez gen. Władysława Sikorskiego spowodowały kolejne przekształcenia w strukturach podporządkowanej władzom na obczyźnie konspiracji. Sikorski doceniał wprawdzie szybki rozwój i dynamikę pracy SZP, obawiał się jednak, że jej sztab – złożony w jego mniemaniu z dawnych piłsudczyków – nie będzie wystarczająco dyspozycyjny wobec pozostających na Zachodzie zwierzchników, którzy w większości byli politycznie związani z przedwojenną opozycją. Dążył też do wyraźniejszego rozdzielenia pionów wojskowego i cywilnego konspiracji, co w przypadku SZP nie było takie oczywiste. Ostatecznie już 13 listopada 1939 r. władze na uchodźstwie powołały do życia Związek Walki Zbrojnej (ZWZ), który przejął dotychczasowe struktury SZP i formalnie zajął jej miejsce. Na czele ZWZ stanął początkowo gen. Kazimierz Sosnkowski, kierując nim z obszaru Francji. Nie było to jednak najszczęśliwsze rozwiązanie, gdyż w znacznym stopniu ograniczało dynamikę działania organizacji, stąd też po klęsce Francji i ewakuacji władz państwowych do Anglii powołano w czerwcu 1940 r. Komendę Główną ZWZ na terenie Polski. Na jej czele stanął bliski współpracownik „Torwida” i jego zastępca w strukturach SZP – gen. Stefan Rowecki „Rakoń”, „Grot”, pełniący dotychczas funkcję dowódcy ZWZ na terenie okupacji niemieckiej.

Warto zaznaczyć, że ZWZ nie rozwijał się równomiernie – dynamiczny wzrost szeregów obserwowano na terenie okupacji niemieckiej, z kolei na ziemiach zajętych przez Sowietów targały konspiracją ciągłe aresztowania i wsypy. Konspiracja na Kresach II RP odżyła dopiero po ataku Niemiec na ZSRS w czerwcu 1941 r.

Bez wątpienia od samego początku głównym celem ZWZ było przygotowanie powstania na terenie kraju i prowadzenie bieżącej walki zbrojnej z okupantami. W podstawowym dokumencie programowym ZWZ, „Instrukcji dla Obywatela Rakonia” z 16 stycznia 1940 r., zapisano, że ma on „przez skupienie w związkach konspiracyjnych jednostek najstaranniej dobranych stworzyć ośrodki czynnego oporu narodowego, przeciwdziałającego załamaniu się sił moralnych polskiego społeczeństwa, oraz odpowiadać za przygotowanie powstania zbrojnego na tyłach armii okupacyjnych, które nastąpi z chwilą wkroczenia regularnych wojsk polskich do Kraju”. Podziemna armia miała być według założeń formacją w pełni ochotniczą, ponadpartyjną i apolityczną. Stanowiła też konspiracyjny odpowiednik Polskich Sił Zbrojnych (PSZ), walczących już wówczas przy boku aliantów zachodnich z Niemcami. 3 września 1941 r. gen. Sikorski uznał ZWZ za główną część Sił Zbrojnych RP, zrównując jego status z oddziałami regularnymi PSZ. Jednocześnie Komendant Główny ZWZ mógł się odtąd posługiwać tytułem Komendanta Sił Zbrojnych w Kraju.

Na drodze do powstania

Wzmacnianie statusu podziemnego wojska i jego dowódcy odgrywało też istotną rolę we wspomnianych już planach powstańczych. Zryw, przewidziany na najdogodniejszy strategicznie moment, w którym siły wroga będą w defensywie, a do granic Polski zbliżą się sojusznicy, stał się osią dla budowy struktur terenowych i szkolenia żołnierzy. Zakładano jednak, że powstanie może się udać jedynie, jeśli dojdzie do scalenia wszystkich działających do tej pory w kraju środowisk niepodległościowych. Pomimo że kierowany przez „Grota” ZWZ bardzo szybko stał się najważniejszym ośrodkiem konspiracji zbrojnej, poza jego strukturami funkcjonowało nadal wiele organizacji wojskowych i politycznych, chcących zachować swoją autonomię. Do najważniejszych z nich należały Narodowa Organizacja Wojskowa (NOW) oraz Straż Chłopska (przemianowana w późniejszym czasie na Bataliony Chłopskie), które stanowiły formacje związane z konkretnymi partiami politycznymi podziemnej Polski. Ich działalność pozostawała jednak w sprzeczności z wytycznymi Naczelnego Wodza, który jednoznacznie opowiadał się za ujednoliceniem walki niepodległościowej i rozkazywał „przeprowadzić scalenie akcji wojskowej wszelkimi środkami”.

To właśnie jako jeden z elementów usprawnienia scalenia i podniesienia rangi rozbudowywanej od 1939 r. organizacji należy postrzegać zastąpienie ZWZ Armią Krajową. W depeszy do gen. Roweckiego Naczelny Wódz zaznaczył: „Znoszę dla użytku zewnętrznego nazwę ZWZ – wszyscy żołnierze w czynnej służbie wojskowej w Kraju stanowią »Armię Krajową«, podległą Panu Generałowi jako jej dowódcy”. W ten sposób 14 lutego 1942 r. narodziła się AK, której nazwa tak naprawdę upowszechniła się dopiero w kolejnych latach, w związku z rozpoczętą na szerszą skalę działalnością zbrojną. Równolegle z nią posługiwano się bowiem jeszcze przez jakiś czas skrótem ZWZ czy też kryptonimami, takimi jak PZP (Polski Związek Powstańczy) i SSS (Stowarzyszenie Samopomocy Społecznej). Jak ustalił historyk Andrzej Chmielarz, po raz pierwszy w przestrzeni publicznej Armia Krajowa pojawiła się ponad rok po utworzeniu, 3 czerwca 1943 r., kiedy na łamach podziemnego „Biuletynu Informacyjnego” przedrukowano rozkaz gen. Sikorskiego skierowany właśnie do żołnierzy AK.

Trzeba też wskazać na to, że przemianowanie ZWZ w AK stanowiło istotny komunikat skierowany w 1942 r. do zachodnich aliantów. Naczelny Wódz zdawał sobie sprawę z tego, że wyzwolenie Polski i akcja powstańcza muszą nastąpić we współdziałaniu z Brytyjczykami oraz Amerykanami, choć istotne znaczenie miała też postawa Związku Sowieckiego i jego aktywność na froncie. Obawiając się Sowietów, którzy nawet walcząc z Niemcami i utrzymując stosunki dyplomatyczne z Polską, nie zamierzali wyrzekać się nabytków terytorialnych z 1939 r., należało dążyć do tego, aby jako pierwsi w granicach II Rzeczypospolitej znaleźli się alianci zachodni. Starano się więc przekonać ich do bardziej aktywnego włączenia się do działań przeciw Niemcom i otwarcia drugiego frontu w Europie nie we Francji czy Włoszech, ale na Bałkanach. Potencjalnie bowiem atak z tego kierunku mógł stosunkowo szybko osiągnąć południową granicę Polski. Przekonywano więc o tym, że kiedy takie uderzenie nastąpi, równolegle do walki na tyłach wroga włączy się polska podziemna armia – właśnie Armia Krajowa. Nie żaden konspiracyjny związek, ruch oporu, niewielkie grupy dywersantów, ale Siły Zbrojne w Kraju składające się według oficjalnych danych z początków 1942 r. z ok. 75 tys. żołnierzy.

O ile przemianowanie ZWZ w AK pomogło akcji scaleniowej, o tyle zabieg ten nie był w stanie przekonać sojuszników do uderzenia na Niemców od strony tzw. miękkiego podbrzusza Europy. Niewątpliwie jednak fakt istnienia polskiego podziemnego wojska w sposób trwały zakorzenił się w świadomości aliantów. Wiedzieli oni, że Armia Krajowa rzeczywiście istnieje i walczy z Niemcami, a kiedy 1 sierpnia 1944 r. w Warszawie wybuchło powstanie, zdawali sobie sprawę, że odpowiada za nie pion wojskowy podziemnego państwa, a nie jest ono, o czym Stalin starał się wówczas przekonać świat, dziełem „garstki awanturników”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.