Uczmy się od sportowców

GN 38/2022

publikacja 22.09.2022 00:00

O fair play w sporcie, edukacji i życiu, czyli o tym, czego może nauczyć nas sport, mówi ks. Jerzy Kostorz, profesor Uniwersytetu Opolskiego i rzecznik etyki Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Uczmy się od sportowców henryk przondziono/ foto gość

Leszek Śliwa: Od wielu lat zajmuje się Ksiądz krzewieniem etyki i wartości tkwiących w sporcie – od pełnienia funkcji kapelana ludzi sportu Opolszczyzny, poprzez organizowanie szeregu akcji propagujących fair play, aż po objęcie stanowiska rzecznika etyki PZPN. Czy to nie orka na ugorze?

Ks. prof. UO Jerzy Kostorz: Patrząc na negatywne zjawiska zachodzące na współczesnych arenach sportowych, tak z pewnością można by krótko i dosadnie stwierdzić. Jeśli przyjrzymy się dziś zjawisku sportu, możemy zobaczyć tkwiące w nim różne patologie. To jednak nie powinno nas zniechęcać, ale mobilizować do ukazywania piękna sportu. Nieraz w swoich wypowiedziach czy wykładach na temat wartości sportu, nawiązując do opisu stworzenia świata, mówię, że ósmego dnia Pan Bóg stworzył sport i widział On, że sport jest dobry. Tej tezy staram się na różne sposoby bronić i ją głosić. Wierzę, że poprzez konsekwentne działanie, podawanie pozytywnych przykładów, pracę z młodzieżą można naprawdę wiele osiągnąć. Myślę, że przy okazji organizowania małego czy dużego wydarzenia sportowego warto zadbać o puchar Fair Play i wręczyć go komuś, kto na niego najbardziej w ramach rywalizacji zasługuje. Warto upominać się o etykę i uczciwą grę już u najmłodszych, którzy amatorsko bądź zawodowo rozpoczynają uprawianie sportu i dążą do rozwijania swoich talentów.

Ale akurat w Polskim Związku Piłki Nożnej? To środowisko kojarzy się głównie z filmem „Piłkarski poker” i z tzw. aferą fryzjera sprzed dwudziestu lat – masowym procederem ustalania wyników meczów za pieniądze. Czy próba dotarcia do tego środowiska z zasadami fair play to nie naiwność?

Sam jako kibic dawałem się nabrać w czasach „afery fryzjera”, nie wiedząc, że jestem świadkiem zainscenizowanych spektakli. Polska piłka rzeczywiście w tym czasie upadła bardzo nisko, ale trzeba sobie zadać pytanie, kiedy tak naprawdę człowiek może się podnieść. Dopiero wtedy, kiedy upadnie! Dziś, choć pojawiają się różnego rodzaju naganne sytuacje, to jednak są one sporadyczne i korygowane na bieżąco. Dzięki temu, że wcześniej byłem członkiem Komisji ds. Etyki i Fair Play, a obecnie jestem rzecznikiem etyki przy PZPN, mam możliwość nie tylko zaznajamiania się z wypaczeniami, ale również wsłuchiwania się w głos ludzi odpowiedzialnych za piłkę nożną w naszym kraju. Wskazują oni na szereg działań zapobiegających patologiom toczącym piłkarski świat oraz odzwierciedlają pozytywne działania mające na celu rozpowszechnianie idei fair play. Znam dość dobrze środowisko piłkarskie od wielu lat. Jestem zaprzyjaźniony z Jerzym Brzęczkiem, Kubą Błaszczykowskim, Łukaszem Piszczkiem, Piotrkiem Zielińskim. Naprawdę wiele mam im do zawdzięczenia, jeżeli chodzi o lepsze rozumienie sportu przez duże „S”. To zaś, w moim odczuciu, również najlepszy grunt zarówno do rozmów na temat wartości obecnych w sporcie, jak i do konkretnych działań na tym polu.

Na czym polega praca rzecznika etyki?

Statut rzecznika etyki PZPN zakłada nie tylko czuwanie nad etycznymi zachowaniami – począwszy od zarządu, a na dziecięcej piłce kończąc – ale również duże i małe inicjatywy, poprzez które dzieciom, młodzieży i dorosłym próbuje się przekazać zasady etyki i fair play, umiejętność przyjęcia porażki i zwycięstwa, a także sztuki kulturalnego, rodzinnego kibicowania. Już po kilku miesiącach pełnienia funkcji rzecznika etyki PZPN, dzięki wsparciu całego Zarządu PZPN oraz Fundacji Piłkarstwa Polskiego, udało mi się zorganizować dwie duże konferencje pod hasłem „Etyka i fair play z perspektywy działalności PZPN”, które odbyły się w Akademiach Wychowania Fizycznego w Katowicach i Krakowie. Już sama kilkusetosobowa frekwencja na każdej z tych konferencji, podczas których w formie wykładów, prezentacji i dyskusji panelowej poruszone zostały najbardziej aktualne kwestie związane z etyką i fair play, pokazała potrzebę i sensowność podejmowania tych zagadnień.

Wspomniał Ksiądz o umiejętności przyjęcia porażki i zwycięstwa. Pogodzić się z porażką jest trudno, ale przyjmowania zwycięstwa chyba nie trzeba uczyć?

Przeciwnie, bardzo często nie potrafimy szlachetnie wygrywać. Lekceważenie pokonanego przeciwnika czy wręcz szydzenie z niego jest na porządku dziennym. Już w szkółkach piłkarskich trenerzy powinni wpajać dzieciom oraz ich rodzicom sztukę szlachetnego przyjmowania zarówno porażki, jak i zwycięstwa. W mojej działalności naukowej staram się konsekwentnie zasady etyki i fair play przenosić na grunt edukacji i życia. Realnym obrazem tego jest chociażby koordynacja projektu „Sportowe legendy II RP” realizowanego w „Gościu Niedzielnym” dzięki grantowemu wsparciu Ministerstwa Sportu. W różnych moich projektach, takich jak „Olimpiada wiedzy i wartości w sporcie” czy „Rodzinne kibicowanie Fair Play” staram się także sięgać po postacie wybitnych sportowców i stawiać ich jako wzorce do naśladowania. Dlatego ten wspólny nasz projekt, w który mam możliwość się zaangażować, trafnie wpisuje się w owo ukazywanie wartości, jakie niesie ze sobą powszechne zjawisko sportu.

Widać już jakieś efekty tych wszystkich akcji?

Każdy, kto obserwuje mecze Ekstraklasy, widzi, że poprawa jest wyraźna. O ustawianiu meczów na tym poziomie rozgrywek możemy już mówić w czasie przeszłym. Na stadion można też już przyprowadzić rodzinę i nie drżeć o jej bezpieczeństwo. Oczywiście to nie tylko rezultat propagowania zasad etycznych, ale też wynik lepszej organizacji klubów, zachęcania do pozytywnego dopingu. Opowiadając o etyce w sporcie, trzeba również odważnie mówić o etyce zachowań kibiców. Dziś dość powszechne są organizowane na naszych stadionach akcje mające na celu zapraszanie całych rodzin do kibicowania oraz tworzenie dziecięcych stref kibica.

Zagrożeniem dla czystości sportu jest także jego komercjalizacja.

Oczywiście, ale od tego nie uciekniemy. Czasy, kiedy na olimpiadach startowali stuprocentowi amatorzy, minęły bezpowrotnie. Wyczyn na najwyższym poziomie wymaga tak ciężkiej pracy, że aby osiągnąć sukces w sporcie, trzeba poświęcić mu się całkowicie. I wymaga to też nakładów finansowych. Powinniśmy się raczej zastanowić, czy z pieniędzy krążących w sporcie może wypłynąć przy okazji jakieś dobro.

W jaki sposób?

Wielu wybitnych sportowców to ludzie zamożni, których łatwo można namówić do pomagania innym. Trzeba pokazywać i nagłaśniać wszelkie pozytywne inicjatywy, które mogą zachęcić do działalności charytatywnej. Owocem tego są na przykład fundacje zakładane przez sportowców, choćby Marcina Gortata, Dawida Tomalę, Łukasza Piszczka czy Kubę Błaszczykowskiego. Mam zaszczyt być w zarządzie Fundacji Ludzki Gest Kuby Błaszczykowskiego i widzę na własne oczy ogrom możliwości niesienia pomocy innym w taki sposób. To dobro pomnażane, które z pewnością wraca. Podobnie szereg spontanicznych akcji charytatywnych organizowanych przez sportowców pokazuje, jak wiele można na tym polu zrobić. To powinno stanowić zachętę dla innych.

Przyzwyczailiśmy się patrzeć na ludzi sportu niejako „z góry”. Wszelkie niedoskonałości i wady drążące to środowisko, takie jak komercjalizacja, korupcja, doping, są szeroko komentowane przez media na całym świecie. W rezultacie wiele osób, które nie interesują się meczami i zawodami, zna sport tylko od tej ciemniejszej strony. Czy nie jest to krzywdzące?

Oczywiście! Zawsze, kiedy kogoś osądzamy moralnie, powinniśmy pomyśleć najpierw o sobie, czy rzeczywiście w naszym otoczeniu wszystko jest takie idealne. Zapomnieliśmy o wychowawczej roli sportu, o ideałach, które przyświecały baronowi de Coubertin i innym twórcom sportu nowożytnego. Ale to nie znaczy, że te ideały już nie istnieją. Proszę popatrzeć choćby na to, jak piłkarze po meczu dziękują swym rywalom za grę, mimo że wcześniej bardzo zaciekle ze sobą walczyli. To nie jest zachowanie „pod publiczkę”. To autentyczny szacunek dla przeciwnika. Takiej postawy musimy uczyć się dziś wszyscy.

Czego jeszcze uczy nas sport?

Często zadaję to pytanie moim studentom. Sport uczy nas przede wszystkim pracy nad sobą, konsekwencji, wytrwałości. To nie jest tak, że jak ktoś ma talent, to sukcesy przychodzą mu z łatwością. Życie wielkich gwiazd sportu to ciężka praca, lata wyrzeczeń i odpowiedni tryb życia. To codzienna konsekwencja w dążeniu do celu. Sport uczy też pracy w zespole, koleżeńskości. Wychowawcza rola sportu była oczywista już dla starożytnych. Nieprzypadkowo św. Paweł, podając metaforę spełnionego życia, nawiązuje do symboliki sportowej: „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem”.•

Ks. dr hab. Jerzy Kostorz

jest profesorem Uniwersytetu Opolskiego, specjalizuje się w katechetyce i teologii pastoralnej. Jest także dyrektorem Wydziału Katechetycznego Kurii Diecezjalnej w Opolu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.